Reklama

Wiara

Ks. Piotr Pawlukiewicz: Bóg nie może się na Ciebie doczekać!

Pomyślałem sobie: „Boże, ta babcia nawet jeszcze Komunii Świętej nie przyjęła, a już się w niej wyzwalają czyny miłości. Jaka ta miłość jest niecierpliwa! Jak się nie może doczekać!”. Tak samo nie może się doczekać Bóg. Na ciebie.

[ TEMATY ]

ks. Piotr Pawlukiewicz

B.M. Sztajner/Niedziela

ks. Piotr Pawlukiewicz (1960 – 2020) wygłosił tysiące kazań

ks. Piotr Pawlukiewicz (1960 – 2020) wygłosił tysiące kazań

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeszcze jeden fragment Ewangelii. Pozornie też wam znany, ale czy na pewno? „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego ». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę». Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się»”*.

Reklama

FRAGMENT KSIĄŻKI "Droga do wolności. Wskazówki na każdy dzień" ks. Piotra Pawlukiewicza. DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ta historia, opowiadająca nie tyle o marnotrawnym synu, co raczej o miłosiernym ojcu, jest chyba najpiękniejszą przypowieścią Jezusa. Parabolicznie ukazuje On w niej miłosierdzie swojego niebieskiego Ojca. Jakie to wszystko jest inne od naszego świata! Przyznajmy szczerze: gdybyśmy byli przyjaciółmi tego ojca z przypowieści i akurat gościli u niego, kiedy mu doniesiono: „Twój syn wraca”, co byśmy mu doradzali? Zapewne mówilibyśmy: „Zaczekaj! Nie idź do niego od razu! Niech postoi, niech poczeka, niech skruszeje. Przecież skompromitował twoje imię, trwoniąc twój majątek!”. Ileż to razy tak właśnie radzimy kolegom i koleżankom: „Nie dzwoń do niego, przecież to on cię obraził. A kiedy przyjdzie, udawaj, że cię nie ma w domu. Powinien dostać nauczkę”. Myślę, że nawet samemu Bogu radzilibyśmy, gdybyśmy mieli taką możliwość, żeby komuś pośpiesznie nie wybaczał. Ale miłość Boga jest prawdziwa, a prawdziwa miłość jest niecierpliwa! Nie może się doczekać powrotu ukochanej osoby: „Wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go”. „Człowieku, co ty robisz!? To niepedagogiczne! Przecież nie wiesz, czy on do ciebie wraca. Może przyszedł pożyczyć jeszcze więcej pieniędzy? A może wcale nie ma zamiaru cię przepraszać? Zaczekaj, zobaczymy, co powie. Potem pomyśl, zastanów się, postaw warunki. Nie możesz tak po prostu przebaczyć!”. Nic z tego! Ojciec rzucił mu się na szyję i ucałował go. Prawdziwa miłość jest niecierpliwa, nie może się doczekać. Sam kiedyś doświadczyłem tego bardzo mocno. Było to w połowie lat osiemdziesiątych w Otwocku koło Warszawy. W każdy pierwszy piątek miesiąca udawałem się z Komunią Świętą do chorych.

Reklama

W przeddzień mojej wizyty siostra zakonna obchodziła wszystkie babcie i dziadków, żeby im przypomnieć, że nazajutrz jest pierwszy piątek i ksiądz przyjdzie z Najświętszym Sakramentem. Umysły starszych ludzi nie są już tak sprawne, więc czasami zapominali oni przygotować biały obrus i ustawić świecę na stole, a potem, gdy pukałem do drzwi, widziałem w ich oczach popłoch i poczucie winy. Robiliśmy więc tak, by tego uniknąć. Siostra zakonna przypominała im też o jeszcze jednej sprawie: „Nic księdzu nie trzeba dawać! Ksiądz przyjdzie z Panem Jezusem i nie wolno mu wtedy dawać żadnych prezentów!”. Dla niektórych staruszek to było najtrudniejsze. Jedna miała przecież dla dobrodzieja kawałek ciasta, druga pomarańczę, a trzecia wyhaftowała chusteczkę do nosa. No ale skoro siostra zabroniła, to nie wolno i już. Babcie ze smutkiem chowały przygotowane skarby do szuflady. Do tej zasady stosowały się wszystkie staruszki oprócz jednej. Kiedy przychodziłem do jej starego drewnianego domu, na tapczanie zawsze leżała sterta poduszek. Od największej na dole do malutkiej na górze. Na samym szczycie piramidy siedziała ogromna lala, a na dole, pod największą poduszką... No właśnie. Spod największej poduszki wystawała przygotowana już dla mnie tabliczka Jedynej*. Słodycze były wtedy na kartki, więc co miesiąc troskliwa babcia odkładała „dla księżulka” swoją przydziałową czekoladę. Kiedy stawiałem na stole Najświętszy Sakrament i zaczynałem modlitwę: „Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu...”, za każdym razem rozpoczynał się ten sam spektakl. Babcia wyciągała dyskretnie spod poduszki czekoladę i próbowała mi ją włożyć do kieszeni, za plecami siostry, która wszystko oczywiście widziała. Cały czas puszczała do mnie przy tym porozumiewawczo oko i dawała mi znaki, żebym się odpowiednio ustawił. Do kieszeni w sutannie wcale nie jest łatwo trafić, więc operacja trwała dłuższą chwilę.

Kiedy babcia w końcu wkładała tabliczkę w zamierzone miejsce, pobożnie składała ręce, wznosiła oczy ku górze i z głośnym westchnieniem włączała się w modlitwę, nierzadko przy słowach: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. Byłem dopiero co po święceniach, zachowywanie liturgicznych przepisów wydawało mi się niezwykle ważne, chciałem więc tej staruszce koniecznie wytłumaczyć, że kiedy na stole jest Najświętszy Sakrament, należy się skoncentrować na modlitwie i adoracji, a nie zajmować się czekoladą. Przeczytałem jednak w pewnej mądrej teologicznej książce, że Eucharystia ma wyzwalać w nas czyny miłości. Pomyślałem sobie: „Boże, ta babcia nawet jeszcze Komunii Świętej nie przyjęła, a już się w niej wyzwalają czyny miłości. Jaka ta miłość jest niecierpliwa! Jak się nie może doczekać!”. Tak samo nie może się doczekać Bóg. Na ciebie. Widziałem kiedyś w jednej z galerii niezwykły obraz Jezusa. Przedstawiał on Zbawiciela bardzo zmęczonego – z podkrążonymi oczami, pochylającego się nad chorym, jedną ręką dotykającego jego głowy, a drugą przytrzymującego jego włosy zlepione potem i opadające na oczy. Choć dotykał chorego, patrzył gdzieś dalej, zapewne na następnych, którzy leżeli obok. Śpieszył się. Prędzej, do innych, byle zdążyć. Uzdrowić wszystkich, uratować wszystkich. Kiedy patrzyłem na ten obraz, przypomniał mi się wiersz księdza Jana Twardowskiego: Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy tylko co nieważne jak krowa się wlecze najważniejsze tak prędkie że nagle się staje Mówimy przecież niekiedy: „Kocham wszystkich!”, choć tak naprawdę nie kochamy nikogo. Charles Péguy* powiedział: „Są ludzie, którzy sądzą, że kochają Boga, ponieważ nikogo nie kochają”. Jakże ważna jest to maksyma dla tych, którzy często są w kościele. Duchownych i świeckich…

2024-03-27 07:20

Ocena: +12 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rekolekcje adwentowe z ks. Pawlukiewiczem

Bóg pragnie spotkać się z człowiekiem na pustyni, bo na pustyni człowiek łatwiej przyjmuje prawdę o sobie. Nawet tę trudną prawdę, tę smutną prawdę. W mieście jest się gdzie schować. W mieście można zrobić makijaż całego swojego jestestwa. Dlatego Bóg proponuje człowiekowi: "Chodź, spotkamy się na pustyni!" - mówi ks. Piotr Pawlukiewicz.

ODCINEK CZWARTY

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

10. rocznica kanonizacji dwóch Papieży – czcicieli Matki Bożej Jasnogórskiej

2024-04-27 15:16

[ TEMATY ]

Jasna Góra

rocznica

Adam Bujak, Arturo Mari/„Jan Paweł II. Dzień po dniu”/Biały Kruk

Eucharystię młodzieży świata na Jasnej Górze w 1991 r. poprzedziło nocne czuwanie modlitewne, podczas którego wniesiono znaki ŚDM: krzyż, ikonę Matki Bożej i księgę Ewangelii

Eucharystię młodzieży świata
na Jasnej Górze w 1991 r. poprzedziło
nocne czuwanie modlitewne, podczas
którego wniesiono znaki ŚDM: krzyż,
ikonę Matki Bożej i księgę Ewangelii

10. rocznica kanonizacji dwóch wielkich papieży XX wieku, która przypada 27 kwietnia, jest okazją do przypomnienia, że nie tylko św. Jan Paweł II był człowiekiem oddanym Matce Bożej Jasnogórskiej i pielgrzymował do częstochowskiego sanktuarium. Był nim również św. Jan XXIII.

Angelo Giuseppe Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII, od młodości zaznajomiony z historią Polski, zwłaszcza poprzez lekturę „Trylogii”, upatrywał w Maryi Jasnogórskiej szczególną Orędowniczkę. Tutaj pielgrzymował w 1929 r. Piastując godność arcybiskupa Areopolii, wizytatora apostolskiego w Bułgarii ks. Roncalli 17 sierpnia 1929 r. przybył z pielgrzymką na Jasną Górę. Okazją było 25-lecie jego święceń kapłańskich. Późniejszy papież po odprawieniu Mszy św. przed Cudownym Obrazem zwiedził klasztor i sanktuarium, a w Bibliotece złożył wymowny wpis w Księdze Pamiątkowej: „Królowo Polski, mocą Twojej potęgi niech zapanuje pokój obfitości darów w wieżycach Twoich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję