Reklama

Niedziela Kielecka

W drogę z pasterzem

Niedziela kielecka 50/2012, str. 6-7

[ TEMATY ]

ludzie

Archiwum prywatne

Sławomir Sobczyk

Sławomir Sobczyk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sławomir Sobczyk od blisko dwudziestu lat jest kierowcą Biskupa Kieleckiego Kazimierza Ryczana. Każdego dnia z oddaniem, dyskretnie pomaga i asystuje mu w pełnieniu pasterskiej posługi. Swoją pracę traktuje jako szczególne powołanie. „To służba Pasterzowi kieleckiemu, ale także Kościołowi, która uczy mnie pokory i zawierzenia” - mówi. W 2012 r. papież Benedykt XVI odznaczył go Medalem „Pro Ecclesia et Pontifice”

Od urodzenia związany jest z podkielecką Miedzianą Górą, która słynie z tradycji górniczych. Tutaj przed laty przebywali, mieszkali i pracowali gwarkowie i inżynierowie górnictwa z Włoch i Niemiec.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W domu pachniało chlebem

Dzieciństwo kojarzy mu się z zapachem chleba, który rozchodził się po całym domu. Jego ojciec Jan - mistrz piekarnictwa, prowadził od 1949 r. piekarnię w Miedzianej Górze. Zaopatrywała szesnaście sklepów, a wyjątkowy smak chleba od Sobczyków przyciągał nawet kielczan, którzy chętnie kupowali tutaj pieczywo. W komunistycznych czasach, kiedy władza ludowa tępiła wszelkie przejawy inicjatywy prywatnej, wcale nie było łatwo prowadzić swój biznes. - Kiedy wspominam ojca, myślę o człowieku szlachetnym, mądrym i bardzo pracowitym. Jako mały chłopak, obserwując ojca, uczyłem się od niego szacunku do pracy, obowiązkowości i sumienności, bo tato był wymagający - mówi pan Sławomir.

Reklama

Był też sklep, w którym od piątej rano sprzedawała jego mama - Cecylia. - Mama w swojej delikatności i skromności była kobietą pełną charyzmy, życzliwości i ofiarności. To ona nauczyła mnie szacunku do modlitwy. Była bardzo wierzącą osobą. Przy ogromie pracy zawsze znalazła czas dla drugiego człowieka. Wraz z rodzeństwem, moją siostrą Małgorzatą i bratem Stanisławem, spędzaliśmy z mamą dużo czasu. Każde wspomnienie mamy po wielu latach od jej śmierci wywołuje we mnie głębokie poruszenie. Widzę ją krzątającą się w kuchni, z uśmiechem na twarzy i pełnym oddaniem. Czuję zapach i smak jej drożdżówki, była znakomita - wspomina.

Obok rodziców na wychowanie religijne młodego chłopaka mieli wpływ także kapłani: ks. prał. Janusz Przyłęcki - założyciel parafii, ks. Kan. Kazimierz Nachtman - budowniczy kościoła oraz wikariusze: ks. prał. Jan Kaczmarek, który cztery lata uczył go religii oraz ks. prał. Jan Gaj, będący dla niego wielkim autorytetem, a także przyjacielem rodziny. Parafia istniała tutaj od 1939 r. W jej obrębie znajdują się także dwie kaplice: pw. św. Barbary - patronki górników oraz pw. Przemienienia Pańskiego. Już po Pierwszej Komunii Świętej chłopak służył przy ołtarzu w swoim parafialnym kościele w Kostomłotach. Służba była wymagająca, mimo to -jak podkreśla - ministrantura była dobrą szkołą.

Taksówkarz

Przekonany, że mężczyzna musi mieć konkretny zawód, ukończył technikum samochodowe, a następnie zaczął pracę w charakterze taksówkarza. W tych czasach było to intratne zajęcie. Przepracował w ten sposób jedenaście lat. Podczas jednego z wyjazdów poznał swoją przyszłą żonę - Annę. - Miałem kurs do szkoły w Stradowie. Jechałem z wizytatorem z kuratorium na rozpoczęcie roku szkolnego. Tam ją poznałem.

Zostali parą. Pobrali się w 1985 r. Na świat przyszły córki - Sylwia i Justyna.

Uczyłem się od mistrza

Reklama

Po jedenastu latach bycia taksówkarzem zwolnił się, stwierdzając, że „więcej za kierownicą nie siądzie”. Po jakimiś czasie jednak jeden z księży poszukiwał kierowcy dla bp. Stanisława Szymeckiego. Zgodził się podjąć tę pracę „na próbę”. Całą wiedzę o tym zawodzie przekazał mu śp. pan Leon Dziedzic - postać wyjątkowa w historii Kościoła kieleckiego, wieloletni kierowca i kamerdyner bp. Czesława Kaczmarka oraz bp. Jana Jaroszewicza. Kiedy pan Sławomir przyszedł do pracy, on już był na zasłużonej emeryturze. - Mogę powiedzieć, że uczyłem się od mistrza. Krok po kroku wprowadzał mnie w tajniki etykiety i dyplomacji. Przy tym traktował mnie jak syna, stał się moim serdecznym przyjacielem, choć dzieliła nas duża różnica wieku - 50 lat. Wszyscy tutaj go szanowali. Dobrze pamiętam dzień 3 czerwca 1991 r. Papież był już w Kielcach. Zastanawiałem się: przy kim by tutaj stanąć, aby móc uścisnąć dłoń Ojca Świętego? Pomyślałem, że podejdę do pana Leona. Papież wszedł w bramę prowadzącą na plac Kurii. Minął wszystkich prałatów i zawołał: „O, jest pan Leon!”. Podszedł i przywitał się. Tym sposobem i ja dostąpiłem tego zaszczytu i uścisnąłem dłoń Jana Pawła II - wspomina.

Pan Bóg prowadzi

Reklama

W 1993 r. papież mianował na biskupa kieleckiego ks. prof. dr. hab. Kazimierza Ryczana, wykładowcę KUL pochodzącego z Żurawicy. Ile kilometrów przejechał z Księdzem Biskupem przez dwadzieścia lat pracy, nie potrafiłby zliczyć. - Rocznie będzie około 50 tys. km w drodze. Wizytacje, odpusty, poświęcenia, bierzmowania - zwyczajna codzienna pasterska posługa, ale oprócz tego są wyjazdy na obrady KEP, rekolekcje, dni skupienia, pielgrzymki, wizyty. To tytaniczna praca, a Ksiądz Biskup nie daje sobie taryfy ulgowej - podkreśla. - Długie lata jeździliśmy do Lublina. Kiedy zawoziłem mojego szefa na wykłady na KUL, w korytarzu czekały na niego grupy studentów. Zanim zdążył dojść do katedry, ze wszystkimi porozmawiał, przywitał się, zapytał o postępy w nauce i egzaminy. Ksiądz Biskup bardzo dba o więź między kapłanami i wspólnotami. Niemal zawsze osobiście uczestniczy w pogrzebach księży diecezjalnych oraz ich rodziców, księży profesorów, przyjaciół - obecny z posługą Słowa, Eucharystii, modlitwy. Z podróżami wiążą się szczególne wspomnienia, nierzadko zabawne, np. pewnego razu w październiku jechaliśmy do parafii za Miechowem. Na początku było słonecznie i ciepło. Po południu jednak zaczął intensywnie padać śnieg. Kto miał zimowe opony, pojechał, ale inni? Cóż… trzeba było pchać samochód. - „Jak wojna, to wojna” - powiedział Ksiądz Biskup i siadł za kierownicę, a my z Księdzem Kapelanem wypychaliśmy auto… Takich sytuacji było kilka, ale co najważniejsze, nigdy nie spóźniliśmy się, zawsze jesteśmy na czas. Pan Bóg prowadzi nas szczęśliwie.

Sławomir Sobczyk codziennie widzi Księdza Biskupa przy posłudze, przy modlitwie i pracy, w kontaktach z ludźmi. Do Biskupa przychodzą różni ludzie z wieloma problemami, sprawami, ubodzy, potrzebujący. - Nie mają stąd prawa odejść bez kanapki - powtarza Ksiądz Biskup siostrom. Z życzeniami świątecznymi przychodzą do niego tak „prawica”, jak i „lewica”. On nie dzieli ludzi, w każdym widzi przede wszystkim człowieka - opowiada.

Ściga mnie swoją modlitwą

Reklama

- Ludzie różnie mogą postrzegać posługę biskupią. Wielu kojarzy ją z pracą za biurkiem. Ja przez te lata widzę heroiczną pracę Księdza Biskupa. Przede wszystkim pragnę powiedzieć, że jest to człowiek modlitwy, on ściga mnie i innych swoją modlitwą. Zawsze w drodze się modlimy. Ksiądz Biskup zaczyna od brewiarza. Potem obowiązkowo jest Różaniec, najczęściej w intencji diecezjan. Praca bywa niekiedy stresująca, można powiedzieć, że jest coraz trudniejsza. Wiadomo, długa droga, korki, czasem trudne warunki pogodowe, a przecież trzeba dotrzeć na czas. Jednak Ksiądz Biskup nigdy nie ingeruje, w jaki sposób jadę, nie sugeruje: „skręć tutaj, jedź tędy”... Jego spokój i opanowanie zawsze mi pomagają w takich momentach. Ponadto jest od początku przy mojej rodzinie w chwilach trudnych i radosnych. Jestem mu za to wdzięczny - podkreśla. Biskup Kazimierz udzielił sakramentu małżeństwa obu córkom pana Sławka. Zrezygnował nawet z wyjazdu do Rzymu na beatyfikację Jana Pawła II, by udzielić ślubu jego młodszej córce - Justynie.

Szafarz Komunii Świętej

Dwa lata temu Ksiądz Biskup zasugerował panu Sławkowi, by podjął przygotowanie do posługi Szafarza Komunii Świętej. Kurs przygotowawczy prowadził ks. dr Grzegorz Kaliszewski - wówczas osobisty sekretarz Księdza Biskupa. Przyznaje, że początkowo był onieśmielony i zaskoczony. „Nie jestem godny. Ja mam zadbać przede wszystkim o pełny bak, dokumenty, przeglądy, wymianę oleju czy opon. Wprowadzenie w tak wielką tajemnicę wiary, jaką jest sakrament Eucharystii, który traktuję z najwyższą pokorą, zawsze zostawiałem osobom duchownym” - tłumaczył. Przyjął jednak tę propozycję jako wielką łaskę i szczególne zobowiązanie, które dopinguje go do pracy nad sobą, do stawiania sobie wyżej poprzeczki.

Spełniony człowiek

Ta szczególna posługa i praca determinuje również podejmowanie odpowiedniej formacji duchowej, która odbywa się podczas specjalnych corocznych rekolekcji dla kierowców biskupów (w tym roku odbywały się one w Zakopanem). Kierowcy przechodzą także regularne profesjonale szkolenia, które uczą ich bezpiecznego wychodzenia z poślizgu, zderzeń i pierwszej pomocy.

Wszyscy w Kurii cenią ogromny takt, kulturę osobistą oraz pracowitość pana Sławka. Sam Ksiądz Biskup zawsze z wielką wdzięcznością i serdecznością wypowiada się o swoim pracowniku i przyjacielu, którego traktuje po ojcowsku. W 2012 r. na prośbę Biskupa Kieleckiego papież Benedykt XVI przyznał mu Medal „Pro Ecclesia et Pontifice”. - Do końca nic o tym nie wiedziałem - to była dla mnie wielka niespodzianka i ogromne wyróżnienie - wspomina.

Podkreśla, że w tej pracy trzeba być człowiekiem wielkiej pokory i dyskrecji, ważna jest także dyspozycyjność, dlatego wdzięczny jest swojej rodzinie, a zwłaszcza żonie, która z wyrozumiałością traktuje jego częstą absencję w domu. - Zawsze mam w niej wsparcie - podkreśla. Jest dumny z córek, które zdobyły solidne wykształcenie i założyły szczęśliwe rodziny. Prywatnie i zawodowo czuje się spełnionym człowiekiem, mężem, ojcem i dziadkiem dwojga wnucząt.

W następnym numerze sylwetka Marcina Gawła z Pałecznicy - polskiego Wójta Roku 2011, współtwórcy Małopolskiej Drogi św. Jakuba

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

I Młodzieżowy Zjazd Rycerstwa Niepokalanej

Niedziela przemyska 29/2014

[ TEMATY ]

młodzi

ludzie

ARCHIWUM SIÓSTR MI

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej
Ten, kogo nie było w dniach 20-22 czerwca br. w Strachocinie u Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej niech żałuje, bo jest czego. Hasłem rekolekcji były słowa: „Wierzyć to znaczy chodzić po wodzie, czyli wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia przez Niepokalaną”. Tak z przymrużeniem oka, wybierając się do Strachociny, zastanawiałam się, czy będzie tylko teoria, czy można się też spodziewać chodzenia po wodzie w praktyce. O. Andrzej Sąsiadek, franciszkanin, w  konferencjach przekonywał nas: „Jak człowiek wierzy, to się da! Naprawdę się da! Szatan kłamie i próbuje nam wmówić: to niemożliwe!”. Były to słowa, które zostały poparte opowieściami o konkretnych, wyjętych z życia sytuacjach, co pomagało uwierzyć, że Bóg działa również dziś i w codziennym życiu każdego z nas. Przedstawienie Apostołów, szczególnie św. Piotra, jako normalnych ludzi, którym też nie wszystko w życiu wychodziło, a jednak dali radę, pomogło uwierzyć we własne siły i możliwości oraz w to, że można, „że się jednak da”. Tu przypominają mi się gdzieś usłyszane słowa, że „Bóg nie powołuje świętych, lecz uświęca powołanych”. Ważną rzeczą było także uświadomienie nam, że szatan z reguły nie przychodzi ze słowami: „Jestem Lucyfer. Czy mogę zamieszkać w twoim sercu?”, lecz często działa bardzo podstępnie i pod pozorem dobra, np. odwlekając spowiedź przez podsuwanie myśli: „bo nie jestem jeszcze dobrze przygotowany...”. Również to, że o. Andrzej mówił całym sobą sprawiało, że treści, które przekazywał, przyswajało się nie tylko uszami, ale niemal wszystkimi zmysłami. Słyszeć te konferencje to mało, to trzeba było również widzieć. Po czasie słuchania trzeba było również wykazać się wiedzą. Ponieważ Rycerzy Niepokalanej, tych już pasowanych oraz kandydatów, przyjechało w sumie ponad 60, to pierwszego dnia zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupy. Każda z grup miała swojego animatora, opiekuna i świętego patrona. Pierwszym zadaniem było odgadnięcie świętych, którzy mieli się za nami wstawiać u Boga i pomagać Niepokalanej, byśmy z tych rekolekcji skorzystali jak najwięcej. Każdy z animatorów wraz z opiekunem grupy przygotował scenkę z życia świętego patrona – tu brawa dla nich za pomysłowość i zaangażowanie. Towarzyszyli nam tacy święci jak: św. Maksymilian M. Kolbe, św. Franciszek z Asyżu, św. Józef, św. Jan Paweł II i św. Andrzej Bobola. Patronem mojej grupy był św. Andrzej Bobola, który od pierwszego przyjazdu do Strachociny stał mi się szczególnie bliski. Niepokalana, biorąc sobie do pomocy właśnie tego świętego, przyprowadziła mnie w to niezwykłe miejsce. Ponieważ na rekolekcje jechałam z bardzo osobistą sprawą, to pierwsze kroki skierowałam pod pomnik św. Andrzeja, a kolejne były spacerem po Bobolówce, by poprosić go o szczególną opiekę na ten ważny czas. I tym razem św. Andrzej w konkretny sposób wstawił się za mną, dodając odwagi i przez o. Andrzeja uciszył burze w mojej duszy. 20 czerwca, poza znajomością faktów z życia świętych, można było się też wykazać odwagą i zaufaniem do Niepokalanej, która podczas pogodnego wieczorku postawiła niełatwe zadania. Pierwszy wyzwanie podjął o. Andrzej, który miał nas uczyć chodzenia po wodzie, a w rezultacie musiał nurkować w basenie, by odczytać hasło z rebusu na dnie. Kolejne zadanie polegało na czerpaniu wody sitkiem – łatwo się domyślić, jakie to efekty przynosiło. Na koniec tor przeszkód z zawiązanymi oczami. Ponieważ Maryja nigdy nie zostawia swoich dzieci bez opieki i pomocy, to i tym razem pomagała w konkretny sposób, dając okulary do nurkowania i lupę, by odczytać rebus, miskę, by wody naczerpać i pokazać, jak działa jako Pośredniczka łask wszelakich, oraz siostrę, która prowadziła za rękę, pomagała pokonać przeszkody i dodawała otuchy przed wejściem do wody. Przez wesołą zabawę mogliśmy się przekonać, jak wiele zyskujemy, pozwalając działać w naszym życiu najtroskliwszej Matuchnie, i jak ona nam pomaga. 21 czerwca pozostawił w pamięci rycerskie podchody. Przejście przygotowanym szlakiem zdecydowanie ułatwiała znajomość terenu i rozmieszczenia najważniejszych punktów, co siostry w kolejnych wskazówkach potrafiły opisać w bardzo ciekawych i niepowtarzalnych słowach. W wyzwaniu tym liczyła się również współpraca, czasem również między rywalizującymi między sobą grupami. Poza odnalezieniem strategicznych punktów i kolejnych wskazówek mieliśmy do wykonania bardzo praktyczne zadania, które polegały m.in. na podlaniu kwiatków na Bobolówce. Było również zadanie apostolskie, które miało także znaczenie duchowe, bo przez świadectwo o Rycerstwie Niepokalanej dla odwiedzonej pani pozwalało umocnić także naszą reakcję z Niepokalaną. Jednak mimo wspomnianej zdrowej rywalizacji dopiero zebranie owoców pracy wszystkich grup pozwoliło odczytać końcowe hasło rycerskich podchodów. Był również czas na skupienie oraz bardzo prywatne i osobiste spotkanie z Jezusem. Czas wyciszenia, przemyślenia różnych spraw, usłyszanego słowa oraz duchowej rozmowy z Bogiem zapewniony był podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Także w każdej wolnej chwili można było udać się do kaplicy, by w ciszy pobyć z Jezusem. W kaplicy stał słój wypełniony cytatami z Pisma Świętego, by wylosować i zatrzymać dla siebie to, co Pan chce nam powiedzieć. Pozwalało to na łatwiejsze nawiązanie rozmowy z Bogiem, a czasem skłaniało do konkretnych refleksji. Osobiście czułam szczególne prowadzenie tym Słowem przez cały czas rekolekcji. Bardzo trafione i cenne okazały się również słowa św. Maksymiliana, które każdy zabierał dla siebie na zakończenie rekolekcji. Ważnym czasem spotkania z żywym Bogiem była codzienna Eucharystia w sanktuarium św. Andrzeja Boboli, która z racji oktawy Bożego Ciała połączona była z procesją. Na zakończenie rekolekcji, 22 czerwca, odbyło się rycerskie pasowanie. Grono Rycerzy Niepokalanej powiększyło się o kolejne 12 osób, które zdecydowały się oddać całych siebie na własność i do pełnej dyspozycji Niepokalanej. Moment ten przywołał piękne wspomnienia z poprzednich rekolekcji, kiedy to sama byłam w gronie giermków, którzy dostąpili zaszczytu wstąpienia w zastępy tej szczególnej wspólnoty. Przez cały czas Zjazdu troskliwą opieką otaczały nas siostry, które dbały nie tylko o sprawy duchowe, piękną oprawę tego świętego czasu i urozmaicenie wesołych wieczorków, ale i o strawę dla wzmocnienia sił fizycznych, za co serdeczne Bóg zapłać wszystkim razem i każdej z osobna. Jeśli ktoś chciał i mimo sporej dawki wrażeń nie brakowało mu sił, to mógł jeszcze zostać na ponadplanowy czas, którym była rekreacja na świeżym powietrzu zakończona ogniskiem. Czas zacieśniania nowych przyjaźni, rozmów i dzielenia się wrażeniami tych niezwykłych trzech dni. Praktycznie każde słowa są zbyt małe, by opisać i oddać atmosferę, uczucia, wrażenia i przeżycia czasu spędzonego podczas Zjazdu w Strachocinie. Tutaj trzeba po prostu przyjechać i samemu poczuć wszystkimi zmysłami to miejsce, które Niepokalana wybrała sobie na swoją zagrodę. Trzeba osobiście spotkać się z ludźmi, odczuć ich życzliwość, jedność i te szczególne więzi, jakie się tutaj zawiązują. Zdecydowanie jest to miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać i czeka się na każdą okazję, by móc wrócić.
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny

Niedziela podlaska 24/2002

[ TEMATY ]

serce

Karol Porwich/Niedziela

W sobotę po uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa obchodzimy wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny.

To serce tak czyste, tak piękne i dobre, dzieło i radość Trójcy Przenajświętszej. Ojciec znajduje upodobanie w oglądaniu Serca Przenajświętszej Panny Maryi jako arcydzieła swej ręki. Serce Maryi jest dla nas tak czułe, że serca wszystkich matek są przy nim jak sopel lodu. (z Myśli św. Jana Vianney´a - proboszcza z Ars)
CZYTAJ DALEJ

Zmarła mama o. Michała Legana - kierownika Redakcji Audycji Katolickich TVP

2025-06-28 13:36

[ TEMATY ]

śmierć

o. Michał Legan

mama

Adobe Stock

O. Michał Legan poinformował dziś na swoich mediach społecznościowych o śmierci swojej mamy. Jako Tygodnik Katolicki "Niedziela" składamy szczere kondolencje i obiecujemy modlitwę za duszę śp. Honoraty Legan - Iliew.

***
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję