Trzecia niedziela Adwentu przynosi nam trzy ważne tematy: radość, cierpliwość, ascezę.
„Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie” (Iz 35,1). Oto obrazowe wezwanie do radości. Z jakiego powodu? - „On sam przychodzi, aby was zbawić” (Iz 35,4b). A więc - największy powód radości to przybycie Boga. „Odwagi! Nie bójcie się!” (Iz 35,4a) - woła także prorok. Słowa te powtórzy po zmartwychwstaniu Chrystus, a Ewangelista stwierdzi: „Uradowali się zatem uczniowie,ujrzawszy Pana” (J 20,20b). Doświadczanie Boga jest źródłem szczególnej radości. Ludzie przebywający z Bogiem, przeżywający Jego obecność, są ludźmi wewnętrznej radości. W miarę jak przybliżamy się do świąt, winna w nas narastać radość. Cieszmy się zatem. Chrystus przybył do nas i z nami pozostał. On nas poprowadzi dalej przez zagmatwane życie. Nie wolno nam się lękać, ale trzeba nam się radować i mówić za psalmistą: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” (Ps 23).
Sami lubimy przebywać z ludźmi pogodnymi. Lubimy ich spotykać w urzędach, biurach, sklepach, w towarzystwie. Chcesz mieć z pewnością pogodnego męża. Marzysz o tym, by twoja żona była zawsze uśmiechnięta. Chcesz mieć pogodnego szefa w pracy. Pamiętajmy jednak, że nasze oczekiwania powinniśmy adresować najpierw do siebie. Dlatego trzeba się kontrolować, czy promieniujemy optymizmem i to optymizmem chrześcijańskim, który ma swoje źródło w Bogu, czy nie gasimy radości drugich?
Słowo Boże dziś ogłaszane wzywa nas także do cierpliwości i wytrwałości. Bóg przez Apostoła Jakuba mówi do nas: „Trwajcie więc cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana... Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie” (Jk 5,7.10). Wiemy, jak ważna jest wytrwałość. Często wymaga ona ogromnej cierpliwości. Zdarza się, że bolejemy nad jej brakiem. Żalimy się także czasem, że brak nam wytrwania, że tak łatwo się zniechęcamy i rezygnujemy z zamierzonych celów. A przecież do obranych celów trzeba zdążać cierpliwie i wytrwale. Popatrzmy na rolnika, który wytrwale czeka na plon ziemi. Ile czasu upłynie, zanim z ziarna wyrośnie roślinka żyta, pszenicy, jęczmienia czy owsa? Ile czasu znowu upłynie, zanim zawiąże się kłos, zanim będzie twarde ziarno? Trzeba cierpliwie na to czekać. Czas żniwa zawsze nadchodzi. Czasem, gdy patrzymy na zło na świecie, brakuje nam cierpliwości. Pytamy, gdzie jest Bóg, dlaczego nie karze? Dlaczego milczy, dlaczego nie interweniuje? Bóg jest cierpliwy. Czeka na opamiętanie, czeka na nawrócenie. Gdyby Bóg nie był cierpliwy, to byśmy już dawno przepadli. On jest cierpliwy, bo jest wieczny. Jego cierpliwość nas ocala. Bóg tą cierpliwością pragnie się z nami dzielić, dlatego nas wzywa do cierpliwości. Trwajmy zatem w cierpliwości, zwłaszcza wtedy, gdy coś trudno przetrzymać.
Jezus mówi o Janie do ludzi. Mówi najpierw, kim nie jest. Nie jest trzciną kołyszącą się na wietrze. A więc jest człowiekiem z zasadami, człowiekiem, który nie mówi pod publiczkę. Nie jest odziany w miękkie szaty. A więc jest człowiekiem wymagającym od siebie. Często wymagamy od innych, siebie zaś zostawiamy w spokoju. Jezus uczy nas wymagać od siebie. Wymagania są warunkiem dobrego wychowania. Ojciec Święty Jan Paweł II przypominał młodzieży: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Asceza jest nam bardzo potrzebna Chciejmy w stylu św. Jana Chrzciciela, w postawie ascezy, wyrzeczenia, przygotować drogę Chrystusowi do ludzkich serc. Niech sam Chrystus nam w tym dopomoże.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu