Reklama

Wiadomości

Przezwyciężanie polskiej choroby

O przyczynach zmiany nastawienia opinii społecznej i szoku po wygranej kandydata PiS w wyborach prezydenckich z prof. Zdzisławem Krasnodębskim rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 23/2015, str. 36-37

[ TEMATY ]

polityka

Dominik Różański

Prof. Zdzisław Krasnodębski

Prof. Zdzisław Krasnodębski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Wybory prezydenckie to wielka przygrywka do jesiennych wyborów parlamentarnych. Wygrana Andrzeja Dudy jako reprezentanta tak bardzo zwalczanej opozycji to duży przełom w historii III RP. Czy można się spodziewać, że Polacy po 25 latach pójdą na całość i już za kilka miesięcy zdecydują się na radykalną zmianę stanu rzeczy?

PROF. ZDZISŁAW KRASNODĘBSKI: – Oczekiwanie tego przełomu narastało już od dawna, a obecne wybory tylko potwierdziły tendencję uwidocznioną już w wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdy mieliśmy remis między PO i PiS, a potem w wyborach samorządowych, gdy nieznacznie – jeśli wierzyć oficjalnym wynikom – wygrało PiS. Ale dopiero od wyborów prezydenckich, już od nieoczekiwanej wygranej Andrzeja Dudy w I turze – zważywszy na początkową medialną popularność urzędującego prezydenta i małą rozpoznawalność kandydata PiS – możemy mówić o prawdziwym przełomie, o generalnej zmianie nastawienia opinii społecznej. Miejmy nadzieję, że w jesiennych wyborach parlamentarnych będzie to jeszcze bardziej widoczne.

– Jednak walka o głosy w wyborach prezydenckich do końca była bardzo wyrównana. Co przechyliło szalę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Moim zdaniem, znacząca zmiana nastawienia w obrębie tzw. środka elektoratu, przede wszystkim w grupie ludzi młodych, wykształconych, dla których Andrzej Duda okazał się być kimś akceptowalnym – mimo że reprezentuje wyszydzony, „niebezpieczny” PiS, zaś kandydat Bronisław Komorowski ujawnił cechy uznawane w tych środowiskach za „obciachowe”.

– W trakcie kampanii bardzo mocno straszono powrotem IV RP, straszono Jarosławem Kaczyńskim. Nie pomogło. Polacy już się nie boją takich „demonów”?

– Polacy znacznie bardziej boją się dalszych rządów Platformy Obywatelskiej. Andrzej Duda jest dla nich znakiem nadziei i dobrej zmiany. I przecież nikt logicznie myślący nie zamierza zaprzeczać, że jego obecny i przyszły sukces będzie również sukcesem Jarosława Kaczyńskiego, który był inicjatorem tej kandydatury. Nie ma niczego złego w tym, że PiS jest ideowo zwartą partią, która podąża ku jasnym, spójnym celom. I tę spójność między Jarosławem Kaczyńskim i Andrzejem Dudą należy doceniać. Większość Polaków to rozumie i docenia.

– Przegrany prezydent Komorowski w swym powyborczym przemówieniu sugerował, że to ci, którzy na niego głosowali, byli „pospolitym ruszeniem wolności i demokracji, które może zatrzymać falę nienawiści”. Jak to rozumieć?

– Zupełnie na odwrót! Felerem polskiej demokracji była wielka koncentracja władzy w rękach jednej opcji politycznej; obóz władzy przejął nie tylko samorządy, ale także całkowicie zawłaszczył większość ważnych instytucji państwa. Pierwszym objawem choroby polskiej demokracji jest rozpowszechnianie przez obóz władzy – przez media, elity kulturalne – przekonania, że partia opozycyjna w żadnym razie nie może przejąć władzy, że „dla dobra Polski” nie można do tego dopuścić. To by oznaczało de facto zawieszenie demokracji!

– Polacy byli intensywnie straszeni, że to jednak partia opozycyjna jest zagrożeniem dla demokracji, że z nią nadciągnie do Polski, a nawet do Europy, „średniowiecze”...

– Polacy na szczęście mają swój rozum i pogrozili zbyt pewnemu siebie, aroganckiemu, skorumpowanemu obozowi władzy już w I turze wyborów prezydenckich, co wywołało w nim wielką panikę. Wszystkie tzw. autorytety pospieszyły na pomoc kandydatowi PO, zaczęło się znów to żałosne straszenie Kaczyńskim i Macierewiczem jako podpalaczami Polski. Straszono PiS-owskim reżimem... I to jest właśnie ta największa polska choroba, od kilku lat obwieszczana przez PO całemu światu, niczym wołanie o pomoc dla zagrożonej władzy.

– A świat się boi tego „polskiego średniowiecza”?

– Boi się tylko o tyle, o ile są zagrożone jego interesy w Polsce.

– I wciąż wierzy, że jedynie PO jest gwarantem tych interesów, dlatego ta partia może zawsze liczyć na wsparcie z zewnątrz?

– Polska jest dziś krajem głęboko uzależnionym. Jeżeli więc siły zewnętrzne uznają, że PiS jest dla nich zagrożeniem, to nie omieszkają działać. Już niejedna z niemieckich gazet liberalnych pisała, że Andrzej Duda jest nie tylko narodowym konserwatystą, ale też niebezpiecznym narodowym populistą, inna – że jest katolickm fundamentalistą... Mimo że elementów populizmu w jego programie naprawdę trudno było się dopatrzyć, chyba że za populizm uznamy w ogóle politykę społeczną. Faktem niestety jest, że siły zewnętrzne zawsze były zainteresowane podtrzymywaniem monowładzy konformistycznej do bólu Platformy Obywatelskiej.

– Jak Pan sądzi, Panie Profesorze, czy przegrana „dobrego przyjaciela Europy” bardzo zmartwi zachodnich polityków i zachodnią opinię publiczną?

– Dla tych w Europie, którzy mają tylko powierzchowne rozeznanie w polskich sprawach, może to być jakiś rodzaj szoku, przynajmniej dopóty, dopóki nie stanie się jasne, że Andrzej Duda wcale nie jest populistą i nacjonalistą. A poza tym wydaje się, że kręgi lepiej poinformowane już od jakiegoś czasu zdają sobie sprawę z wyczerpania potencjału partii rządzącej. Zauważam, że ataki zachodnich mediów na PiS od mniej więcej pół roku wyraźnie osłabły.

– I teraz może skończą się te „strachy na Lachy”, że PiS może podpalić Europę, wywołać wojnę z Rosją...

– To są bzdury w panice kolportowane przez polityków PO. Na Zachodzie mogą się co najwyżej pojawiać obawy, że PiS może być trudnym partnerem. Mogą oczywiście być jeszcze jakieś próby podgrzewania zachodniej opinii publicznej w interesie „polskich przyjaciół”… Ludzie na Zachodzie jednak nie są naiwni, a tym bardziej zachodni politycy, którzy dostrzegają coraz wyraźniej prawdziwy obraz PiS. Zapewne ta zamiana, zwłaszcza przewartościowanie stosunku do prezydentury Lecha Kaczyńskiego, następuje pod wpływem obecnych procesów geopolitycznych. Na kongresie „Polska Wielki Projekt” były prezydent Rumunii przypominał, że gdy kiedyś razem z prezydentem Kaczyńskim na posiedzeniach Rady Europejskiej ostrzegali przed neoimperializmem Rosji, byli wprost wyśmiewani. Teraz to już stało się niemożliwe. Myślę, że podobnie jest także w polityce gospodarczej, gdzie wpływ traci paradygmat neoliberalny, a politycy nawołujący do rozwijania gospodarki narodowej przestali być krytykowani. Dziś nikt już nie krzyczy, że to nacjonalizm.

– Mamy więc wreszcie szansę na realną zmianę jakościową polskiej polityki, na naprawę państwa?

– Musimy wyrwać się ze stagnacji, z sytuacji, w której mimo monopolu władzy kraj nie jest rządzony i w żadnej dziedzinie nie ma skutecznej polityki; od spraw zagranicznych po politykę społeczną, kulturalną, edukacyjną itd. Niedawno w naszym opozycyjnym środowisku odbył się kolejny już kongres „Polska Wielki Projekt”, który pokazywał bardzo konkretne problemy związane z „nierządnością” Polski, choćby panujący w naszym kraju nieład przestrzenny opisywany przez uczestniczących w kongresie architektów. Ten „architektoniczny nieład” doskonale dziś opisuje także każdą inną dziedzinę polskiego życia. Z tego opisu wynika, że kraj nie miał gospodarza.

– W jaki sposób prezydent Andrzej Duda mógłby to naprawiać?

– Andrzej Duda chce być aktywnym prezydentem, a przede wszystkim – otwartym na społeczne inicjatywy. Najwyższy czas, by z Polaków uczynić obywateli, współgospodarzy, bo jak już się przekonaliśmy, w żadnym razie nie zrobią tego elity polityczne Platformy Obywatelskiej.

– Właściwie chyba dopiero w ostatnich wyborach tak wyraźnie pojawił się wątek braku w III RP podmiotowego społeczeństwa obywatelskiego...

Reklama

– A to dlatego, że mamy do czynienia z niezwykłym paradoksem: Polską od długich ośmiu lat rządzi partia „obywatelska”, która wbrew swej nazwie niszczyła wszelkie inicjatywy społeczne – po prostu z góry je kasowała. W istocie powinna się nazywać „Platformą Układu” albo „Platformą Establishmentu”. Rządy PO przyniosły marginalizację znacznej części polskiego społeczeństwa jako całości, ale także w poszczególnych środowiskach. W ramach kongresu „Polska Wielki Projekt” Nagrodę im. Lecha Kaczyńskiego w tym roku przyznaliśmy kompozytorowi Michałowi Lorencowi. To typowy przykład wybitnego twórcy, który nie poszedł z mainstreamem i był – zwłaszcza po katastrofie smoleńskiej – marginalizowany, nie otrzymywał zleceń... Ten mechanizm marginalizacji dotyczy dziś dosłownie każdej dziedziny, każdego środowiska.

– A co najgorsze, także mediów, które mają w Polsce niezwykle duży wpływ na obywateli...

– Na własnej skórze odczułem tę postępującą, zwłaszcza w ostatnich latach, ewolucję polskich mediów, które uznały, że wcale już nie muszą dbać o różnorodność przedstawianych opinii... Dziennikarze pozrzucali maski bezstronnych pośredników między władzą a opinią publiczną. I chętnie zaczęli rozpowszechniać i wyolbrzymiać mit o groźnych podpalaczach Polski, o powrocie IV RP.

– Czy można powiedzieć, że tego rodzaju zajadła propaganda właśnie wraca niczym bumerang?

– Mieliśmy już pierwsze uderzenie ostrzegawcze, ale przecież przed nami wkrótce kolejne wybory.

– Walka będzie jeszcze ostrzejsza.

– Zapewne, ale wydaje się, że przemysł pogardy wobec środowisk opozycyjnych doszedł już do kresu swych możliwości. Dobrze pamiętamy wielkie szyderstwo z prezydenta Lecha Kaczyńskiego inspirowane przez najważniejszych polityków PO. Dzisiaj jego dorobek świat widzi już w innym świetle. Obecni na naszym kongresie wybitni politycy – były prezydent Rumunii, były premier Łotwy, były przewodniczący gruzińskiego parlamentu – odwoływali się do dorobku Lecha Kaczyńskiego, podkreślali, że był on niekwestionowanym przywódcą regionu. Wydaje się, że także coraz większa liczba Polaków wreszcie zaczyna dostrzegać istotną różnicę między prezydentem Kaczyńskim a jego następcą.

– W trakcie kampanii wyborczej to Bronisław Komorowski, w przeciwieństwie do Andrzeja Dudy, skupił na sobie sporo agresji tłumu. Dlaczego?

– Może dlatego, że przez pięć lat swojej biernej i miernej prezydentury nie spacerował po Warszawie... Że zamykał się we własnych kręgach adoracji zapewniających dobre samopoczucie i zadowolenie. Od dawna już przedstawiciele tej władzy w bezpośrednich spotkaniach z obywatelami doświadczali niechęci, którą jednak bagatelizowali lub przypisywali jakiejś opozycyjnej manipulacji. Tymczasem ta niechęć społeczna narastała, o czym Bronisław Komorowski przekonał się dopiero wtedy, gdy musiał wyjść spod żyrandola.

– Mimo zmiany na stanowisku głowy państwa zapowiadana dobra zmiana z pewnością nie będzie łatwa do przeprowadzenia. Czy nowy prezydent sobie poradzi?

– Przede wszystkim musi – jak to obiecał – słuchać obywateli i podjąć dialog. W tym celu powinien szybko zainicjować zmianę konstytucji w sprawie referendum. Musi zbudować sobie bardzo dobrą kancelarię. A sam Andrzej Duda ma solidne doświadczenie administracyjne, nie jest wyłącznie politykiem. I ma do dyspozycji zaplecze znakomitych ekspertów. Dla środowiska PiS długie lata w opozycji były rodzajem czyśćca, w którym dość skutecznie wykruszyli się ludzie o karierowiczowskiej mentalności. Oczywiście, nie jest tak, jak w dojrzałych demokracjach, gdzie opozycja ma swoje ugruntowane, mocne instytucje, ale z pewnością jest pod tym względem znacznie lepiej, niż było jeszcze kilka lat temu. Myślę, że prezydent Duda będzie miał do czego sięgnąć, skąd czerpać.

– Przed nami wybory do parlamentu. A gdyby w ogóle nie doszło do zmiany władzy w tym roku…?

– W takim razie stracimy następne lata, a wszystkie negatywne procesy, bardzo wyraźnie narastające od 2011 r., będą się szybko pogłębiać. Korupcja chroniona zasiedziałością elit politycznych PO, kolonizacja Polski, wyjazdy młodych ludzi, kryzys demograficzny i deindustrializacja staną się po prostu już nieodwracalne.

* * *

Prof. Zdzisław Krasnodębski
Socjolog, filozof społeczny, wykładowca Uniwersytetu Bremeńskiego w Bremie i Akademii Ignatianum w Krakowie, deputowany do Parlamentu Europejskiego

2015-06-02 12:39

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Budżet 2018. Tak trzymać!

Niedziela Ogólnopolska 4/2018, str. 40

[ TEMATY ]

polityka

Tomasz Zajda/fotolia.com

Skala zarzutów wobec budżetu z ubiegłego roku całkowicie kompromituje opozycję. Ten budżet wypadł lepiej niż optymistycznie.

Na początek chciałbym wszystkim pesymistom i czarnowidzom sprzed roku powiedzieć: Jak to dobrze, że tak bardzo się pomyliliście. Przypomnę, że np. program „Rodzina 500+” miał wywołać kataklizm finansowy, spowodować drugą Grecję, miało być gorzej niż w Afryce. Skala zarzutów wobec budżetu z ubiegłego roku całkowicie kompromituje opozycję. Ten budżet wypadł lepiej niż optymistycznie. A skąd były na to pieniądze? W latach 2009-15 wyparowało z budżetu 250 mld zł dochodów w wyniku wyłudzeń VAT-owskich i 160 mld zł z powodu oszustw i wyłudzeń w podatku CIT, niezapłaconej akcyzy. Ponadto, jak ktoś policzył, od wejścia Polski do Unii Europejskiej legalny transfer środków finansowych do krajów Unii Europejskiej, do zagranicznych firm, koncernów, wyniósł ok. 700 mld zł. Nawet niemiecki komisarz Günther Oettinger przyznał, że Niemcy stały się beneficjentem dopłat, subwencji europejskich, budżetu europejskiego, bo z powrotem do Niemiec trafia nawet do 80 centów z każdego euro, które otrzymuje Polska. Obecnie kilkuset oszustów VAT-owskich siedzi w więzieniu, ponadto rząd zahamował wielki wypływ pieniędzy za granicę i w ten sposób dał zarobić polskim firmom; zostały utworzone rodzime grupy gospodarcze, aby jak najwięcej unijnych pieniędzy zostawało w kraju.

CZYTAJ DALEJ

Najpierw wołanie, później powołanie

2024-04-25 23:30

ks. Łukasz Romańczuk

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Egzamin dojrzałości i ósmoklasisty coraz bliżej. O dary Ducha Świętego i pomyślność na czas pisania matur modlili się uczniowie szkół średnich i ci, kończący “podstawówkę”. Była to także okazja do wysłuchania konferencji o. bpa Jacka Kicińskiego CMF.

Z racji tego, że modlitwa ta odbywała się w czasie Tygodnia Modlitw o powołania kapłańskie i zakonne, konferencja dotyczyła rozeznawania powołania i swojej drogi życiowej. Przede wszystkim bp Jacek wskazał młodym, że w rozeznawaniu ważne jest słuchanie głosu Pana Boga.- Powołanie dzieje się w wołaniu. Najpierw słyszymy wołanie, a potem dokonuje się powołanie. Jezus woła każdego z nas po imieniu - mówił biskup, dodając, że to od człowieka zależy, czy ten Boży głos będzie słyszalny. Ta słyszalność dokonuje się w momencie, kiedy otworzy się uszy swojego serca. - Uczniowie przechodzili szkołę wiary. Mieli momenty zwątpienia. Na początku były wokół Niego tłumy, ale z czasem grupa ta zaczęła topnieć, bo zaczął wymagać. I zapytał Piotra: „Czy i wy chcecie odejść?”. Wszystko zaczyna się od słowa i w tym słowie się wzrasta - przekonywał bp Jacek.

CZYTAJ DALEJ

Warszawa: Ksiądz z Osiedla zaprasza na dyskoteki ewangelizacyjne pod Most Świętokrzyski

2024-04-26 09:08

[ TEMATY ]

ks. Rafał Główczyński

ks. Mirosław Benedyk

Ks. Rafał Główczyński, salwatorianin prowadzący na YouTube kanał Ksiądz z osiedla, organizuje dyskoteki ewangelizacyjne, które odbywać się będą w każdą sobotę pod Mostem Świętokrzyskim w Warszawie. Pierwsza w tym roku już w najbliższą sobotę.

Duchowny przypomniał, że pierwsza taka dyskoteka pod mostem odbyła się 27 maja 2023 r., w wigilię Zesłania Ducha Świętego. "Plan był taki, że nie mieliśmy żadnego planu, spontanicznie poszliśmy z głośnikiem pod Most Świętokrzyski. Wyszło tak, że od tej nocy byliśmy tam co sobotę do początku października" - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję