Reklama

Powstanie miało sens!

Niedziela małopolska 33/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poznając historię pana Zbigniewa Radłowskiego, pseudonim „Ohm”, trudno nie uwierzyć w Bożą Opatrzność. Jak inaczej wytłumaczyć wychodzenie cało z kolejnych, tragicznych wydarzeń, których doświadczał w życiu?
Jego los został naznaczony przez wojnę i okupację hitlerowską. Jako dwudziestolatek uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. Zanim jednak nadszedł sierpień 1944 r. młody człowiek doświadczył aresztowania, pobytu na Pawiaku, przesłuchań na alei Szucha. Na początku 1941 r. trafił do Auschwitz, gdzie otrzymał numer 8252. W maju tego samego roku, dzięki usilnym staraniom matki, został stamtąd zwolniony. Po zregenerowaniu sił, wrócił do Warszawy.

Walka

Gdy w rozmowie wyjaśniam, że interesuje mnie jego udział w Powstaniu Warszawskim, po żołniersku wyraża zgodę krótkim „tak” i przechodzi do wspomnień:
- Najpierw byłem w Batalionie „Chrobry”, potem zacząłem działać w 1. Szkolnej Kompanii Cekaemów. Wspólnie z kolegami tworzyliśmy tzw. karabin czyli zespół obsługi karabinu maszynowego. Poznawaliśmy dokładnie broń, potrafiliśmy ją w ciemności rozebrać i złożyć. W tym czasie pracowałem w zakładach Philipsa, a równocześnie uczęszczałem do Szkoły Podoficerów Piechoty, którą ukończyłem w listopadzie 1943 r.
Zgodnie z rozkazem stawiłem się 1 sierpnia do punktu w lokalu przy ul. Kazimierzowskiej. Cały nasz karabin tam przybył. Czekaliśmy na łącznika, ale on nie zdążył przed godz. 17. Strzelanina uniemożliwiła nam przedostanie się na Asfaltową, gdzie mieliśmy punkt amunicji. W końcu z naszego oddziału zostało nas trzech, których przyłączono do oddziału żandarmerii. Służyłem w nim przez pierwszy tydzień powstania. Do naszych zadań należała ochrona sztabu, wyłapywanie folksdojczów oraz pilnowanie jeńców wojennych.
Pamiętam, że noc z 1 na 2 sierpnia przeżyłem na posterunku obserwacyjnym uzbrojony w granat i siekierę. Broń, której zawsze było mniej niż powstańców, zdobyłem później, gdy odparliśmy atak niemiecki i zabrałem karabin zabitemu żołnierzowi. Potem trafiłem do kompanii 0-2. Tam odnalazłem przyjaciela - Janusza Bronowicza, z którym zostaliśmy skierowani na placówkę „Drago” - kamienicę na rogu alei Niepodległości i ul. Ligockiej, gdzie przebiegała linia frontu. Ok. 20 września wycofano nas stamtąd i dołączono do obrony rowu przeciwpancernego. Potem dostaliśmy rozkaz osłony włazów kanałowych. Najtrudniejszy był koniec, kiedy poinformowano nas, że mamy oddać broń, bo podpisano kapitulację…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wolność i niewola

Muszę jednak powiedzieć, że czas powstania warszawskiego, to były najszczęśliwsze dni w moim życiu. Wtedy poczułem się wolny, mogłem walczyć. Pyta pani, czy moja matka zgodziła się na udział w Powstaniu? Mama była wychowana jak Spartanka. Uważała to za rzecz całkiem normalną… Jakby na potwierdzenie tych słów, mój rozmówca ściąga jeden z wielu opasłych albumów, starannie dokumentujących historie rodzinne, pokazuje zdjęcia swej mamy, jej sióstr i wyjaśnia: - Matka, podobnie jak dwie jej siostry, pełniła w czasie Powstania funkcję sanitariuszki i łączniczki. Natomiast ciocia Sylwia Rzeczycka, trzecia jej siostra, działała w Żegocie, to była grupa z AK zajmująca się niesieniem pomocy Żydom.
Po kapitulacji pan Zbigniew Radłowski dostał się do niewoli. Trafił do stalagu XB Sandbostel w Niemczech. W kwietniu 1945 r., po wyzwoleniu przez wojska kanadyjskie, starał się wstąpić do dywizji gen. Maczka, a gdy to okazało się niemożliwe, wspólnie z kolegami dotarł do Włoch i wstąpił do II Korpusu, gdzie przeszedł przeszkolenie w 1. Pułku Ulanów Krechowieckich. Na początku 1946 r. wrócił do Polski, zamieszkał w Krakowie, tu po raz kolejny był aresztowany, ukończył studia na AGH, znalazł pracę, ożenił się, przeszedł na emeryturę.

Polska

- Wracając do kraju, zdawałem sobie sprawę z sytuacji politycznej - wyznaje. - Przez cały czas byłem świadomy, że jestem pod okupacją sowiecką. Nie miałem uczucia jakiejkolwiek wspólnoty z tym państwem. Dopiero w 1989 r. poczułem się u siebie, w Polsce. Do czasu tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego nasze powstańcze działania były doceniane. Teraz już nie tak… Na przykład zaproszono mnie do Warszawy na uroczystości związane z obchodami rocznicy wybuchu Powstania. I wie pani, okazało się, że nie zostaliśmy dopuszczeni do tego najważniejszego, w moim rozumieniu, momentu - do oddania hołdu przed pomnikiem Gloria Victis, który był otoczony linami i kordonami. W środku znajdowali się ludzie, którzy z Powstaniem nie mieli nic wspólnego, a my, uczestnicy Powstania, byliśmy jak gdyby za drutami. Mogliśmy z daleka popatrzyć na to, co się tam dzieje….
Już na zakończenie spotkania pan Zbigniew Radłowski wyciąga kolejny album, odnajduje w nim wydruk wypowiedzi wygłoszonej w Krakowie, w bazylice Mariackiej 1 sierpnia 2010 r. W przemówieniu odnajduję zacytowane słowa śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego: „ …Jednak te tragiczne 63 dni to nie tylko śmierć 200 000 mieszkańców i katastrofalne zniszczenie stolicy, to także 63 dni wolności, o której pamięć była otuchą dla następnych pokoleń marzących o wyzwoleniu Polski spod sowieckiej dominacji. Ta właśnie okoliczność każe nam uznać, że powstańczy zryw Warszawy miał swój głęboki historyczny sens. Choć bowiem w wymiarze politycznym i militarnym powstanie zakończyło się klęską, to pozostawiło jednocześnie w świadomości społecznej przeświadczenie, że są wartości, dla których warto walczyć i ginąć: wolność, niepodległość i godność narodu…”.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

Ks. dr hab. Sławomir Zych - zasłużony dla Powiatu Kolbuszowskiego

2024-04-28 22:10

Bartosz Walicki

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Przyznaje się je osobom fizycznym lub prawnym, a także instytucjom państwowym, jednostkom samorządu terytorialnego oraz organizacjom społecznym i zawodowym, które poprzez swoją działalność zawodową i społeczną przyczyniły się do gospodarczego, kulturalnego i społecznego rozwoju powiatu kolbuszowskiego. Zaznaczyć należy, że wzór odznaki został zaopiniowany przez Komisję Heraldyczną działającą przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz uzyskał zgodę Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Jednym z wyróżnionych odznaką został kapłan diecezji rzeszowskiej, ks. dr hab. Sławomir Zych, dyrektor Ośrodka Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym KUL. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez Komisję Odznaki Honorowej Powiatu Kolbuszowskiego postanowienie o przyznaniu odznaki podjął w dniu 27 marca br. Zarząd Powiatu w Kolbuszowej. Razem z ks. S. Zychem uhonorowani zostali: Józef Kardyś, Zbigniew Chmielowiec, Władysław Ortyl, Maciej Szymański, Zbigniew Strzelczyk i Andrzej Jagodziński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję