W tym roku podczas rocznicowych uroczystości w sposób szczególny uwypuklone zostały losy dzieci. Niemcy deportowali ich do Auschwitz co najmniej 232 tys. Wśród nich było 216 tys. Żydów, 11 tys. Romów, 3 tys. Polaków, ponad 1 tys. Białorusinów oraz kilkuset Rosjan, Ukraińców i innych. Spośród nich zginęło ponad 200 tys.
Głos zabrały w środę dwie byłe więźniarki: Polka Zdzisława Włodarczyk i pochodząca z rodziny niemieckich Żydów Anita Lasker-Wallfisch. Obie trafiły do Auschwitz w bardzo młodym wieku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zdzisława Włodarczyk, deportowana w sierpniu 1944 r. z powstańczej Warszawy, mówiła, że "dzieci się rodziły w obozie, ale nie dano im żyć, bo z miejsca były zabijane". "Nie miały imion i nie miały nawet numerów. Ile tych dzieci zginęło? Dlaczego? Czy byliśmy wrogami Trzeciej Rzeszy?" – pytała.
Wspominając obóz wskazywała, że najgorsze były noce. "Dzieci płakały, przez sen wołały mamę. Z czasem odgłosy ucichły, bo wiedziały, że nikt nie przyjdzie i im ręki na głowie nie położy. Umierały samotnie" - mówiła była więźniarka.
Włodarczyk wspominała ostatnie dni w obozie. Miała wówczas 12 lat. Niemcy uznali, że ma pójść w marszu ewakuacyjnym na zachód. Zdarzenia potoczyły się tak, że wraz z bratem pozostali w Auschwitz.
Reklama
"27 stycznia (…) nasza opiekunka, ona była sztubową, powiedziała, żebyśmy nie wychodzili, bo teraz jest front i może nas zabłąkana kula zabić. Przyszli żołnierze, taki wysoki oficer, w takiej czapie. Pamiętam jego słowa. Nie wiem, czy powiedział po polsku czy po rosyjsku, ale zrozumiale: +Dzieci, co wy tu robicie?+ (…) Powiedział, że przyjdzie Czerwony Krzyż i się zaopiekuje nami, że jesteśmy wolne tylko nie rozchodźmy się, bo możemy jeszcze zginąć" – wspominała. Krótko potem z bratem opuścili jednak obóz. "Na wolność wyjść! Jak najszybciej!" – wspominała uczucia sprzed 76 lat.
Zdzisława Włodarczyk, kończąc wystąpienie, przypomniała o pandemii COVID-19. "Czy to też nie jest wojna? Ludzie od siebie oddaleni, dzieci nie mogą z rówieśnikami się bawić, stają się nerwowe, też będą mieć urazy psychiczne. I też cierpienia są. I ludzie umierają samotnie. Dlaczego? Zabrakło czujności na świecie" – mówiła.
Anita Lasker-Wallfisch, niemiecka Żydówka, trafiła do Auschwitz pod koniec 1943 r. "Przyjechałam (…) pozbawiona najmniejszych złudzeń. Wszyscy wiedzieli, co się tu działo. Miałam 18 lat i miałam spłonąć, zamienić się w dym. To, że wciąż żyję, zawdzięczam absurdom tego życia. Wierzcie lub nie, ale w tym piekle była muzyka, a ponieważ umiałam grać na wiolonczeli, to mogę teraz dzielić się tu z wami moją historią" – mówiła.
Z Auschwitz trafiła do Bergen-Belsen gdzie doczekała wyzwolenia przez armię brytyjską. Po wojnie wraz z siostrą wyjechała do Anglii. "Byłyśmy na tyle naiwne, by myśleć, że opowiemy światu, co się działo, i że to będzie koniec tych bezcelowych morderstw, ksenofobii i antysemityzmu. Myliłyśmy się. Nikt nas o nic nie pytał. A teraz jesteśmy wręcz świadkami prób dyskredytowania tego, co działo się w takich miejscach, jak Auschwitz i wielu innych" – podkreśliła.
Reklama
Lasker-Wallfisch zaapelowała do kolejnych pokoleń: "Nie zawiedźcie nas!". Prosiła, by nie pozwolono na "zniekształcenie pamięci i jej zatrucie przez niecnych naukowców, którym przyświecają ksenofobia i antysemityzm". "Zaprzeczając temu, co miało miejsce i trując się nienawiścią, mordujemy te ofiary po raz drugi" – powiedziała. Była więźniarka apelowała o budowanie mostów między ludźmi i zgodę.
Podczas obchodów głos zabrał prezydent Andrzej Duda. Przypomniał, że 27 stycznia jest Dniem Pamięci Ofiar Holokaustu. "Dziś pamięć 6 mln wymordowanych Żydów czci cała społeczność międzynarodowa" - przypomniał i zapewnił: "Pamięć i prawda o Holokauście będą trwać wiecznie".
Prezydent wskazał, że obóz Auschwitz "jest najważniejszym symbolem Zagłady, bo był największą hitlerowską fabryką śmierci". "Niemcy, na okupowanej przez nich polskiej ziemi, urządzili swój ludobójczy przemysł" – podkreślił przypominając, że w obozie ginęli Żydzi, Polacy, Roma i Sinti, jeńcy z Armii Czerwonej.
Prezydent przypomniał, że ubiegłym roku obchody zgromadziły w Miejscu Pamięci ocalonych i świadków Holokaustu z całego świata. W tym roku wyglądają inaczej. "To bezprecedensowa sytuacja, gdy światowa pandemia koronawirusa uniemożliwia nam bezpośrednie spotkanie. Ale jest to też ważny znak, który przypomina, że zawsze, bez względu na okoliczności, musimy wypełniać powinność świadków pamięci i strażników prawdy o Holokauście" – zaznaczył.
Andrzej Duda wskazał, że tegoroczne uroczystości uświadamiają znaczenie materialnych dowodów ludobójstwa.
Reklama
"Zbrodnie popełnione w niemieckich obozach koncentracyjnych i zagłady były realne. Prawdziwi ludzie cierpieli tutaj niewyobrażalny, ale realny ból. I naprawdę umierali. I naprawdę byli mordowani. Cierpienie i śmierć ofiar były, są i pozostaną realne" - podkreślił.
Przyznał, że "powinnością jest zachować wszelkie materialne dowody, pamiątki i znaki ich istnienia, życia i męczeństwa po to, żeby ludzkość nigdy o nich nie zapomniała". Ocenił, że polskie władze wypełniają misję zachowania dowodów największej zbrodni w dziejach ludzkości". "Pamięć i prawda o Holokauście będą trwać wiecznie. My, współcześni, poniesiemy w przyszłość i przekażemy następnym pokoleniom przesłanie płynące z tego miejsca: nigdy więcej Auschwitz! Nigdy więcej ludobójstwa, nienawiści i rasizmu!" - podkreślił prezydent.
Wiceambasador Izraela Tal Ben-Ari Yaalon wspomniała, że wśród blisko miliona Żydów, którzy zostali zamordowani w Auschwitz, znalazła się większość rodziny jej dziadka.
Podkreśliła, że upamiętniając ofiary Holokaustu, należy także pamiętać o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
"Nienawiść, ksenofobia i nietolerancja wobec innych szerzą się, zatruwając ludzkość. Dziś wiemy, że mogą przynieść śmiertelne skutki. Naszą odpowiedzialnością jest pamiętać o ofiarach. Jest to lekcja, którą wszyscy musimy wynieść z Holokaustu. Musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, by te okrucieństwa już się nigdy nie powtórzyły i nie dotknęły już nikogo - niezależnie od płci, wyznania, rasy, koloru skóry bądź orientacji seksualnej. Wszystko zależy od nas" - podkreśliła.
Reklama
Ambasador Rosji, Siergiej Andriejew, zwrócił się przede wszystkim do byłych więźniów i kombatantów, którzy walczyli w II wojnie przeciw hitlerowskim Niemcom. "Wobec tych ludzi - i tych, którzy na szczęście nadal są z nami, i tych, którzy już odeszli - mamy obowiązek pamięci, którą musimy zachować w całości bez wykluczeń i przemilczeń, chronić ją przed przekłamaniami na potrzeby koniunktury politycznej, bronić dobrego imienia żywych i poległych bohaterów" - podsumował.
Dyplomata przypomniał, że ofiarami nazizmu było 6 mln Żydów, "z których 40 proc. to obywatele byłego Związku Radzieckiego". "Ból Holokaustu nie jest nam obcy. Taki sam los naziści przygotowywali także innym tzw. niepełnowartościowym narodom: Rosjanom, Białorusinom, Ukraińcom, Polakom, Cyganom. Plany te zostały pokrzyżowane w wyniku zwycięstwa koalicji antyhitlerowskiej w 1945 r." - podkreślił.
Przypomniał, że podczas wojny zginęło 26,5 mln obywateli sowieckich, przy czym dwie trzecie z nich to ludność cywilna. "Pamiętać o ofiarach to nasz obowiązek. Być dumnym ze zwycięstwa to nasze niezaprzeczalne prawo. Z obrażeniem pamięci o naszych przodkach, którzy zmiażdżyli faszyzm, nigdy się nie pogodzimy" – zaznaczył.
Dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński mówił, że "patrząc w oczy najmłodszym ofiarom Auschwitz nie można nie zadać pytania o nas samych, powojennych". "Dzieci i dziś są mordowane, sprzedawane, wykorzystywane niewolniczo, głodne i głodzone, porzucane i osamotnione! Dlaczego więc czujemy się tak bardzo dalecy od czasów obozowych? Ludzie nigdy tak wiele nie mogli i nie potrafili, jak mogą i potrafią dziś. Tymczasem wszyscy bardziej dbamy o to, by samych siebie urządzić w swoim świecie, niż tworzyć świat lepszy dla dzieci i dla całej przyszłości" – wskazywał.
Reklama
Uroczystość zwieńczyły modlitwy duchownych: rabina Michaela Schudricha, a także biskupów chrześcijańskich: katolickiego – Romana Pindla, prawosławnego – Atanazego, a także luterańskiego – Adriana Korczagi.
Po głównej ceremonii odbyła się dyskusja online "Wpływ wojny i Holokaustu na kształtowanie się tożsamości dziecka" z udziałem ocalonej z Holokaustu Lei Balint, byłej więźniarka Auschwitz Janiny Rekłajtis, a także prezes Kindertransport Association Melissy Hacker.
Przed uroczystością przed Ścianą Straceń na terenie byłego obozu Auschwitz I, gdzie podczas wojny Niemcy rozstrzelali wiele tysięcy osób, głównie Polaków, złożone zostały wieńce, m.in. od prezydenta RP Andrzeja Dudy, wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Gosiewskiej, Muzeum Auschwitz i lokalnych władz samorządowych.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. Obóz wyzwolili 27 stycznia 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej. (PAP)
autorzy: Marek Szafrański, Grzegorz Janikowski, Olga Łozińska, Daria Porycka, Katarzyna Krzykowska
szf/ gj/ dap/ ksi/ aszw/