„Ty, słyszałeś te wygłupy? Już od kilku godzin czytają nazwiska jakichś umrzyków! Kogo to obchodzi? Zwariowali!”. Tak mniej więcej mógłbym streścić sens (raczej tragiczny bezsens) wypowiedzi różnych osób, komentujących na forach internetowych uroczystości nadania przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyższych stopni wojskowych polskim żołnierzom zamordowanym przez NKWD w Katyniu i w innych miejscach. Pewnie dla kogoś postronnego, dla przybysza z zagranicy, ten obrządek mógł się wydać czymś wielce egzotycznym, podobnie jak nasze Zaduszki. Ale na owych forach internetowych głos zabierali Polacy, ludzie stąd, „nasi” ludzie... Polacy?... Nasi?...
Nie wiem, kim oni są, skoro nie potrafią wykrzesać z siebie choćby elementarnego współczucia dla ofiar i ośmielają się szydzić z nich lub je pośmiertnie oskarżać. Taki bezmiar znieczulicy i taka otchłań głupoty nie poddaje się żadnym logicznym ocenom. Ale to jest nie tylko antylogiczne. To jest antyludzkie!
Oto wypowiedź jednego z blogersów po informacji (nieprawdziwej, jak się okazało), że wodzowie festiwalu filmowego w Wenecji odrzucili film „Katyń” Wajdy:
„I dobrze zrobili. Mam dość wysłuchiwania bzdetów o kwiecie polskiej inteligencji, wymordowanym w Katyniu. Jestem pewny, że gdyby się temu «kwieciu» bliżej przyjrzeć, okazałoby się, że nie jest aż tak piękne. Teraz jeszcze ten film. Słyszałem, że to knot. Dzieciaki z liceów już prowadzają zbiorowo do kin (na film «Katyń» - K.B.). Za moich czasów prowadzali na «Opowieść o prawdziwym człowieku»...”.
Zwracam uwagę Czytelników na skrajną znieczulicę autora tych podłych słów. Dla niego nie jest istotna zbrodnia, lecz to, czy przypadkiem wśród zamordowanych nie były jakieś osoby przeciętne, zwykłe... Bo jeśli tak, to w czym problem?...
Inny głos z internetu: „Mieli rację! Czy ja się mam katować filmem z Laosu o zbrodniach Czerwonych Khmerów? Kto dał pieniądze na (film) «Katyń»? Głupcy są ci, co to oglądają...”.
Jeszcze jeden głos: „A może by pan Wajda nakręcił film o tym, jak Polacy wymordowali Rosjan wziętych do niewoli w 1920 r., jak się panoszyli polscy panowie w Rosji, jak rozpruwali bagnetami ciężarne Rosjanki? Może Katyń to była zemsta?”.
Czytałem wszystkie te wypowiedzi z bólem i przerażeniem, tym większym że dwu członków mojej rodziny zginęło w Katyniu: komandor dr Leon Moszczeński (awansowany teraz do stopnia kontradmirała) i Adam Moszczeński, którego ciała, niestety, nie zidentyfikowano, dlatego nie znalazł się na liście awansowanych. Adam był podchorążym, miał wtedy, w 1940 r., 18 lat... Jego mama, Janka Moszczeńska, do końca życia łudziła się, że wróci... Była kiedyś taka straszna, dramatyczna Wigilia, podczas której nagle ujrzała syna: stał obok wigilijnego stołu, ale jakby nie mógł przy nim usiąść... „Adaś!” - krzyknęła. Zniknął...
Pomóż w rozwoju naszego portalu