Słońce świeciło tego dnia wyjątkowo mocno. Na drzewach ćwierkały ptaki, wykazując przy tym aktywność niczym przed odlotem do ciepłych krajów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie były to zwykłe wróble, a w kalendarzu nie rozpoczynała się druga połowa marca. Środkiem głównej alejki podjasnogórskich parków przechadzali się, jak zwykle o tej porze dnia, znani mi dwaj starsi panowie. Jeden z gazetą w ręku, a drugi - z nieodłącznym parasolem. Wyglądali zawsze tak samo, bez względu na pogodę. Z dala dobiegała zajmująca dyskusja.
- Co to jest takiego ten „chajtek”? - pytał pan z parasolem.
- Napiszę panu to na gazecie - starszy pan wyjął długopis i na brzegu gazety napisał dwa krótkie słowa. - To się pisze „high tech.”, dosłownie znaczy to „wysoka technologia”, a chodzi po prostu o zaawansowaną technologię. Ale po angielsku wymawia się to tak, jak pan to zrobił.
- A co wspólnego mają te pana zaawansowane technologie z przyjęciem euro, o którym ostatnio tak często rozmawiamy, że aż zaczyna mnie to nudzić? - odparł pan z parasolem.
- Od przyszłego tygodnia możemy zmienić temat, ale teraz pozwoli pan, że wytłumaczę - odparł pan z gazetą, wyraźnie poruszony edukacyjną funkcją. - Zaawansowane technologie i w ogóle wszelkiego rodzaju innowacje są niezbędne do rozwoju. Bez tego nie mamy czego szukać w Europie.
- No dobra, ale co z tym euro? - naciskał pan z parasolem.
- Już mówię - to ma tyle wspólnego, że mając euro, będzie nam łatwiej o współpracę z tymi, którzy są bardziej zaawansowani.
- Akurat, już widzę, jak ci technologicznie zaawansowani będą się chcieli dzielić swoją wiedzą i wynalazkami z nami albo z innymi, dajmy na to Słowakami - odparł z goryczą pan z parasolem. - Oni co najwyżej widzą u nas rynek zbytu i siłę roboczą. I to nie tylko tę tanią. Niedługo ściągną do siebie większość naszych inżynierów i lekarzy, bo im brakuje swoich.
- Tu, jak rzadko, zgadzam się z panem - wtórował pan z gazetą - ale co zrobić, nasze rządy nie chcą dawać pieniędzy na badania naukowe. Celowo mówię „rządy”, bo orientacja polityczna nie ma tu nic do rzeczy. Wszyscy uważają naukowców jako zacne i szanowane towarzystwo, które jednak nie będzie protestować ani strajkować. Można ich głaskać po głowie i cofać kraj w rozwoju. Wiem coś o tym, bo jeden z moich synów pracuje na uczelni. Aparaturę badawczą mają w wieku prehistorycznym.
- To i samo euro nic tutaj nie pomoże - uciął krótko pan z parasolem.
- Pewnie bezpośrednio nie, ale choćby wyjazdy na konferencje naukowe będą łatwiejsze, bo nie trzeba będzie pieniędzy przeliczać - perorował pan z gazetą.
- Dobre i tyle - żachnął się pan z parasolem - może jak nasi naukowcy będą wyjeżdżać na zachodnie uczelnie, to nie stracą kontaktu ze światową nauką, ale rozwoju własnej nauki to nie załatwi. A przecież już dawno skończyły się czasy, kiedy mocarstwa rosły dzięki sile i eksploatacji innych. Taka np. Anglia pozbyła się kolonii i dalej jest jednym z najbogatszych państw świata. Dzisiaj nauka to prawdziwy przemysł, jak się go nie rozwija, to jest się skazanym na bycie peryferiami.
- Strasznie się pan rozgadałeś - uśmiechnął się ciepło mężczyzna z gazetą, przyglądając się uważnie swojemu rozmówcy, który stawał się coraz częściej partnerem w rozmowie niż słuchaczem. - Zapomniałem jeszcze dopowiedzieć, że na badania naukowe mamy też fundusze unijne. Posiadanie euro znacznie ułatwi ich pozyskiwanie...
- Zgadzam się. Trzeba z tego korzystać - powiedział z namysłem pan z parasolem - ale nie liczmy na to, że inni nam zapłacą za to, na co sami musimy znaleźć pieniądze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu