Jest nas coraz mniej. Choć buduje się nowe osiedla, domy, sklepy to szkół nie przybywa, maleje liczba studentów. Najlepiej odzwierciedlają to parafialne zestawienia, w których od kilku lat przeważają pogrzeby nad chrztami. Na alarm biją też socjolodzy i demografowie. Jak wynika z przeprowadzonych analiz, jeśli dalej utrzyma się aktualna tendencja, to do 2030 r. liczba mieszkańców Śląska zmniejszy się o 800 tys. To tak, jakby znikła cała diecezja sosnowiecka i pół Katowic. Na szczęście prognozy te prowokują władze samorządowe miast i gmin do dyskusji na temat malejącej liczby ludności miast oraz przyszłości demograficznej naszego województwa.
Jedną z takich inicjatyw była konferencja na temat wpływu mobilności zawodowej i migracji na rozwój społeczno-gospodarczy oraz rynek pracy miast i regionów, która odbyła się w siedzibie Urzędu Miasta w Dąbrowie Górniczej. Podczas konferencji przedstawiony został tzw. raport „Młodzi 2011”. Wynika z niego, że obecnie nasze województwo znajduje się na jednym z ostatnich miejsc pod względem liczby zameldowanych osób młodych. Młodzi najczęściej decydują się na migrację za lepiej płatną pracą, opuszczając województwo śląskie na rzecz innego regionu w kraju lub decydując się na pracę za granicą. Najwięcej osób emigruje z takich powiatów, jak: lubliniecki, myszkowski oraz raciborski. Wśród miast najwyższy wskaźnik wyjazdów mieszkańców za pracą odnotowały: Żory, Jastrzębie Zdrój, Dąbrowa Górnicza i Rybnik. Jeśli ta tendencja utrzyma się, to za 20 lat w Sosnowcu będzie mieszkać jedynie 170 tys. osób, a w Dąbrowie Górniczej 107 tys. Liczba ludności Będzina zmniejszy się o 5 tys., a Czeladzi o 3 tys. osób.
Zdaniem prelegentów, którzy wystąpili podczas konferencji w Dąbrowie Górniczej, zjawiska migracji i kurczenia się miast zatrzymać nie można, a jego skutki będą się uwidoczniały w przyszłości, można jednak poczynić pewne kroki, które być może zatrzymają młodych na dłużej. Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic wymienił trzy kluczowe elementy, nad którymi miasta powinny popracować. Pierwszy z nich to komfort zamieszkania. Po drugie miasta powinny zadbać o miejsca pracy w zakładach powiązanych z nowoczesnymi technologiami. Po trzecie należy zmieniać, uatrakcyjniać przestrzeń publiczną. Nie bez znaczenia jest także wysokość zarobków w danym regionie. Prof. Jerzy Runge z Uniwersytetu Śląskiego ocenił, że sytuację, w jakiej znalazło się województwo śląskie, należy wiązać m.in. z upadkiem największych zakładów pracy związanych z przemysłem ciężkim, dlatego miasta powinny zastanowić się nad koniecznością zmian i dostosowaniem do nowej sytuacji. Jak zadeklarował Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej, w planach i działaniach miasto postawiło na poprawę jakości życia, przyjazną atmosferę dla biznesu oraz kulturę, sport i rekreację.
Demografowie zauważyli jednak, że Śląsk nie jest w tym odosobniony. Z podobnymi problemami borykało się wiele centrów przemysłowych Europy, m.in. niemieckie Zagłębie Ruhry. I w Zagłębiu Ruhry udało się zatrzymać migrację mieszkańców. Jest więc nadzieja.
Pomóż w rozwoju naszego portalu