Reklama

Święta w miasteczku

Na słupie ogłoszeniowym wiatr szarpie pogiętą kartką papieru: „Zamienię M-3 w Warszawie na cokolwiek w Kazimierzu nad Wisłą lub w okolicy”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jakieś 10 kilometrów za Puławami powietrze ma już „ten” zapach. Skądś znany, swojski, jakby z dzieciństwa. Droga wiedzie łagodnymi zakolami, z lewej strony zasłaniają widok wzgórza, z prawej szeroką przestrzeń wieńczy spokojny nurt Wisły. Po bokach szosy przycupnęły domki, małe, przysadziste, drewniane. Potem pojawia się spichlerz - znak rozpoznawczy Kazimierza Dolnego - świadek jego starożytnej chwały i blasku, jeden z kilku poprzerabianych na mniej lub bardziej wytworne hotele. I oto witamy się z miasteczkiem. Jest grudzień, a nas wiedzie ku temu malowniczemu miejscu ciekawość, jak z dala od metropolii i głównych dróg, na tzw. prowincji, obchodzi się święta.
Ulica Puławska to jak preludium do tego, co ujrzymy i poczujemy za chwilę, gdy zwalniając krok i spowalniając oddech, zatrzymamy się na progu kazimierskiego rynku. Jest wczesny grudniowy zmrok i w oknach domów pełgają pierwsze światła. Gdzieniegdzie na podwórkach skrzą się choinki. Podświetlane arkady dwóch okazałych kamienic Przybyłów. Z jednej zerka na rynek św. Mikołaj. Postać biskupa rozsadza niemal fasadę, jakby święty mąż chciał zeskoczyć z niej wprost w odświętny rozbiegany tłumek. Św. Krzysztof, rezydujący na sąsiedniej kamienicy, nobliwy i stateczny starszy pan, nie wychodzi z roli - czyni honory domu, tego niewielkiego, ale charakternego miasteczka, w którym mieszkańcy, ludek obrotny i pracowity, budował fortuny kupieckie w latach prosperity i radził sobie w czasach upadku. Ileż to świąt Bożego Narodzenia oglądali święci patronowie z tej perspektywy? Ile historii mogą nam opowiedzieć? Bo jeśli znajdziemy się w tę Świętą Noc w tym niezwykłym miasteczku - a umówmy się, że tak się właśnie staje - pojawimy się tu na prawach niespodziewanych wigilijnych gości, którym w polskich domach zostawia się oddzielne nakrycie, otwiera domy i serca. Stajemy więc na środku rynku otoczonego niczym anielskimi skrzydłami murami dwóch starożytnych świątyń - monumentalnej fary i wyniesionego ponad okolicę klasztoru Franciszkanów, kryjącego słynący z cudowności wizerunek młodziutkiej i ślicznej Miriam, której anioł szepcze tajemnicę: - Nie lękaj się, Maryjo… Oto poczniesz i porodzisz Syna…
Podcienia kuszą ciepłym złotym blaskiem. W zimowe zmierzchy chronią przed wiatrem i słotą. W dzień tętnią gwarem i codziennym pośpiechem. Na Nadrzecznej w piekarniach można kupić nie tylko słynne koguty, ale i pierniki w kształcie anioła, św. Mikołaja, gwiazdy, drzewka, księżyca. Mocno lukrowane, twarde, nadadzą się do zjedzenia nieprędko - mają przecież z dala od dziecięcych rączek czas jakiś ozdabiać choinki. A oto i specjały świąteczne - makowce, serniki, torty, pierniki, rolady. Pachnie cynamonem i przyprawami korzennymi, grzybami i makiem. Woń płynie wąskim pasmem po uliczkach i zaułkach, po kafejkach, w których zamorskie kawy i smakowite czekolady.
A jeśli trafimy na Plebankę, a trafimy tam raczej prędzej niż później, to staniemy u wrót stareńkiego klasztoru i po równie stareńkich schodach wdrapiemy się do Matki Bożej i Jej opiekunów - kilku franciszkanów. Klasztor budowano mozolnie od średniowiecza. Czasem trawił go ogień, bywało, że czas kruszył grube mury. Obecny kształt nadano mu w XVII wieku i tak zastygł do dnia dzisiejszego. Miejsce to ma przedziwną historię. Zwano je Wietrzną Górą, gdy wystawili tu świątyńkę miejscowi bogacze - Bartłomiej i Mikołaj Przybyłowie, ci od kamienic w rynku. Żeby Opatrzność sprzyjała ich kupieckiej profesji. W 1600 r., gdy na wzgórzu pojawił się wizerunek Tej, co wietrznej strzeże góry, mieli już je we władaniu franciszkanie. Obraz namalował Stanisław, malarz tutejszy, dodajmy - wielce utalentowany. Nie wiemy, kim był, co jeszcze namalował, jego twarz i dzieje okrył mrok niepamięci. Miał jednak talent, uchwycił bowiem udolnie młodość Maryi, anielskość Gabriela, atmosferę tajemnicy i niezwykłości. Od kiedy zaczęto opowiadać, że Matka Boża Kazimierska wybawi z najgorszej opresji? Nikt tego nie zanotował, nikt nie pamięta. Klasztorne księgi wspominają o nagłych ozdrowieniach, o równie raptownych nawróceniach. O ludziach godzinami klęczących przed obrazem, którzy odchodzą z jasnymi twarzami, jakby uwolnieni od ciężaru dramatu, który przywiódł ich tutaj. - Nie wszystko da się zapisać w kronikach, mówi o. Bonifacy.
Szukając śladów Bożego Narodzenia, wejdźmy do klasztornego muzeum. Franciszkanie słyną z szopek, do których ich założyciel - św. Franciszek sprowadzał żywe zwierzęta, by przydać realizmu szopce i grocie. W kącie muzeum stoi to, co zostało z okazałej XVIII-wiecznej kazimierskiej szopki. Przetrwała wojny, powstania, bunty, biedę i pożary, ale gdy Niemcy podczas II wojny światowej wrzucili figury do zawilgoconej celi, część z nich nie wytrzymała tej próby czasu. Zostało na pociechę i na świadectwo mistrzostwa dawnych rzeźbiarzy z tuzin szlachciurów z podgolonymi łbami, ślicznych jak marzenie mieszczek kazimierskich w kolorowych kubraczkach, wąsatych żołnierzy, plebanów z oczami wzniesionymi ku niebu. Jest i Maryja o delikatnych rysach z tutejszego obrazu, i św. Józef z zatroskaną miną. Jest i maleńki „kiej by rękawicka”, uśmiechnięty radośnie Jezusek. Na drugim końcu muzealnej sali zgromadzono figury Ukrzyżowanego. Najróżniejsze pozy tego samego momentu dramatu - ból, smutek, zaduma. Krew, trzcina, dłoń wzniesiona w górę, półotwarte usta. W jednej sali całe dzieje zbawienia. To muzeum też ma swoje niezwykłe dzieje. Gdy palono i grabiono okoliczne świątynie, kapłani i lud oddawali swoje święte obrazy i figury na przechowanie zakonnikom. Dla bezpieczeństwa, dla ochrony przed zbezczeszczeniem. Wielu nigdy nie zgłosiło się po depozyt… Tak powstało muzeum.
Wracajmy w miasteczko, bo zmrok coraz bliżej. Ulice Zamkowa, Nadrzeczna, Krakowska, Lubelska pustoszeją. W oknach lampki na drzewkach, w powietrzu śnieg. Dzieciaki wypatrują pierwszej gwiazdki. Na rynku samotna choinka. Za godzinę, dwie zaczną schodzić się tutaj ludzie. Na wspólne świętowanie. Tak było w ubiegłym roku, gdy w Wigilię zeszli się, by obejrzeć misteria pod gołym niebem, które na prośbę proboszcza - ks. Tomasza Lewniewskiego - współtworzą artyści. Dlatego są one takie swojskie, kazimierskie. A Pasterka? - Kto był na niej w farze, jednej z najpiękniejszych świątyń Lubelszczyzny, przy dźwięku legendarnych organów, przy choince odzianej w pierniki i wiklinowe cacka, ten wie, że słowa czasami bywają zbyteczne - mawiają miejscowi i ci, co zjeżdżają tu na święta z potrzeby serca. A nad miasteczkiem nocą zapłoną ognie na pamiątkę gwiazdy betlejemskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Zapraszamy na Marsz dla Życia i Rodziny

2024-05-21 05:56

Ks. Krzysztof Czajka

Na marsz zapraszają ks. Jerzy Krawczyk, Marika Mierzejewska i abp Stanisław Budzik

Na marsz zapraszają ks. Jerzy Krawczyk, Marika Mierzejewska i abp Stanisław Budzik

Rodzina jest najwspanialszym miejscem do tego, aby życie mogło się rodzić i rozwijać - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję