Reklama

Zdobył najwyższe szczyty

Jego pasja do gór nie ogranicza się do Tatr. Zdobył w ostatnich latach najwyższe szczyty obu Ameryk, Afryki, a ostatnio Elbrus - uważany za najwyższą górę Europy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest cenionym łódzkim duszpasterzem, ale wielu zna go przede wszystkim z licznych pasji. Najważniejsza z nich to Teatr Logos, którym ks. Waldemar Sondka kieruje z sukcesami od ponad 20 lat.
W latach szkolnych grywał zawzięcie w piłkę nożną, trenował siatkówkę i judo. Chciał być sportowcem, szykował się do studiów na warszawskiej AWF. Stało się jednak inaczej: przed maturą, na Orlej Perci w Tatrach - jak wspomina - mocno przeżył pytanie, czy jego powołaniem nie jest kapłaństwo.
Gdy jego koledzy zdawali na politechnikę lub uniwersytet, Waldemar Sondka wybrał inaczej: wstąpił do łódzkiego Wyższego Seminarium Duchownego. - Zamieniłem wychowanie fizyczne na duchowe - lubi żartować. Zamienił, ale nie do końca. Księdzem jest od 28 lat, ale prawie tyle samo jest też ratownikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Poza tym wspina się i jeździ konno. I kieruje teatrem, co też wymaga tężyzny fizycznej.

Od Ducha Świętego

Skąd pomysł na teatr? Mawia, że od Ducha Świętego. Gdy jako wikariusz pracował w podłódzkich parafiach, przygotowywał z młodzieżą, której był duszpasterzem, spektakle teatralne i parateatralne. Spotykały się z żywym odzewem, co zachęcało do pracy nad kolejnymi przedstawieniami. Ksiądz mógł przekonać się, jaką wspaniałą formą integracji i ewangelizacji jest teatr.
- Starałem się ewangelizować również przez sztukę. Były to najpierw luźne, pojedyncze próby. Kiedyś pojawiła się myśl, że warto powołać grupę, która by nie tylko okazjonalnie, ale systematycznie starała się służyć innym - mówił po latach nieżyjącemu już dziś ks. Grzegorzowi Ułamkowi z archidiecezji częstochowskiej w wywiadzie, który ukazał się w zbiorze „Pięć okien”.
Prawdziwe życie teatru rozpoczęło się w łódzkiej parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdzie proboszczem był obecny biskup Adam Lepa. - Stworzył dobry klimat i mogłem powołać do życia teatr. Tam zespół działał przez sześć lat. W podziemiach kościoła była aula, którą przystosowaliśmy na potrzeby teatru. I tak się zaczęło - opowiadał ks. Ułamkowi.
Kościelne podziemia miały taki klimat, że nie trzeba było budować scenografii. W 1987 r. przygotowali misterium „Zaduszki”, poświęcone tym, którzy zginęli, aby Polska była Polską. Drugi spektakl, „Betlejem polskie” według Lucjana Rydla, zadedykowano ks. Adamowi Lepie, z okazji przyjęcia sakry biskupiej.
Tak zaczął powstawać teatr. Padła też nazwa: Logos. Ks. Sondka został jego dyrektorem i kierownikiem duchowym. Kilka pierwszych spektakli wyreżyserował sam. Z czasem z teatrem zaczęli współpracować znani i uznani reżyserzy, m.in. Waldemar Wilhelm, Ewa Wycichowska czy Roman Komassa.
Dwadzieścia lat później, z okazji jubileuszu teatru, bp Lepa o jego nazwie pisał tak: „Tłumaczy jego siłę, samozaparcie i godną podziwu wolę służby - tym wszystkim, którzy potrzebują Słowa, bo widzą w Nim najbardziej niezawodny drogowskaz życia. Logos tzn. Chrystus-Słowo jest tą skałą, na której można zbudować dzieła najtrwalsze i wiekopomne”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wokół wartości

Zwykle w parafii ksiądz, jeśli ma reżyserskie i ewangelizacyjne zacięcie, tworzy spektakle, wystawy, ale potem - tak to już jest - musi przenieść się gdzie indziej. Odchodzi i wszystko się rozsypuje. Logos dostał szansę na rozwój. Najpierw w kościele Wniebowzięcia Naświętszej Maryi Panny, potem w pojezuickim kościele, który metropolita łódzki abp Władysław Ziółek przekazał artystom i przy którym powołał Ośrodek Duszpasterstwa Środowisk Twórczych.
Ks. Sondka został mianowany rektorem kościoła Środowisk Twórczych i tu przeniósł teatr. Nigdy nie chciał, żeby Logos był - jak mówił - kojarzony z amatorszczyzną i parafiańszczyzną. - Jeżeli Kościół apostołuje przez sztukę, to musi być ona pisana wielką literą. Gdyby było to miałkie, niedopracowane, powodowałoby tylko uśmiech sympatii lub politowania - podkreślał.
Dziś Logos to placówka z dorobkiem. Jedyny tego typu teatr w Polsce i najpewniej w Europie. Zespół przygotował 40 premier, odbyło się już ponad 1500 spektakli. Występowali nie tylko w Polsce, ale także w wielu krajach Europy i w Stanach Zjednoczonych.
Logos jest wyjątkowy - ocenia Teresa Radzikowska, szefowa łódzkiego Teatru Pod Lupą. Z ducha amatorski, skupia wokół wartości, ale dba o wysoki poziom artystyczny. Ewa Wycichowska i inni twórcy z nim związani, robią, według niej, teatr z wyjątkową pasją. - Ale bez ks. Sondki, animatora teatru, pewnie wszystko by się rozpadło. To dzięki niemu teatr wciąż jest, trwa oraz trzyma i poziom, i linię.
Spektakl dobrze jest przygotowywać na wyjazdowych warsztatach. Można pracować po kilkanaście godzin dziennie. Aktorzy są do dyspozycji realizatorów, tworzą wspólnotę. W tym roku też odbędą się wakacyjne warsztaty, w czasie których zespół przygotuje kolejną premierę, przewidzianą na wrzesień.

Reklama

Inne spojrzenie

Starają się tworzyć spektakle ważne. - Zawsze zastanawiamy się, dlaczego i dla kogo coś robimy. Jeśli spektakl nie jest ważny dla człowieka, pracować nad nim nie ma sensu. Ważne, żeby widzowie myśleli o tym, co zobaczyli i usłyszeli - mówi Ksiądz. Nie ma swojego ulubionego przedstawienia. Do każdego ma stosunek osobisty, bo każde jest jak własne dziecko.
Tomasz Bieszczad, łódzki aktor i dziennikarz, z dorobku Teatru Logos najbardziej ceni „Dialogi karmelitanek”, spektakl sprzed wielu lat. Zrobił na nim piorunujące wrażenie. - Był bojowy i przejmujący, niczym antyreżimowe spektakle studenckie z lat 70. ubiegłego wieku. Tyle że katolicki. Piękne połączenie - ocenia Bieszczad. - Przypomniał mi, po co w ogóle robi się i warto robić teatr.
Spektakle budzą czasem kontrowersje. - Ciężko mi było zaakceptować, że Logos zrobił sztukę według Pier Paolo Pasoliniego („Wygnani” w reżyserii Ewy Wycichowskiej - W.D.). Dla mnie to raczej odstręczający twórca, całkowicie pogubiony i zrzucający to pogubienie na barki czytelnika i widza - mówi łódzki twórca teatralny. - Chętniej zobaczyłbym u ks. Sondki spektakl według Chestertona, Mauriaca, C.S. Lewisa czy S. Lagerlöf. W rezultacie na spektakl według Pasoliniego nie poszedłem. Może to źle, a może dobrze.
Niektórym Logos pozwala odnaleźć się w życiu. Ks. Waldemar zna osoby, które po obejrzeniu przedstawienia „Długi obiad świąteczny” inaczej spojrzały na przeżywanie świąt Bożego Narodzenia w swoich domach rodzinnych. Zna małżeństwa, które po spektaklu „Przed sklepem jubilera” postanowiły, że spróbują jeszcze raz podtrzymać naderwane więzy, choć po ludzku rzecz biorąc, sytuacja była nie do uratowania.

Reklama

Dyskretna moc słowa

Swoje duszpasterstwo ks. Sondka traktuje jako misję. Daje wiele satysfakcji, ale nie jest łatwa. Twórcy, artyści często są nadwrażliwi. Potrzeba do nich szczególnej cierpliwości i troski. Na spotkania przychodzą przecież także osoby, które nie utożsamiają się z Kościołem. Jeżeli jednak zetkną się z tymi, którzy autentycznie starają się żyć w zgodzie z Ewangelią, bywa to dla nich zbawienne.
W każdą niedzielę przed południem celebrowana jest w kościele u ks. Sondki Msza św. dla artystów, co roku organizowane są specjalne rekolekcje i dni skupienia. Rekolekcjoniści wyszukują problemy, które często pojawiają się w środowisku twórców. Sprawy zazdrości, kariery, wierności, ucieczek w alkohol i narkotyki.
Cenne jest też to, że artyści zawsze po niedzielnej Mszy św. spotykają się z duszpasterzem przy kawie i herbacie i jest czas na wymianę spostrzeżeń, opinii, dyskusję nad homilią, spektaklem. Ktoś przygotowuje się do sakramentów - do bierzmowania czy do ślubu, ktoś inny po dwudziestu latach przystępuje do Komunii św. Jedni przychodzą na rozmowę, inni do spowiedzi. Mogą się tu modlić, zawierać śluby, chrzcić swoje dzieci, mają też możliwość prezentowania działań artystycznych. Dlatego przy kościele odbywają się wernisaże, koncerty i spektakle.
Tak jest przez cały rok. W listopadzie natomiast odbywa się Festiwal Kultury Chrześcijańskiej (od paru lat ma charakter międzynarodowy, a organizuje go Europejskie Centrum Kultury Logos, powołane przez abp. Ziółka, które ma status organizacji pożytku publicznego), przekształcony z głośnych niegdyś, nie tylko w Łodzi, Dni Kultury Chrześcijańskiej. Każda forma ewangelizacji, nawracania, jest dla ks. Sondki dobra.
Ks. Waldemar wpadał często do redakcji miesięcznika „Kalejdoskop”, w której kiedyś pracował Tomasz Bieszczad. - We dwóch staraliśmy się nawracać mojego kolegę, który tak naprawdę nawracania nie potrzebował, tylko lubił przekomarzać się z księżmi na temat Kościoła - mówi Bieszczad. - Ks. Sondka swoją przypadkową misję traktował poważnie i z wdziękiem. Trochę w duchu znanego wiersza ks. Jana Twardowskiego: „Nie przyszedłem pana nawracać...”. Znał dyskretną moc słowa.

Góry uczą pokory

Wielką pasją ks. Sondki są góry. Jeździ w Tatry tak często, jak tylko może, a może rzadziej, niż by chciał. Obowiązkowo spędza tam 120 godzin rocznie - takie wymaganie stawia TOPR, którego jest ratownikiem. I jednym z dwóch duchownych w TOPR.
Do pogotowia wstąpił wkrótce po seminarium. Miał wątpliwości, bo jak może być ratownikiem ksiądz i do tego z Łodzi? Dał się jednak namówić. Odbył staż kandydacki, szkolenia, w końcu złożył przysięgę ratownika. I od czasu do czasu pełni dyżury.
- 10 lat temu cierpiałem na tatromanię i urlopy spędzałem z rodziną zawsze w Tatrach - wspomina Tomasz Bieszczad. - Kiedyś zakolegowałem się z ratownikami z TOPR-u, którzy mieli dyżury w schronisku nad Morskim Okiem. Nie zdawałem sobie sprawy, że młody łódzki ksiądz jest tak znany w Tatrach, wcale nie dzięki teatrowi. Zżerała mnie zazdrość: sympatyczny, szanowany kapłan, artysta teatru i do tego jeszcze toprowiec!
Pasja ks. Sondki do gór nie ogranicza się do Tatr. Zdobył w ostatnich latach najwyższe szczyty obu Ameryk, Afryki, a ostatnio Elbrus - uważany za najwyższą górę Europy. Czy myśli o zdobyciu Korony Ziemi - najwyższych szczytów wszystkich kontynentów - bo to jest zawsze cel dla tych, którzy już część Korony zdobyli?
- Jeśli łaska Boża pozwoli - mówi tajemniczo. - Dla mnie góry to nie tylko frajda, ale także świetna szkoła pokory. Pokazują, jak jesteśmy słabi i jak żmudne jest pokonywanie słabości. Te dłuższe wypady są dla mnie formą duchowych rekolekcji, a krótsze traktuję jako dni skupienia.
Jak zastrzega, góry w jego przypadku nie kolidują z kapłaństwem, przeciwnie. - Zresztą, ja nie jestem w tym wszystkim ważny - podkreśla. - Ważni są artyści i Kościół. Ja jestem tylko, mam nadzieję, narzędziem w rękach Pana Boga. Do dziś Tomasz Bieszczad pamięta wywiad, którego ks. Sondka udzielił „Kalejdoskopowi”. Przypomniał w nim źródłosłów określenia „amatorski” w odniesieniu do teatru. Amator, od łacińskiego „amo, amare, amavi”... czyli od „kocham”. On tak właśnie traktuje swój teatr, inaczej nie umie - podkreśla Bieszczad. - Łódź bez niego byłaby innym miastem: smutniejszym, mniej kolorowym.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do komików: można śmiać się także z Boga, tak jak z ludzi, których kochamy

2024-06-14 10:08

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

„Czy można śmiać się również z Boga? I to nie jest bluźnierstwo!?” - takie pytanie postawił Franciszek przyjmując na audiencji reprezentację komików z różnych krajów. „Oczywiście, tak. jak bawimy się i żartujemy z ludźmi, których kochamy” - wyjaśnił Ojciec Święty.

Papież przypomniał, że mistrzem z podejściem z humorem do Boga jest żydowska tradycja sapiencjalna i literacka. „Można to czynić, ale nie obrażając uczuć religijnych osób wierzących, zwłaszcza ubogich”- zaznaczył, dodając, że śmiech humoru nigdy nie jest skierowany przeciwko nikomu, ale zawsze jest włączający, proaktywny, wzbudza otwartość, współczucie, empatię. „Humor nie obraża, nie upokarza, nie przybija ludzi do ich wad” - powiedział Franciszek. „Nie przestawajcie pocieszać ludzi, zwłaszcza tych, którym najtrudniej jest patrzeć na życie z nadzieją” - zachęcał papież „Pomóżcie nam z uśmiechem patrzeć na rzeczywistość z jej sprzecznościami i marzyć o lepszym świecie” - prosił Ojciec Święty. Zauważył, że komunikacja często dziś rodzi niezgodę, ale komicy potrafią łączyć różne, a czasem nawet przeciwstawne rzeczywistości. „Jak wiele musimy się od was nauczyć!” - stwierdził, zachęcają komików, by modlili się do Pana Boga i prosili o poczucie humoru, zwłaszcza posługując się piękną modlitwą świętego Tomasza More'a.

CZYTAJ DALEJ

Główne uroczystości odpustowe w Rokitnie

2024-06-15 16:00

[ TEMATY ]

Odpust rokitniański

sanktuarium Rokitno

Karolina Krasowska

Uroczystościom odpustowym w Rokitnie przewodniczył kard. Gerhard Ludwig Müller

Uroczystościom odpustowym w Rokitnie przewodniczył kard. Gerhard Ludwig Müller

W sanktuarium w Rokitnie odbyły się centralne uroczystości odpustowe ku czci Matki Bożej Rokitniańskiej. Odpustowej Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.

W tym roku szczególne zaproszenie do udziału w rokitniańskim odpuście 15 czerwca zostało skierowane do członków parafialnych rad duszpasterskich i parafialnych rad ds. ekonomicznych, zwłaszcza tych, którzy w ubiegłych miesiącach korzystali ze specjalnych szkoleń przygotowanych przez diecezję. Dlatego jeszcze przed Mszą św., zarówno świeccy, jak i kapłani, podzielili się swoim doświadczeniem zaangażowania w parafialnych radach duszpasterskich. Ponadto do Rokitna w tym roku zostali zaproszeni również nadzwyczajni szafarze Komunii św. z racji na 25-lecie ich obecności i posługi w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Jak co roku na diecezjalne uroczystości odpustowe przybyły również całe rodziny oraz delegacje parafialne ze sztandarami.

CZYTAJ DALEJ

Jesteśmy jednym Kościołem

2024-06-15 22:46

Magdalena Lewandowska

Abp Józef Kupny odznaczył szczególnie zasłużonych dla archidiecezji medalem św. Jadwigi Śląskiej.

Abp Józef Kupny odznaczył szczególnie zasłużonych dla archidiecezji medalem św. Jadwigi Śląskiej.

Podczas 11. rocznicy ingresu abp Józef Kupny pobłogosławił do funkcji 90 nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej – w tym siostry zakonne – 80 ceremoniarzy i 70 lektorów.

Uroczystości odbyły się w katedrze wrocławskiej, wzięło w nich udział wielu kapłanów, sióstr zakonnych i wiernych z różnych stron archidiecezji. – Jesteśmy jednym Kościołem. Wspólnie mu służymy sprawując różne urzędy, posługi, jakie są do życia Kościoła potrzebne – mówił abp Józef Kupny wyrażając wdzięczność wobec diecezjan i radość z nowych posługujących. Metropolita wręczył także dwóm osobom zasłużonym dla archidiecezji wrocławskiej medale św. Jadwigi Śląskiej. Otrzymali je s. Dorota Zamojska, która przez ostatnie lata pełniła funkcję diecezjalnej referentki zakonnej i Tadeusz Rajter z parafii św. Jacka we Wrocławiu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję