Reklama
Warta podkreślenia była organizacja pogrzebu ks. Marka. Miejscowa Ochotnicza Straż Pożarna, wraz ze Strażą Miejską z Ziębic kierowali ruchem i wskazywali bezpiecznie miejsce parkingowe. To bardzo usprawniało dotarcie do świątyni i pozwalało mieć pewność, że na pewno na Mszę się zdąży. Dodatkowo ważne i potrzebne miejsca były odpowiednio oznaczone. Wchodząc na teren kościoła, na bramie wejściowej ktoś powiesił kartkę “Padre Marko Santo Subito”. To już był pierwszy sygnał, że to ostatnie pożegnanie ks. Marka Mekwińskiego będzie przepełnione zmartwychwstaniem. I taka była prawda. Na zewnątrz rozłożone były duże namioty, aby ci, co nie zmieszczą się do świątyni, mogli bezpiecznie, bez obawy o zmoknięcie, uczestniczyć w Eucharystii. Każda z osób, która przemawiała wskazywała, jak ważna dla tego kapłana była relacja z Panem Jezusem, jak był autentycznym świadkiem swojego Mistrza i jak prowadził ludzi do Chrystusa. W identycznym tonie była homilia bp. Jacka Kicińskiego CMF, który przewodniczył liturgii w kościele Trójcy Świętej w Bożnowicach. - Bóg powołując człowieka do istnienia, powołał go z miłości i do miłości przeznaczył. Powołaniem człowieka jest miłość - tak rozpoczął w pierwszych słowach homilię bp Jacek, dodając: - Być chwałą Boga, to uobecniać Bożą miłość na świecie i być drogowskazem dla innych na drodze do świętości. Dlatego Bóg w swojej nieskończonej miłości powołuje tych, aby stali się znakiem Bożej miłości tu na ziemi. To jest powołanie kapłańskie. Kapłan jest kontynuatorem misji Jezusa Chrystusa tu na ziemi i przypominać wszystkim tym, do których jesteśmy posłani, trzy słowa, bardzo ważne trzy słowa. Bóg jest miłością.
Bardzo wymowne były słowa o tym, że kapłan Chrystusa powinien być znakiem Bożej miłości. - A znak, żeby spełniał swoją funkcję, musi stać we właściwym miejscu, być widoczny i czytelny. Znak wskazuje, znak prowokuje, ale również znak towarzyszy nam, na naszej grudzie życia. I to jest powołanie kapłańskie - wskazywać na Jezusa, prowokować do wybrania drogi życia i towarzyszyć - mówił kaznodzieja, przywołując słowa papieża Franciszka. - Być z przodu, być widocznym i prowadzić konkretną drogą ludzi do zbawienia, ale być również i pośród, po to by słuchać, dzielić się wiarą, uczestniczyć w życiu drugiego człowieka. Ale również być na końcu, żeby zobaczyć, czy ktoś się nie zagubił i nie odłączył - wskazał bp Kiciński, dodając: - Takie też było życie śp. ks. Marka. Był znakiem, który stał we właściwym miejscu, był widoczny i czytelny. Wskazywał, prowokował i towarzyszył. Był kapłanem, który potrafił być z przodu, choć częściej był pośród, ale również bywał z tyłu w swojej pokorze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wspominając wizytację kanoniczną w parafii Bożnowice, biskup Jacek podkreślił, że ks. Marek był zatroskany o życie duchowe swoje i powierzonych mu wiernych. - To jest piękne i to jest pierwszy wymiar życia kapłańskiego, czyli troszczyć się o zbawienie, mówić o świętości, przybliżać Boga kochającego. Ksiądz Marek był kapłanem, który nie żył tylko dla siebie. Żył dla wspólnoty, żył dla Kościoła, a na to wszystko żył dla Pana.
Poruszające były słowa nawiązujące do czasu Wielkiego Postu i faktu, że jeszcze niedawno w Środę Popielcową słyszeliśmy: “Prochem jesteś i w proch się obrócisz”, a chwilę potem ks. Marek zakończył pielgrzymkę życia doczesnego, właśnie w Wielkim Poście, tym szczególnym czasie, w którym spoglądamy na nasze życie, wiarę i powołanie. Możemy powiedzieć, że ks. Marek zaproponował nam, na początku tego czasu, pewnego rodzaju rekolekcje - zaznaczył hierarcha, dodając, że kapłan ten pokazuje nam sens naszego życia i powołania.
Biskup Jacek pokrótce przypomniał ważne wydarzenia z życia ks. Marka Mekwińskiego. - To są tylko wydarzenia i daty, ale one zostały wypełnione ciepłem jego serca i troską o drugiego człowieka. Był człowiekiem, który troszczył się o młodzież, dzieci, wspólnoty, i tworzył wiele innych wspaniałych dzieł.
Po zakończonej Eucharystii, dalsza część ceremonii pogrzebowej odbyła się w Krynicznie. Tam pochówkowi przewodniczył ks. Adam Łuźniak, wikariusz generalny.