O Pani Aleksandro!
Gdy przed kilkunastoma laty napisałem do „Niedzieli” o utworzeniu kącika „Poznajmy się”, ponieważ w tej gazecie ogłaszałyby się osoby wierzące w Boga i wiarygodne w opisie swoich danych, otrzymałem list „że tygodnik «Niedziela» nie rozważa w obecnej chwili utworzenia takiego kącika, a co do osób to różnie by było”.
W niecałe dwa lata na prośbę (tak sądzę) wielu innych czytelników powstało to, co wielu dało szansę i szczęście na całe życie. Nie wszystkim anonse odpowiadają, są zbyt ambitne i wygórowane, tylko jeden udało mi się wybrać, a i tak znajomość trwała tylko pół roku. Pani, którą poznałem mówiła, że jest już o rok starsza niż podane to było w anonsie. Jeżeli jest tak duża liczba chcących zamieścić swój anons w „kąciku”, to czy nie można by całej strony lub nawet całej kartki poświecić na to, by na bieżąco zamieszczać listy czytelników. Nie wiem, jak to jest, może zbyt duże koszty przesyłki ponosi tygodnik i trzeba by było jakoś inaczej rozwiązać tę sprawę, ujawnić to i przedyskutować z czytelnikami (może to nie najlepsze rozwiązanie w kopercie list ze znaczkiem do wybranego anonsu lub odbiorca korespondencji pokrywa koszty przesyłki). Z wyrazami szacunku
Krzysztof
Oto kawałek historii naszego „kącika korespondencyjnego”. Powstał kiedyś na wyraźne życzenie Czytelników, a teraz niektórzy próbują go - ulepszać. I bardzo dobrze! Były też listy w ogóle podające w wątpliwość celowość tej rubryki, ale najczęściej bywają one anonimowe, więc nie ma nawet z kim podyskutować… A może byłoby warto. Zachęcam do przesyłania nam swoich pomysłów.
Jak Państwo pewnie zauważyli, z czasem zmienia się też charakter niektórych ofert do korespondencji, i coraz wyraźniej niektórzy oświadczają, że szukają „bratniej duszy” itp., co jest wyraźną aluzją matrymonialną. W końcu i ja staram się uwzględniać takie prośby, jeśli tylko nie są zbyt wyraźnym opisem oczekiwań względem ewentualnego przyszłego korespondenta lub wyliczaniem swoich osobistych walorów fizycznych bądź materialnych. No cóż, idziemy za naszymi Czytelnikami.
Oczywiście, znaczki zawsze są mile widziane, ale także zachęcam, by odpisywać, nawet jeśli nie chce się podjąć korespondencji. To tylko grzeczność i ona kosztuje znaczek. Ten znaczek, który i ktoś poświęcił, pisząc od nas.
Niestety, nie mamy recepty na listy od osób, które mają jakieś inne zamiary, nie zawsze dobre. To muszą Państwo sami ocenić, i mogę tylko namawiać, do tego, by zawsze okazywać ostrożną roztropność, zawierając nowe znajomości. To, że ktoś czyta „Niedzielę”, nie czyni z niego anioła!
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu