Medialną gwiazdą ostatniego tygodnia stał się abp Józef Michalik. Jego niezręczna wypowiedź w czasie konferencji prasowej spowodowała lawinę komentarzy. Żaden z dziennikarzy nie skupił się na wnikliwym i jednoznacznym stanowisku Komisji Episkopatu Polski w sprawie ochrony dzieci i młodzieży, po stokroć analizując jedynie wypowiedź metropolity przemyskiego. Medialna nagonka na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski rozpaliła się na nowo po jego słowach wypowiedzianych 16 października br. w czasie uroczystości jubileuszowych kard. Henryka Gulbinowicza i rozlała na całą Polskę. Nie powstrzymała jej nawet wypowiedź ks. dr. Józefa Klocha, rzecznika KEP, podczas spotkania z dziennikarzami w Warszawie, który podkreślił, że wypowiedź abp. Michalika nie jest przerzucaniem odpowiedzialności za pedofilię ani na rozwody, ani na samotne wychowywanie dzieci, lecz wskazuje społeczne czynniki zwiększające niebezpieczeństwo nadużyć seksualnych ze strony dorosłych. Ks. Kloch powtórzył też stanowisko Kościoła w Polsce - zero tolerancji dla pedofilii.
Bolesne rany
Reklama
„Wiele się mówi o karygodnych nadużyciach dorosłych wobec dzieci, tego rodzaju zła nie wolno tolerować, ale nikt nie pyta o przyczyny. Żadna ze stacji telewizyjnych nie walczy z pornografią, z promocją fałszywej, egoistycznej miłości między ludźmi. Nikt nie upomina się za dziećmi cierpiącymi przez brak miłości rozwodzących się rodziców, a to są rany bolesne i długotrwałe”. To te słowa abp. Michalika, wypowiedziane we Wrocławiu, spowodowały nową nagonkę mediów. Przewodniczący KEP wyraził wówczas niepokój wobec zagrożenia ideologią gender, z której wykłady „wprowadziło już kilkanaście najważniejszych uniwersytetów w Polsce”. „Ideologia gender - mówił abp Michalik - budzi słuszny niepokój, jako że odchodzi od praw natury, promuje tzw. związki małżeńskie między osobami jednej płci, walczy o prawo legalizacji adopcji dziecka przez takie pary, a ostatnio wkracza do przedszkoli i szkół z instrukcją o tym, że należy od najmłodszych lat wygasić w dziecku poczucie wstydu i pouczyć je o możliwościach czerpania cielesnych przyjemności wbrew etyce naturalnej, a nawet o możliwościach manipulowania płcią, aż do dowolnego wyboru obranej płci” - podkreślił.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Słowa przewodniczącego KEP zostały nazwane przez „Gazetę Wyborczą” „dowodem kompletnej ignorancji”. Autorka tekstu pisze, że „feminizm, gender, prawo do aborcji - to dyżurne straszaki, które wielu biskupów, w tym abp Michalik, chętnie wyciąga przy okazji przemówień, kazań. Ale łącząc te zjawiska z problemem pedofilii, arcybiskup przekłamuje rzeczywistość i - chcąc nie chcąc - usprawiedliwia przestępstwa i rozmywa odpowiedzialność za nie”.
Wypada zapytać, kto tak naprawdę rozmywa rzeczywistość.
Gender wchodzi do szkół
Reklama
Nagłośniona w mediach katolickich akcja rodziców nieulegania naciskom środowisk feministycznych i gejowskich w sprawie wprowadzania w szkołach i przedszkolach obowiązkowej lewackiej edukacji seksualnej, która w istocie jest wielką deprawacją, w mediach świeckich była przemilczana. A przecież „forsowany przez te środowiska projekt ustawy doprowadzi do ideologicznych zmian, które mogą być realnym zagrożeniem dla wychowania i prawidłowego rozwoju młodego pokolenia” - pisze w apelu do premiera Polska Federacja Ruchów Obrony Życia. Federacja ostrzega też, że wszędzie, gdzie ustawa została wprowadzona, „powoduje zwiększenie liczby ciąż i aborcji u małoletnich oraz chorób przenoszonych drogą płciową”, a także „źle przygotowuje do ról rodzicielskich”. Edukacja lewacka, która akcentuje biologiczny, fizjologiczny wymiar człowieka, łatwo redukuje miłość jedynie do wyżycia seksualnego. Wprowadzanie takiego modelu powoduje, że np. w Niemczech, w Szwecji i w Wielkiej Brytanii nastolatki statystycznie kilkaset razy częściej przerywają ciążę niż w Polsce. Podobnie w Szwecji i Niemczech ludzie ok. dwa razy częściej zapadają na AIDS, a w Wielkiej Brytanii - ok. sześć razy częściej. Tutaj wyraźnie widać wyższość polskiego modelu wychowania do życia w rodzinie, który akcentuje duchowość i osobowość człowieka.
Obrońców życia słusznie niepokoi także zamierzenie lobby homoseksualnego dotyczące „rewizji” podręczników szkolnych pod kątem „przedstawienia w nich problematyki środowiska LGBTQ (lesbijek, gejów, biseksualistów, osób transgenderycznych - z problemami z identyfikacją płciową) i tzw. treści homofobicznych”. Niepokój budzą też żądania środowisk homoseksualnych wprowadzenia do edukacji „problematyki LGBTQ” i ideologii gender oraz propozycje wykluczenia z oceny podręczników szkolnych ekspertów krytycznie oceniających tę ideologię.
Prawdziwe oblicze gender
Te niepokoje są zupełnie uzasadnione. Wiem to na podstawie własnego, bogatego doświadczenia. Na studiach, w pracy naukowej i duszpasterskiej ponad dziesięć lat spędziłem za granicą, poznałem ponad 40 krajów, ale najdłużej byłem w Niemczech - ponad siedem lat. Ideologie swoje straszne cele zawsze ukrywają pod płaszczykiem pięknych teorii. Naziści głosili przecież, że prowadzą do największego szczęścia wszystkich Niemców, a komuniści - nawet całej ludzkości. Genderyści głoszą, że prowadzą do największego szczęścia kobiet, a w rzeczywistości w wielkiej pogardzie mają kobiecość, macierzyństwo, szczęście dzieci. Można by o tym wiele pisać, ale na razie garść faktów.
Reklama
Podczas ostatniej kampanii wyborczej do Bundestagu znowu byłem w Niemczech i obserwowałem przegraną partii Zielonych, o szczególnie lewicowym, genderowym programie. Niemcy uświadomili sobie, że do programu tej partii należała legalizacja pedofilii, o co szczególnie zabiegało lobby homoseksualne. Ponadto wychodziły na jaw przypadki pedofilii w placówkach oświatowych, których dopuszczali się aktywiści tej partii. Ich zarząd musiał się z tego ciągle tłumaczyć, przepraszać. Zarazem, jakby „dla równowagi”, zaczął mówić o konieczności legalizacji kazirodztwa.
Do twardego jądra programów genderowych należy seksualizacja dzieci od wieku niemowlęcego. Masturbacji dzieci mają być uczone najdalej w wieku czterech lat, a współżycia z inną osobą najdalej w wieku dwunastu lat (czyli w piątej klasie szkoły podstawowej). To czarno na białym stoi w ich programach, także w wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia oraz Unii Europejskiej. Taki program jest już realizowany w przedszkolach i szkołach, a rodzicom grozi więzienie za odmowę posłania dziecka na takie zajęcia. W Szwajcarii np. dzieci w przedszkolach otrzymały seksboksy z plastikowymi genitaliami jako zabawkami. W Niemczech Ministerstwo Oświaty wydało broszurę dla rodziców, w której byli namawiani, aby w czasie kąpieli specjalnie pobudzać sfery erogenne swoich dzieci i tak wprowadzać je w świat doznań seksualnych. Tak niewinnie określono tę namowę do pedofilii kazirodczej. Rodzice jedno i drugie uznali za programy napisane przez pedofili i zmusili władze do wycofania ich. Ku oburzeniu genderystów, którzy ani na jotę nie ustąpili ze swojego stanowiska, o ciemnotę oskarżając całe społeczeństwo. Pocieszyli też, że kiedy odpowiednio się je wychowa, to te rzeczy wprowadzi się już na stałe.
Reklama
W Polsce z pogardy dla dzieci zasłynęła Joanna Senyszyn, kiedy zwalczała „okna życia”, gdzie anonimowo można zostawić niemowlę. Jest przecież grupa kobiet, która tylko wtedy urodzi dziecko, jeśli w perspektywie będzie miała taką możliwość. W ten sposób od średniowiecza w Europie ratowano tysiące dzieci. Likwidacja tych „okien” oznaczałaby ich śmierć.
Te fakty i wiele innych dobitnie pokazują, o co naprawdę chodzi genderystom. To jest brutalna seksualizacja dzieci i młodzieży, która ma z nich uczynić seksnarkomanów. Tacy ludzie mają być zamknięci na życie duchowe, na wiarę i myślenie, na małżeństwo i rodzinę, mają być umysłowymi niewolnikami lewackiej propagandy. To jest odgórne narzucanie rewolucji seksualnej, niesamowity zbiorowy, zorganizowany gwałt na narodowej kulturze. W tym widać też pogardę genderystów dla dzieci, dla ich rodziców, dla całego społeczeństwa. Swój program chcą narzucić, łamiąc sumienia i umysły, depcząc zasady konstytucji i prawa rodziców do wychowania dzieci według swoich przekonań. Narzucanie chrześcijanom genderowej rozpusty jest podobne do narzucania Izraelitom wiary w Mahometa. Takie programy mogą pisać tylko ludzie poważnie zaburzeni seksualnie, seksualni maniacy, którzy mają mnóstwo partnerów i swoją rozpustę chcą narzucić całemu społeczeństwu.
Reklama
Nie jest to przypadkowe. Jeśli ateista zamyka się na to, co duchowe, co wyższe i najwyższe - na wiarę, rozum, miłość i Boga - z konieczności redukuje się do niższego, zapada w to, co cielesne, a zwłaszcza w to, co seksualne. Często żyje w coraz większym seksualnym rozpasaniu. Do tej rozpusty chce skłonić także innych, choćby po to, żeby nie wyglądać źle w porównaniu z nimi. To dlatego można w Europie obserwować żelazną prawidłowość - tam, gdzie zamykane są kościoły, tam otwiera się domy publiczne. Człowiek musi czymś żyć, czymś się napełniać. To dlatego też w Europie mamy coraz więcej seksu, ale coraz mniej małżeństw i dzieci. Umieramy, stajemy się jednym wielkim domem starców.
Ale to wyrasta z samej istoty ateizmu. Ateiści uznają ludzi w zasadzie za bardziej inteligentne zwierzęta, a siebie za zwierzęta najbardziej inteligentne. Dlatego tak łatwo im przychodzi gardzić innymi, a nawet ich mordować - jak zwierzęta. To dlatego największe zbrodnie w dziejach popełnili ateiści: same ofiary komunizmu ocenia się na około 150 mln ludzi. Teraz swoich przeciwników traktują z niesamowitą pogardą i nienawiścią medialną. Chcą ich przynajmniej całkowicie wyłączyć z życia publicznego i - w myśl przygotowywanych ustaw - pozamykać w więzieniach. „Zabić” przynajmniej w ten sposób. Ludzie, którzy setkom tysięcy komunistów i pracowników UB z góry „wybaczają” najgorsze zbrodnie, duchownych ścigają za jedno niezręczne zdanie.
Atak na Kościół
Ateiści kierują nienawiść najbardziej w stronę Kościoła, bo on jest największą przeszkodą w ich planach. Temu ma też służyć ostatnia nagonka na Kościół jako niby środowisko pedofili. Od ponad miesiąca jest to główny temat lewackich mediów. W setkach publikacji dziennikarze starają się o postawienie znaku równości między pedofilią a kapłaństwem. O księżach mówi się i pisze z podobną nienawiścią, jak Jerzy Urban mówił i pisał o bł. ks. Jerzym Popiełuszce. Brakuje już tylko nawoływania do mordowania duchownych. Ale i taki może być efekt tej nagonki, jak pokazało chociażby morderstwo w Łodzi - efekt podobnej nagonki politycznej.
Reklama
Tymczasem twarde dane statystyczne pokazują, że w Polsce w ostatnich dziesięciu latach za pedofilię skazano ok. 6 tys. osób, w tym tylko 27 księży, tj. mniej niż pół procent. W mojej archidiecezji krakowskiej za pedofilię skazano tylko jednego duchownego z 2200, którzy tutaj pracują, tj. mniej niż pół promila. Badania światowe pokazują, że np. w USA czy w Niemczech pośród skazanych za pedofilię jeden ksiądz przypada najwyżej na tysiąc osób. Do tego 40 proc. przypadków pedofilii ma charakter homoseksualny. To są mężczyźni, którzy gwałcili tylko i wyłącznie chłopców. Pedofile szukają zawodów, gdzie mogą mieć bliski fizyczny kontakt z dzieckiem, dlatego szczególnie dużo jest ich wśród nauczycieli sportu, trenerów, pracowników służby zdrowia, wychowawców w internatach i w domach dziecka. Wywodzą się też ze sfer najwyżej postawionych i najbogatszych. Ci ludzie w seksie spróbowali już prawie wszystkiego, ale pozostają niezaspokojeni, a zarazem potrzebują coraz mocniejszych wrażeń. W rozpasaniu seksualnym swoje zbrodnicze ręce wyciągają więc nawet po dzieci. Mają zwykle jednak dość pieniędzy i władzy, by pozostać bezkarni. Polański jest tutaj klasycznym przypadkiem, pokazuje, jak się to robi. To wszystko jest napędzane rewolucją seksualną i rozbiciem rodziny. Bo jeżeli w seksie wolno wszystko poza pedofilią, to wielu coraz trudniej zachować ten jeden jedyny wyjątek. Jeżeli coraz więcej jest dzieci z rodzin rozbitych, biednych i pozbawionych dostatecznej opieki, to tym łatwiej stają się ofiarami pedofili, którzy na ogół starannie wybierają swoje ofiary, sięgając po najsłabszych.
Ileż bardziej trzeba by mówić o innych środowiskach, z których pochodzą pedofile - o ile rzeczywiście chodziłoby o dobro dzieci. Jednak nie chodzi o to, ale o zohydzenie kapłaństwa, o poniżenie Kościoła, o odebranie mu autorytetu i prawa udziału w życiu publicznym.
Żadna wspólnota nie jest idealna, także Kościół. Ale on i tak z problemem pedofilii radzi sobie lepiej niż nasi wrogowie radzą sobie z problemami sprawców zbrodni komunistycznych czy przywłaszczenia sobie majątku narodowego.
Paradoksalnie jednak to tsunami nienawiści, które nas teraz zalewa, szczególnie mocno pokazuje wartość. Jeżeli w pozycji naszych śmiertelnych wrogów ustawiają się ludzie, którzy aż tak bardzo nienawidzą, aż tak bardzo gardzą, aż tak bardzo kłamią - to jak dobre musi być to, co tak zwalczają: chrześcijaństwo, wiara, kapłaństwo. Jeżeli teraz mamy do czynienia z setkami ludzi działającymi jak Jerzy Urban albo Lesław Maleszka, to jak bardzo warto żyć tak jak bł. Jan Paweł II czy bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Z perspektywy Boga każde zwycięstwo kłamstwa i nienawiści jest tylko lokalne i czasowe. Jak Kościół, szczególnie w Polsce, okazał się silniejszy od nazizmu i bolszewizmu, tak okaże się silniejszy także od genderyzmu. Zaszczytem i łaską jest być po jego stronie.