Reklama

Kościół

Papież w parafii ludów tubylczych w Edmonton: pojednanie jest symbolem Kościoła

Kościół jest domem, gdzie można pojednać się na nowo, gdzie można spotkać się, aby zacząć od nowa i razem wzrastać - mówił papież Franciszek podczas spotkania z katolikami wywodzącymi się z ludów tubylczych. Ojciec Święty spotkał się z nimi w parafii Najświętszego Serca Pierwszych Narodów, gdzie został serdecznie przyjęty lokalnymi śpiewami, podarunkami i świadectwami miejscowych katolików.

[ TEMATY ]

Franciszek w Kanadzie

PAP/EPA/CIRO FUSCO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do kościoła, który jako jedyny w Kanadzie należy do wspólnoty katolików ludów tubylczych, papież Franciszek przybył na wózku inwalidzkim, witany tradycyjnymi bębnami i lokalnymi śpiewami. W świątyni, wypełnionej potomkami rdzennych mieszkańców ziem kanadyjskich, jako pierwszy powitał papieża proboszcz, ks. Susai Jesu OMI, który podziękował mu za poświęcenie letniego czasu odpoczynku na przybycie do Kanady. "Czujemy się głęboko zaszczyceni, przyjmując tutaj Waszą Świątobliwość i otrzymując jego błogosławieństwo na wiele posług, proponowanych ludowi Bożemu, który przychodzi do nas" – mówił dalej kapłan. Zapewnił, że wierni chcą być zjednoczeni wokół niego "w tej pielgrzymce uzdrowienia, pojednania i nadziei, pragnąc kroczyć razem do miejsc bólu, aby ofiarować ludziom uzdrowienie, które przynosi Jezus". Wyraził życzenie, aby spotkanie to mogło dać wszystkim nową siłę do wspólnego kroczenia do Chrystusa, "do tego Królestwa, w którym wszyscy są jedno".

PAP/EPA/CIRO FUSCO

Następnie głos zabrało dwoje przedstawicieli wspólnoty parafialnej: Candida Shepherd oraz Bill Perdue. Zapewniali oni, że ich parafia od wielu lat jest miejscem uzdrowienia i pojednania. Wyjaśnili, że kościół, wybudowany w 1913 r. od początku był miejscem modlitw przybywających do Kanady katolików i także współcześnie, jako miejsce modlitw i spotkań wspólnoty ludów pierwotnych, jest on otwarty na wszystkich przybywających, ponieważ "wszyscy jesteśmy częścią jedynego kręgu życia", którego centrum - jak mówili - stanowi Chrystus. Parafianie dzielili się także swoim doświadczeniem troski o najbardziej potrzebujących. Zaznaczyli, że są wprawdzie biedni materialnie, ale bogaci w wierze i praktykowaniu miłosierdzia, jako najaktywniejsza pod tym względem parafia w archidiecezji Edmonton. Podziękowali Ojcu Świętemu "za wysłuchanie naszych głosów, a jego dzisiejsza obecność umożliwia nam zmierzenie się z naszą traumą, zrozumienie jej, uwolnienie się od niej i przejście jej". Wyrazili też przekonanie, iż kościół Najświętszego Serca, odnowiony niedawno, "będzie służył jako miejsce odnowy i pojednania między autochtonami tej ziemi a tymi wszystkimi, którzy zdecydują się przybyć tu teraz i w przyszłości".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W odpowiedzi na te słowa powitania i świadectwa osobistego zaangażowania, głos zabrał papież Franciszek, a jego przemówienie wyrażało głębokie pragnienie kontynuowania procesu wybaczenia i, co rzadkie, nie miało w sobie momentów improwizacji, co można interpretować jako dowód ogromnej precyzji, z jaką papież przygotował swoje przesłania do katolików, spadkobierców ludów pierwotnych Kanady.

PAP/EPA/CIRO FUSCO

"Boli mnie myśl, że katolicy byli zaangażowani w politykę asymilacji i emancypacji, która umacniała poczucie niższości, ograbiając wspólnoty i pojedyncze osoby z ich tożsamości kulturowej i duchowej, odcinając ich korzenie i podsycając postawy uprzedzenia i dyskryminacji, a także, że odbywało się to również w imię edukacji rzekomo chrześcijańskiej” – wyznał papież, nawiązując do pokutnego charakteru swego pielgrzymowania do Kanady.

Podziel się cytatem

W swoim przemówieniu Ojciec Święty skoncentrował się przede wszystkim na kwestii pojednania. Podkreślił, że dokonuje się ono w Jezusie i jego krzyżu a, cytując słowa Jana Pawła II skierowane w 1984 roku do rdzennych mieszkańców Kanady, stwierdził, że „Chrystus, w członkach swojego Ciała sam staje się Indianinem” I to On jedna na krzyżu, łączy na nowo to, co wydawało się niewyobrażalne i niewybaczalne, ogarnia wszystkich i wszystko. Zjednoczył najbardziej odległe ludy, uzdrowił i uczynił wszystko pokojem.

Odnosząc się do cierpień ludności rodzimej Franciszek zaznaczył, że „nic nie może wymazać doświadczenia pogwałconej godności, doznanej krzywdy, zdradzonego zaufania. Nigdy też nie może się zatrzeć wstyd nasz, wierzących. Trzeba jednak zacząć od nowa, a Jezus nie proponuje nam słów i dobrych postanowień, ale krzyż” – wskazał papież.

Podziel się cytatem

Zachęcił tamtejszą wspólnotę wiernych do spojrzenia na Jezusa ukrzyżowanego, „ponieważ właśnie to na drzewie krzyża cierpienie przemienia się w miłość, śmierć w życie, rozczarowanie w nadzieję, opuszczenie w komunię, oddalenie w jedność. Pojednanie to nie tyle nasze dzieło, jest to dar, który wypływa z Ukrzyżowanego, to pokój, który płynie z Serca Jezusa, to łaska, o którą trzeba prosić” – stwierdził Ojciec Święty.

Reklama

[zdjecie id="131125"][/zdjecie]

Franciszek podkreślił, że pojednanie dokonuje się w Kościele będącym żywym ciałem pojednania. Wyznał, że ogarnia go złość i wstyd na myśl, że wierzący zamiast promować pojednanie, narzucili swój własny wzorzec kulturowy. Wskazał, że Bóg nie przymusza, nie tłumi i nie uciska; natomiast zawsze miłuje, wyzwala i pozostawia wolnymi. „Nie można głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem. W imię Jezusa, niech w Kościele nie powtórzy się takie postępowanie. Niech Jezus będzie głoszony tak, jak On chce, w wolności i miłości, a każda osoba ukrzyżowana, którą spotykamy, niech nie będzie dla nas przypadkiem do rozwiązania, lecz bratem lub siostrą, których należy miłować, ciałem Chrystusa, które należy kochać. Niech Kościół, Ciało Chrystusa będzie żyjącym ciałem pojednania!” – zaapelował papież.

Reklama

Zaznaczył, że Kościół jest domem, gdzie można pojednać się na nowo, gdzie można spotkać się, aby zacząć od nowa i razem wzrastać. Nie jest zbiorem idei i nakazów do wpojenia ludziom, ale domem gościnnym dla wszystkich. Ma być „świątynią o zawsze otwartych drzwiach, w której my wszyscy, żywe świątynie Ducha, spotykamy się, służymy sobie nawzajem i jednamy się ze sobą” – podkreślił Ojciec Święty. Wskazał, że wspólna modlitwa, wspólna pomoc, dzielenie się historiami życia, wspólnymi radościami i zmaganiami – to wszystko otwiera drzwi do pojednawczego dzieła Boga.

Reklama

Franciszek zapewnił, że Bóg idzie z nami i bardzo chętnie spotyka nas wspólnie. Bóg „towarzyszy nam w naszych pustyniach: nie mieszka w pałacach niebieskich, ale w naszym Kościele i pragnie, by ten stał się domem pojednania” – stwierdził papież na zakończenie swego przemówienia.

Po zakończeniu przemówienia, wygłoszonego w języku hiszpańskim, a także modlitwie Ojcze Nasz i błogosławieństwie, którego papież udzielił w języku angielskim, do Ojca Świętego podchodzili przy akompaniamencie muzyków kolejni przedstawiciele lokalnej wspólnoty, wręczając papieżowi drobne podarunki. Na zakończenie, przed opuszczeniem świątyni Franciszek pobłogosławił figurę św. Kateri Tekakwitha, która jako pierwsza rdzenna mieszkanka ziem Ameryki Północnej została ogłoszona świętą Kościoła katolickiego.

Reklama

PRZEMÓWIENIE PAPIEŻA FRANCISZKA

Drodzy bracia i siostry,

dobry wieczór!

Cieszę się, że jestem pośród was i ponownie widzę twarze różnych przedstawicieli ludności rdzennej, którzy odwiedzili mnie w Rzymie kilka miesięcy temu. Ta wizyta wiele dla mnie znaczyła: teraz jestem w waszym domu, jako przyjaciel i jako pielgrzym na waszej ziemi, w świątyni, w której spotykacie się, by jako bracia i siostry chwalić Boga. W Rzymie, po wysłuchaniu was, powiedziałem wam, że „skuteczny proces uzdrawiania wymaga konkretnych działań” (Przemówienie do delegacji ludów rdzennych Kanady, 1 kwietnia 2022). Cieszę się, widząc, że te działania już się rozpoczęły w tej parafii, w której spotykają się osoby z różnych wspólnot Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów, wraz z mieszkańcami lokalnych dzielnic, którzy nie wywodzą się spośród ludności rdzennej oraz z różnymi braćmi i siostrami imigrantami. Oto dom dla wszystkich, otwarty i inkluzywny, taki, jakim powinien być Kościół, rodzina dzieci Bożych, w którym gościnność i przyjęcie, typowe wartości kultury rdzennej, mają fundamentalne znaczenie: gdzie każdy winien czuć się mile widziany, niezależnie od tego co przeżył i od swych indywidualnych okoliczności życiowych. Chciałbym wam też podziękować za waszą konkretną bliskość wobec tak wielu ubogich – którzy są liczni nawet w tym bogatym kraju – okazywaną poprzez miłosierdzie. Tego pragnie Jezus, który powiedział nam i zawsze powtarza w Ewangelii: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).

Jednocześnie, nie możemy zapominać, że także w Kościele dobra pszenica jest zmieszana z kąkolem. I właśnie z powodu tego chwastu chciałem podjąć tę pielgrzymkę pokutną, rozpoczynając ją dziś rano od przypomnienia zła, doznanego przez rdzenne ludy od wielu chrześcijan, i z wielkim żalem prosząc o wybaczenie. Boli mnie myśl, że katolicy byli zaangażowani w politykę asymilacji i emancypacji, która umacniała poczucie niższości, ograbiając wspólnoty i pojedyncze osoby z ich tożsamości kulturowej i duchowej, odcinając ich korzenie i podsycając postawy uprzedzenia i dyskryminacji, a także, że odbywało się to również w imię edukacji rzekomo chrześcijańskiej. Edukacja musi zawsze zaczynać się od poszanowania i promowania talentów, które już istnieją w człowieku. Nie jest ona i nigdy nie może być czymś, co można odgórnie narzucić, bo wychowanie to przygoda wspólnego poznawania i odkrywania tajemnicy życia. Dzięki Bogu, w takich parafiach jak ta, poprzez spotkania, dzień po dniu budowane są fundamenty uzdrowienia i pojednania.

Reklama

Pojednanie: dziś wieczorem chciałbym podzielić się pewnymi refleksjami związanymi z tym słowem. Co na jego temat podpowiada nam Jezus? Co oznacza ono dla nas dzisiaj? Drodzy przyjaciele, pojednanie dokonane przez Chrystusa nie było zewnętrznym porozumieniem pokojowym, rodzajem kompromisu, który ma zadowolić strony. Nie był to też pokój zrzucony z nieba, ustanowiony odgórnie lub poprzez podporządkowanie sobie drugiego człowieka. Apostoł Paweł wyjaśnia, że Jezus jedna łącząc razem, przez uczynienie z dwóch odległych rzeczywistości jedną rzeczywistość, jedną rzecz, jeden lud. A jak tego dokonuje? Przez krzyż (por. Ef 2, 14). To Jezus jedna nas między sobą na krzyżu – na tym drzewie życia, jak lubili go nazywać starożytni chrześcijanie.

Wy, drodzy bracia i siostry z ludów rdzennych, możecie nas wiele nauczyć o życiodajnym znaczeniu drzewa, które, złączone z ziemią poprzez swe korzenie, daje tlen dzięki swym liściom i karmi nas swoimi owocami. Wspaniale jest też dostrzec symbolikę drzewa przedstawioną w fizjonomii tego kościoła, gdzie pień łączy z ziemią ołtarz, na którym Jezus jedna nas w Eucharystii, „akcie kosmicznej miłości”, który „jednoczy niebo i ziemię, obejmuje i przenika całe stworzenie” (Enc. Laudato si', 236). Ta symbolika liturgiczna przywodzi na myśl wspaniały fragment wypowiedzi św. Jana Pawła II w tym kraju: „Chrystus ożywia centrum całej kultury. Tak więc nie tylko chrześcijaństwo jest związane z ludem indiańskim, ale Chrystus, w członkach swojego Ciała sam staje się Indianinem” (Liturgia Słowa z Indianami Kanady (15 września 1984): Nauczanie papieskie, VII, 2, Poznań 2002, s. 264). I to On jedna na krzyżu, łączy na nowo to, co wydawało się niewyobrażalne i niewybaczalne, ogarnia wszystkich i wszystko. Wszystkich i wszystko: ludy rdzenne przypisują wielkie znaczenie kosmiczne tzw. „punktom kardynalnym”, rozumianym nie tylko jako geograficzne punkty odniesienia, ale jako wymiary obejmujące całą rzeczywistość i wskazujące drogę do jej uzdrowienia, reprezentowane przez tzw. „koło medyczne”. Ta świątynia podejmuje tę symbolikę punktów kardynalnych i nadaje im znaczenie chrystologiczne. Jezus krańcami swojego krzyża objął punkty kardynalne i zjednoczył najbardziej odległe ludy, uzdrowił i uczynił wszystko pokojem (por. Ef 2, 14). Tam wypełnił Boży plan: „aby wszystko pojednać” (por. Kol 1, 20).

Reklama

Bracia, siostry, co to oznacza dla tych, którzy noszą w sobie tak bolesne rany? Wyobrażam sobie, jak trudno jest dostrzec jakąkolwiek perspektywę pojednania tym osobom, które doznały tak wielu cierpień od mężczyzn i kobiet, którzy powinni dawać świadectwo życia chrześcijańskiego. Nic nie może wymazać doświadczenia pogwałconej godności, doznanej krzywdy, zdradzonego zaufania. Nigdy też nie może się zatrzeć wstyd nasz, wierzących. Trzeba jednak zacząć od nowa, a Jezus nie proponuje nam słów i dobrych postanowień, ale krzyż, tę skandaliczną miłość, która pozwala na przebicie sobie stóp i nadgarstków gwoździami i okaleczenie głowy cierniem. Oto kierunek, w którym należy podążać: spoglądać razem na Chrystusa, na miłość zdradzoną i ukrzyżowaną dla nas; spojrzeć na Jezusa, ukrzyżowanego w tak wielu wychowankach szkół rezydencjalnych. Jeśli między sobą i wewnątrz nas samych, chcemy pojednać się z przeszłością, z doznanymi krzywdami i zranionymi wspomnieniami, z traumatycznymi wydarzeniami, których nie może uleczyć żadna ludzka pociecha, nasze spojrzenie musi być wzniesione ku Jezusowi ukrzyżowanemu, a pokój należy czerpać z jego ołtarza. Ponieważ właśnie to na drzewie krzyża cierpienie przemienia się w miłość, śmierć w życie, rozczarowanie w nadzieję, opuszczenie w komunię, oddalenie w jedność. Pojednanie to nie tyle nasze dzieło, jest to dar, który wypływa z Ukrzyżowanego, to pokój, który płynie z Serca Jezusa, to łaska, o którą trzeba prosić.

Reklama

Jest jeszcze jeden aspekt pojednania, o którym chciałbym powiedzieć. Apostoł Paweł wyjaśnia, że Jezus przez krzyż pojednał nas w jedno ciało (por. Ef 2, 14). O jakim ciele mówi? O Kościele: Kościół jest tym żywym ciałem pojednania. Kiedy jednak pomyślimy o nieusuwalnym cierpieniu, jakiego doświadczyło w tych miejscach wiele osób, wewnątrz instytucji kościelnych, można jedynie poczuć złość i wstyd. Stało się tak, gdy wierzący dali się zeświecczyć i zamiast promować pojednanie, narzucili swój własny wzorzec kulturowy. Taka postawa zanika z trudem, także z religijnego punktu widzenia. Istotnie, wygodniejsze wydaje się wpojenie w ludzi Boga, niż pozwolenie ludziom, by zbliżyli się do Niego. Ale to się nigdy nie udaje, ponieważ Pan nie przychodzi w ten sposób: nie przymusza, nie tłumi i nie uciska; natomiast zawsze miłuje, wyzwala i pozostawia wolnymi. Nie wspiera swoim Duchem tych, którzy podporządkowują sobie innych, tych, którzy mylą Ewangelię pojednania z prozelityzmem. Nie można bowiem głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem. A jednak, ileż razy działo się tak w historii! Podczas gdy Bóg zwyczajnie i pokornie proponuje Siebie, my zawsze mamy pokusę, by narzucać Go, i w Jego imię narzucać siebie. Jest to pokusa światowa, by sprawić, że zejdzie On z krzyża, by objawić Go poprzez władzę i pozory. Jednak Jezus dokonuje pojednania na krzyżu, a nie przez zejście z krzyża. Na dole, wokół krzyża, byli ci, którzy myśleli o sobie samych i kusili Chrystusa, powtarzając Mu, żeby ocalił siebie (por. Łk 23, 35-36), nie myśląc o innych. W imię Jezusa, niech w Kościele nie powtórzy się takie postępowanie. Niech Jezus będzie głoszony tak, jak On chce, w wolności i miłości, a każda osoba ukrzyżowana, którą spotykamy, niech nie będzie dla nas przypadkiem do rozwiązania, lecz bratem lub siostrą, których należy miłować, ciałem Chrystusa, które należy kochać. Niech Kościół, Ciało Chrystusa będzie żyjącym ciałem pojednania!

Reklama

Samo słowo pojednanie jest praktycznie synonimem Kościoła. Termin ten w rzeczywistości oznacza „uczynienie na nowo soboru”. Kościół jest domem, gdzie można pojednać się na nowo, gdzie można spotkać się, aby zacząć od nowa i razem wzrastać. Jest miejscem, w którym przestajemy myśleć o sobie jako o jednostkach, aby uznać się za braci, patrząc sobie w oczy, przyjmując historię i kulturę innego człowieka, pozwalając, aby mistyka wspólnoty, tak miła Duchowi Świętemu, sprzyjała uzdrowieniu zranionej pamięci. To jest droga: nie decydować za innych, nie szufladkować wszystkich w ustalonych schematach, ale stanąć przed Ukrzyżowanym i przed bratem, aby nauczyć się podążać razem. Taki jest Kościół i niech takim będzie: miejscem, gdzie rzeczywistość zawsze przewyższa ideę. Taki jest Kościół i niech takim będzie: nie zbiorem idei i nakazów do wpojenia ludziom, ale domem gościnnym dla wszystkich! Taki jest Kościół i niech takim będzie: świątynią o zawsze otwartych drzwiach, w której my wszyscy, żywe świątynie Ducha, spotykamy się, służymy sobie nawzajem i jednamy się ze sobą. Drodzy przyjaciele, gesty i wizyty mogą być ważne, ale większość słów i działań pojednania dzieje się lokalnie, we wspólnotach takich jak ta, gdzie pojedyncze osoby i rodziny podążają ramię w ramię, dzień po dniu. Wspólna modlitwa, wspólna pomoc, dzielenie się historiami życia, wspólnymi radościami i zmaganiami – to wszystko otwiera drzwi do pojednawczego dzieła Boga.

Reklama

Jest taki obrazek podsumowujący, który może nam pomóc. W tej świątyni, ponad ołtarzem i tabernakulum widzimy cztery słupy typowego namiotu tubylczego, który, jak się dowiedziałem, nazywany był "tepee". Namiot ma wielkie znaczenie biblijne. Kiedy Izrael szedł przez pustynię, Bóg mieszkał w namiocie, który był rozbijany zawsze, kiedy lud się zatrzymywał: był to Namiot Spotkania. Przypomina on nam, że Bóg idzie z nami i bardzo lubi spotykać nas wspólnie, gdy się zbieramy, by obradować. A kiedy Bóg stał się człowiekiem, Ewangelia mówi dosłownie, że „rozbił swój namiot pośród nas” (por. J 1, 14). Bóg jest Bogiem bliskości, w Jezusie uczy nas języka współczucia i czułości. Trzeba to rozumieć za każdym razem, gdy przychodzimy do kościoła, gdzie On jest obecny w tabernakulum; to słowo oznacza właśnie namiot. Bóg zatem rozbija swój namiot pośród nas, towarzyszy nam w naszych pustyniach: nie mieszka w pałacach niebieskich, ale w naszym Kościele i pragnie, by ten stał się domem pojednania.

Jezu, ukrzyżowany i zmartwychwstały, który mieszkasz w tym swoim ludzie, który pragniesz jaśnieć poprzez nasze wspólnoty i kultury, weź nas za rękę i nawet na pustyniach historii prowadź nasze kroki na drodze pojednania. Amen.

2022-07-26 07:05

Ocena: +2 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pallotyn z Kanady: papież dał początek wędrówce ku uzdrowieniu

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Franciszek w Kanadzie

PAP

Rdzenni mieszkańcy Kanady są szczęśliwi, że papież dotrzymał słowa i mimo problemów zdrowotnych przyjechał na ich ziemię. W rozmowie z Radiem Watykańskim wskazuje na to pracujący w tym kraju ks. Łukasz Kopaniak. Polski pallotyn wyznaje, że symbolem pierwszego dnia podróży pozostanie dla niego widok Franciszka na wózku inwalidzkim, który samotnie modli się na cmentarzu przy szkole rezydencjalnej.

Populacja rdzennych mieszkańców Kanady to 1 mln 700 tys., z tego 40 proc. deklaruje się jako katolicy. Jest to bardzo istotna grupa wiernych w Kościele katolickim.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Rzymskie obchody setnej rocznicy narodzin dla nieba św. Józefa Sebastiana Pelczara

2024-04-19 16:24

[ TEMATY ]

Rzym

św. bp Józef Sebastian Pelczar

100. rocznica

Archiwum Kurii

Św. Józef Sebastian Pelczar

Św. Józef Sebastian Pelczar

Mszą św. w kaplicy Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie wieczorem 18 kwietnia zainaugurowano jubileuszowe spotkanie poświęcone św. Józefowi Sebastianowi Pelczarowi.

Polski Papieski Instytut Kościelny w Rzymie oraz Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (Siostry Sercanki) to dwie instytucje obecne w Rzymie, u początku których stoi były student rzymski, a potem profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz biskup przemyski, dziś święty Józef Sebastian Pelczar. To właśnie ks. prof. Pelczar wraz z s. Ludwiką, dziś błogosławioną Klarą Szczęsną, w 1894 r. założyli w Krakowie Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję