Kompetencje kompromitacyjne
Mamy rekord Polski. Po raz trzeci kuratorem oświaty w Opolu został Franciszek Minor. Wcześniej już dwa razy zasiadał w tym fotelu i dwa razy go tracił. Pierwszy raz, gdy wyszło na jaw, że na wakacje dla ofiar powodzi wysłał również swoje dzieci, które powódź owszem widziały, ale tylko w telewizji, i drugi raz, kiedy to miał przywilej organizować (po raz pierwszy w historii Polski, czyli drugi rekord) powtórki matur, bo tematy wcześniej wyciekły (Gazeta Wyborcza, 2 sierpnia). Wszystko było „correct”, bo wygrał w konkursie. Po prostu w kompetencjach kompromitacyjnych przerastał innych rywali do stołka o głowę.
Specyficzny rodzaj zaufania
SLD krzyczy na całą Polskę, że premier Marek Belka mianuje na stanowiska państwowe ludzi bez krzty zaufania - zaufania SLD, oczywiście. Konkretnie. Ani joty zaufania nie mają Andrzej Ananicz i Anna Radziwiłł. Nic dziwnego. Ludzie, którzy cieszą się zaufaniem SLD, są na pierwszych stronach gazet. Najczęściej w kontekstach aferalnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Karzeł?
Nie dziwi, że Szwajcarzy nie mają zaufania do najbardziej zaufanych towarzyszy z SLD. Takiemu Najmanowi konta blokują. W ostatnim czasie już drugie. Pewnie głodem chcą go wziąć. No, ale wiadomo - starzy imperialiści. Ale, żeby Belka się z nimi skumał w kwestii braku zaufania? (Gazeta Wyborcza, 31lipca - 1 sierpnia). To chyba zapluty karzeł reakcji.
Muzeum dokonań SLD?
Reklama
Sojuszowi otwarcie dopieka już nawet prezydent. Kilkanaście dni temu mówił w radiu: „Sojusz miał okazję bardzo autorsko tworzyć rząd. Wiemy, jak to wyglądało i do jakich efektów doprowadziło (Gazeta Wyborcza, 31 lipca - 1 sierpnia). My też wiemy, ale ponieważ ludzka pamięć jest ulotna, to może by jakieś muzeum stworzyć. Tak ku przestrodze w czasie kolejnych elekcji.
Budowniczowie mostów
Władze Platformy Obywatelskiej chcą oczyścić Warszawę z tzw. warszawskiego układu, który przez lata utkali politycy tej partii (Rzeczpospolita, 3 sierpnia). I kto będzie w Warszawie mosty budował?
SdPl brzytwy się chwyta
Skoro tonący brzytwy się chwyta, to i partia Marka Borowskiego - SdPl też. Chwyta się czego może, żeby wyjść z politycznego niebytu. „Borówki” planują liczyć ludzi chodzących do kościoła na niedzielne nabożeństwa, żeby wyciągnąć od nich część tego, co rzucają na tacę. W tym pomyśle dostrzegamy nowe możliwości. Aktywiści partyjni Borowskiego będą stali tylko w niedzielę. Żeby mieli zajęcie w tygodniu, proponujemy postawić ich przy żebrzących - niech i tam sobie policzą, ile ludzie dają, aby później sprawiedliwie - wedle lewicowej wrażliwości - ich opodatkować za wspaniałomyślność.