Reklama

Pamiętajcie o mnie

Przyszłość Kościoła jest w ludziach

Niedziela Ogólnopolska 16/2005

Katarzyna Artymiak

Morze pielgrzymów i morze dziennikarzy

Morze pielgrzymów i morze dziennikarzy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. prał. Ryszardem Selejdakiem - kierownikiem Wydziału Seminariów watykańskiej Kongregacji Edukacji Katolickiej - rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś

Ks. inf. Ireneusz Skubiś: - Po śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego ktoś napisał: „Za tą trumną szła cała Polska”. Dzisiaj powinniśmy zacząć tę rozmowę od słów: „Za tą trumną idzie cały świat”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prał. Ryszard Selejdak: - W pełni zgadzam się z konstatacją Księdza Infułata. Obserwując z bliska cały przebieg wydarzeń, mogę powiedzieć, że określenie uroczystości żałobnych Ojca Świętego Jana Pawła II: pogrzeb stulecia - to za mało powiedziane. To jest pogrzeb tysiąclecia. Cały świat zgromadził się wokół Ojca Świętego. Dzisiaj (wtorek, 5 kwietnia - przyp. red.) nieprzerwanie od godz. 4.00 Bazylikę szturmują nieprzeliczone rzesze pielgrzymów z całego świata. Bardzo dużo jest polskich flag. Przed budynkiem naszej Kongregacji przechodził właśnie zdażający do Bazyliki św. Piotra cały oddział kawalerii Wojska Polskiego z diecezji łomżyńskiej ze swoim sztandarem. Tłumy sięgają do Piazza Cavour. Taki napływ ludzi to rzecz niewidziana nigdy dotąd w historii Rzymu. Oblicza się, że już pierwszego dnia po wystawieniu ciała Ojca Świętego w Bazylice od godz. 9.00 do 2.00 w nocy przeszło, aby oddać Mu ostatni hołd, ok. 400 tys. ludzi. Jak się tu podkreśla, jest to owoc niestrudzonej pracy apostolskiej Jana Pawła II. Dla nas są to fantastyczne rekolekcje i umocnienie wiary. Jest tyle wspaniałych świadectw, że człowiek już nawet nie nadąża, żeby to wszystko notować, analizować czy tego doświadczać.

- Patrzymy w Polsce na wszystko, co się dzieje, i jesteśmy zbudowani mediami polskimi, bardzo bliskimi Ojcu Świętemu, który odszedł. Jak Włosi przeżywają tę sytuację?

- Włosi mają naturę bardzo podobną do Polaków, są ogromnie spontaniczni. Włoskie mass media - zarówno radio, telewizja, jak i gazety - przekazują wszystkie informacje z ogromną miłością do Ojca Świętego. Przeglądając dzisiejszą prasę, nie znalazłem opinii negatywnej, żadnego artykułu, który by podważał nie tylko ogromną dobroć, ale i świętość Ojca Świętego. W Il Messaggero natrafiłem na przepiękną wypowiedź jednego z pielgrzymów, którą podzielali również dziennikarze, że Ojciec Święty nie umarł, że On żyje. Wczoraj, kiedy niesiono zwłoki Ojca Świętego, taka myśl nasuwała się bardzo wielu pielgrzymom: Ojciec Święty żyje, ci wszyscy ludzie idą do żywego Papieża. Ten ton ogromnej przyjaźni, ogromnego podziwu dla wszystkiego, co Ojciec Święty zrobił, dla Jego świętości, przewija się we wszystkich tytułach prasowych, we wszystkich artykułach. Prasa włoska zachowuje się doskonale, a telewizja z ogromnym profesjonalizmem nadaje swoje relacje.
Cały świat w ogóle jest zachwycony postawą Włochów. Nie tylko mass mediów. Kiedy wczoraj po ceremonii przeniesienia ciała Ojca Świętego do Bazyliki szedłem do domu (via della Conciliazione jest zablokowana, trzeba przemieszczać się bocznymi uliczkami), widziałem, jak służby włoskie wspaniale opiekują się pielgrzymami, nie tylko od strony medycznej, rozdzielają również wodę, żywność. Jest nieprawdopodobna mobilizacja serca. To nie są tylko słowa, ale idą za tym serdeczne czyny Włochów.

Reklama

- Widzimy wielkie zjednoczenie ludzkości.

- To ogromna solidarność serc i ogromna manifestacja wiary. Dziennikarze, przedstawiciele mass mediów, stanęli na wysokości zadania w sposób perfekcyjny, doskonały. Jestem 14 lat w Watykanie i nigdy nie widziałem Kościoła tak pozytywnie interpretowanego czy komentowanego, jak w tych dniach. Wszyscy pogrążeni są w smutku, choć do końca trudno to w ten sposób określać. Bo pielgrzymi, którzy przechodzą, klaszczą, modlą się, reagują tak, jakby Ojciec Święty był ciągle wśród nich, jakby za chwilę miał przejechać papamobile. To niesamowite.

- Czy to zjawisko można ujmować w sensie katechezy o zmartwychwstaniu?

- Wydaje się, że ludzie tak właśnie zrozumieli tę głęboką lekcję o umieraniu, daną przez Ojca Świętego. Wypowiadało się wielu Włochów, ludzi niezwiązanych zbyt mocno z Kościołem, że mniej lękają się umierania, że strach umierania minął. Poprzez swoją głęboko ludzką postawę wobec choroby i cierpienia, a później samej śmierci, nadał On swojemu odejściu wielką rangę, wielką dostojność. I nie jest już ono traktowane tylko w kategorii bólu, osamotnienia, ale w perspektywie zmartwychwstania, wiary, że to jest tylko przejście do innego życia. Ojciec Święty oczekuje nas już na drugim brzegu. Mamy w Nim wspaniałego patrona, który będzie się nami opiekował z nieba. I taka właśnie myśl przewija się tutaj u niezliczonej rzeszy pielgrzymów i wiernych, przychodzących, by oddać ostatni hołd Ojcu Świętemu.
Czytałem wzruszającą wypowiedź osobistego lekarza Ojca Świętego - dr. Renato Buzzonettiego, który opowiadał o ostatnich godzinach życia Jana Pawła II, o jego ogromnym cierpieniu. Mówił, że Ojciec Święty przeżywał swoistą Kalwarię. Trudno porównywać ją z Kalwarią Chrystusa, który oddał swe życie dla zbawienia ludzi, ale Ojciec Święty był przybity do swego krzyża. Na koniec nie mógł mówić, „mówił” lekkim uśmiechem i swoim spojrzeniem. To była lekcja przechodzenia do drugiego świata, być może jeszcze bardziej wymowna niż słowa. Dla papieskiego lekarza, który ma już 81 lat, był lekarzem Pawła VI i asystował przy jego śmierci, był również lekarzem Jana Pawła I, była to lekcja umierania i pozostanie mu ona do końca życia. Była to także lekcja dla lekarzy towarzyszących ostatnim minutom życia Ojca Świętego.

- Pamięta Ksiądz Prałat, kiedy Ojciec Święty zaczynał pontyfikat, przemawiając do Polaków, wypowiedział ciekawe zdanie: „Niech reszta zostanie milczeniem...”. Myślę, że to może mieć dzisiaj znaczenie szczególne. Milczenie Papieża odchodzącego w milczeniu...
Pracuje Ksiądz Prałat w Kurii Rzymskiej. Jak odejście Papieża przyjęli kapłani tam pracujący?

- Zdecydowana większość księży prałatów i biskupów przeżywała to z ogromną powagą i wiarą. Widać to było w czasie celebracji oddawania homagium Ojcu Świętemu, w niedzielę, i w poniedziałek podczas przenoszenia Jego ciała z Sali Klementyńskiej do Bazyliki św. Piotra. Panowała atmosfera powagi, zrozumienia, żalu po stracie przyjaciela czy ojca, człowieka, który stanowił dla nich bardzo ważne odniesienie. W Kongregacji, w której pracuję, jest atmosfera podobna. Na 20 pracujących tu księży 17 było obecnych na ceremoniach. Oddawali hołd i składali wyraz miłości Ojcu Świętemu, który przecież nie był Włochem, Francuzem, Amerykaninem, Szkotem czy Meksykaninem, ale Polakiem. To świadczy o powszechnej miłości, jaką darzyli Ojca Świętego.

- Ksiądz Prałat mieszka w Domu Polskim, którego mieszkańcy, polscy księża, studiują na uczelniach kościelnych. Jak oni to przeżywają?

- Z pewnością przeżywają ogromne rozdarcie. Większość z nich bowiem jest w tej chwili w Ziemi Świętej. Bardzo przeżywają, że nie mogą być w Wiecznym Mieście, żegnać ukochanego Ojca Świętego i uczestniczyć w tak ważnych dla Kościoła wydarzeniach. Z drugiej strony idą śladami Chrystusa, a z pewnością zobaczyć Ziemię Świętą, chodzić po materialnych śladach Chrystusa jest dla każdego kapłana wielkim przeżyciem. Jednak nie uczestniczyć teraz w uroczystościach związanych ze śmiercią i pogrzebem Papieża, człowieka tak bardzo bliskiego - jest bardzo ciężko. To są kapłani, którzy otrzymali powołanie od Boga w szczególnym okresie, bo w czasie Jego pontyfikatu, to dzieci duchowe Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą, moje kapłaństwo również jest całkowicie związane z pontyfikatem Jana Pawła II: do seminarium wstąpiłem w połowie września 1978 r., a Ojciec Święty został wybrany na konklawe w październiku tegoż roku. Całe moje życie kapłańskie jest więc mocno związane z tym pontyfikatem, a cóż dopiero życie tych młodszych ode mnie księży.

- Jak Rzym poradzi sobie z tak ogromną rzeszą pielgrzymów?

- Rzecz nie do wyobrażenia. Żadne miasto na świecie nie przyjęło takich rzesz ludzi, jakie obecnie są w Rzymie. Przeżywałem Rok Jubileuszowy w Rzymie, były wielkie uroczystości obchodów Jubileuszu Odkupienia, otwarcie i zamknięcie Roku, pielgrzymki narodowe, wielkie beatyfikacje, kanonizacje, ale takich tłumów nie widziano tu nigdy. Jak wspomniałem, panuje ogromna życzliwość rzymian i Włochów w ogóle. Wszystkie autobusy kursujące na innych kierunkach zostały przerzucone do centrum Rzymu, w pobliże Bazyliki św. Piotra. To duże ułatwienie dla pielgrzymów, którzy muszą pozostawić samochody na obrzeżach miasta. Pielgrzymi i wierni jeżdżą za darmo, bez biletów. Do dyspozycji jest służba medyczna - lekarze, pielęgniarki, w pogotowiu czekają strażacy. Wokół Placu św. Piotra ustawiono namioty w celu udzielania niezbędnej pomocy medycznej itp. Rozdziela się napoje, owoce, pieczywo... Wielu rzymian przyjęło pielgrzymów do swoich mieszkań. Nieprawdopodobna solidarność - niewidziana nigdy na taką skalę. Miasto jest oblężone, jednak nie ma obojętności - jest życzliwość i solidarność serc. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć. Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem ogromnej gościnności i dobrego przygotowania rzymian do organizacji tego typu wydarzeń.

- Jak Ksiądz Prałat widzi przyszłość Kościoła i myśli papieskiej - wielkiego papieskiego testamentu? Przywieźliśmy z Rzymu do naszej redakcji ponad 50 tomów przemówień Ojca Świętego, które wygłosił w ciągu swego pontyfikatu...

- Zacytuję tu znów prasę włoską, wspominającą, że kiedy umierał Jan XXIII, obawiano się, czy następca będzie tak mądrym i dobrym papieżem jak on. Nie wyobrażano sobie, że następca może być lepszy. Gdy umarł Paweł VI, ludzie też mieli wątpliwości, czy tak dobrze przygotowany teologicznie papież będzie miał godnego następcę. Również po śmierci Jana Pawła I, człowieka o ogromnej dobroci, myślano, że trudno będzie go zastąpić. Z pewnością po naszym Ojcu Świętym Janie Pawle II Wielkim, Il Grande, jak nazywają go Włosi, Pan Bóg - bo wszystko należy rozpatrywać w kategoriach wiary, w kategoriach nadprzyrodzonych - da nam takiego papieża, jakiego świat będzie potrzebował. I nie można tu mieć obawy, odczuwać strachu, zwątpienia. Kościół jest instytucją Bosko-ludzką i nie zależy tylko od ludzi, lecz przede wszystkim od Pana Boga. Pan Bóg na pewno da swojemu Kościołowi wielkiego papieża, żeby mógł go prowadzić.
Rozmawialiśmy o tym dzisiaj w gronie kolegów i zauważyliśmy, że Pan Bóg dał nam wielkiego Papieża na zakończenie drugiego i na początek trzeciego tysiąclecia. I zostawia nam Jego dziedzictwo. Jak podkreślał red. Kraśko w TVP, ludzie czekają na testament Ojca Świętego jak na coś nadzwyczajnego. A Jan Paweł II pozostawił 85 tys. stron swojego nauczania. To jest najwspanialszy testament. Wydaje mi się, że po tych emocjach związanych ze śmiercią Papieża, z jego pogrzebem, które z pewnością pozostaną na długo w sercach ludzi, każdy z nas powinien starać się na tyle, na ile to możliwe, wziąć coś z tego duchowego dziedzictwa, z nauczania papieskiego do swojego życia. Każdy z nas, księży, powinien np. zapytać siebie, w jaki sposób realizuje swoje kapłaństwo, co w nie może jeszcze wprowadzić, by przybliżyć się do postawy pasterza, jaką zaprezentował nam Ojciec Święty, czego nam brakuje, w czym odstajemy od tego fascynującego przykładu, jaki nam dał.
Nie kierowałbym się obawami, jak Kościół będzie wyglądał. Przyszłość Kościoła jest w ludziach, którzy szli nieskończoną rzeką do Bazyliki św. Piotra z ogromną wiarą, z poświęceniem. Widać wielką jedność chrześcijan. Ta lekcja wiary może tylko pomóc Kościołowi i dodać optymizmu następcy Jana Pawła II. Z pewnością doda mu też wiele sił, tak że wszystkie zamierzenia, które będzie podejmował, i cały jego wysiłek nie pójdą na marne, ale będą owocować jak w przypadku niestrudzonego pontyfikatu Jana Pawła II, który obecnie wydaje rzeczywiście wspaniałe owoce.

- Bardzo dziękuję Księdzu Prałatowi za tę wypowiedź, za cenne myśli i wskazówki, jak trzeba patrzeć na tego Wielkiego Papieża, który odszedł i który jednocześnie pozostał z nami na zawsze. Bóg zapłać!

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta na trudne czasy

Niedziela Ogólnopolska 37/2021, str. dXVII

[ TEMATY ]

beatyfikacja

cud

Matka Elżbieta Czacka

Archiwum FSK

Rozważanie i uczesniczenie w eucharystycznych tajemnicach wyzwala łaski, rodzące w duszy świętość – mówiła m. Czacka

Rozważanie i uczesniczenie w eucharystycznych tajemnicach wyzwala łaski, rodzące w duszy świętość – mówiła m. Czacka

O cudownym uzdrowieniu za wstawiennictwem m. Elżbiety Róży Czackiej, jej duchowości oraz podejściu
do krzyża i cierpienia z s. Radosławą Podgórską, franciszkanką służebnicą Krzyża, rozmawia Łukasz Krzysztofka.

Łukasz Krzysztofka: Beatyfikacja m. Elżbiety Róży Czackiej to wielka radość dla sióstr franciszkanek i całego Kościoła. A kim dla Siostry osobiście jest nowa błogosławiona?

S. Radosława Podgórska: Przede wszystkim wzorem, jak mam kochać Boga, przykładem niesamowitego oddania się drugiemu człowiekowi, a także zwyczajnie – matką. Czuję jej bliskość, to, że wstawia się za mną i ukazuje mi drogę poprzez swoje życie i pisma. Razem z moją rodzoną mamą jest osobą, która przez cały czas prowadzi mnie w życiu i ukazuje mi szczególną bliskość Boga kochającego i miłosiernego, który nie pozwala błądzić, ale pokazuje drogę i wychowuje.

CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski na Czuwaniu Odnowy w Duchu Świętym: Kościół i świat potrzebują doświadczenia jedności

2024-05-18 18:04

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Odnowa w Duchu Świętym

Karol Porwich/Niedziela

Ulf Ekman

Ulf Ekman

O tym, że dziś i Kościół, i świat potrzebują doświadczenia jedności mówił na Jasnej Górze bp Andrzej Przybylski, delegat KEP ds. Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Przewodniczył Mszy św. z udziałem kilkudziesięciu tysięcy uczestników Ogólnopolskiego Czuwania Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym na Jasnej Górze.

W homilii bp Przybylski zwrócił uwagę, że prawdziwa duchowość dopełnia się we wspólnocie, to tajemnica duchowości chrześcijańskiej. - Z jednej strony każdy z nas zaproszony jest do osobistej relacji z Bogiem, ma w niej doświadczyć jakiejś bezpośredniej bliskości Boga, ale z drugiej potrzebujemy być razem - mówił kaznodzieja. Porównał tę prawdę do obrazu społeczności pszczół, kiedy każdy z owadów zbiera nektar, ale miód powstaje dopiero we wspólnocie.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: Paraklet stoi zawsze po naszej stronie

2024-05-19 08:32

[ TEMATY ]

Zesłanie Ducha Świętego

Pio Si/pl.fotolia.com

Nie musimy się lękać, jesteśmy pocieszeni, bo przy całym dramatyzmie naszych grzechów i słabości wiemy, że nie jesteśmy sami, że Duch - Paraklet - stoi zawsze po naszej stronie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii uroczystości Zesłania Ducha Świętego 19 maja.

Ks. Wojciech Węgrzyniak podkreśla, że od kilku lat słowo Paraklet, jedno z imion Ducha Świętego, nie może się „zadomowić w Ewangelii”. Często tłumaczone jest jako „Pocieszyciel”, ale ten przekład zawęża znaczenie słowa „Paraklet", które „ma w sobie jeszcze odcień mówienia o Obrońcy i o tym, który jest Rzecznikiem”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję