Reklama

Niedziela Przemyska

Wspomnienie szlachetnego Patrona

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Błogosławiony Michał Czartoryski jest dumą Jarosławia. Ogłoszony został przed 13 laty patronem Jarosławia. Urodził się 19 lutego 1897 r. w Pełkiniach pod Jarosławiem. W swoją piękną i pełną oddania służbę kapłańską wpisał m.in. swoją pracę pedagogiczną wśród studentów, śluby zakonne złożone w 1928 r. w Krakowie, święcenia kapłańskie przyjęte w 1931 r. w bazylice Pani Bolesnej w Jarosławiu, pracę budowniczego klasztoru dominikańskiego na warszawskim Służewie i posługę kapelana Powstania Warszawskiego (III Zgrupowanie Armii Krajowej „Konrad”). Swoje życie zakończył wraz z ciężko rannymi powstańcami w szpitalu mieszczącym się w piwnicach firmy Alfa-Laval. Pomimo możliwości ocalenia życia pozostał z rannymi i cierpiącymi. Po ewakuacji szpitala powstańczego niemieccy oprawcy rozstrzelali chorych wraz z o. Michałem. Ich ciała spalono.

Beatyfikowany 13 czerwca 1999 r. przez Jana Pawła Wielkiego stał się dla jarosławian, rodziny i wszystkich Polaków uosobieniem wielkiej ofiarności i odwagi. Każdego roku w mieście Kostków, Ostrogskich, Zamoyskich, Odrowążów i Tarnowskich organizowane są uroczystości upamiętniające szlachetną postać o. Michała Czartoryskiego. 9 czerwca br. Dzień Patrona Miasta upamiętnili swoją obecnością przedstawiciele duchowieństwa, władz samorządowych Jarosławia i powiatu, przedstawiciele parlamentu i różnych środowisk społecznych, szkolnych, kombatanckich, zawodowych i służb mundurowych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Gościem szczególnym był bp Stanisław Jamrozek, który przewodniczył Eucharystii w intencji mieszkańców. W homilii zgromadzeni usłyszeli pogłębioną refleksję o życiu pełnym poświęceń patrona miasta. Bp Stanisław Jamrozek powiedział m.in.: – Jeśli dopełnimy naszą postawę oddaniem i zaangażowaniem, pójdziemy drogą, która prowadzi do pełni szczęścia. Niech bł. Michał oręduje za nami i niech nam wyprasza bliskość Pana, abyśmy też kiedyś mogli się z Nim spotkać.

Reklama

Mszę św. poprzedził wykład Iwony Długoń pt. „Rodzinna kompania. Czartoryscy z Pełkiń w walce o niepodległą Polskę 1914-20”. Ważnym akcentem sobotniej uroczystości było odsłonięcie muralu upamiętniającego życie i ofiarę bł. Michała. Zdobi on zachodni fronton jednej z kamienic przy ul. Jana Pawła II 32. Poświęcenia dzieła dokonał bp Stanisław Jamrozek. Autorem i wykonawcą dzieła jest jarosławski artysta Marek Gliwa. Malowidło jest wyjątkowe zarówno pod względem artystycznym, jak i faktograficznym. Jego wykonanie było możliwe dzięki życzliwości wielu sponsorów.

Zgodnie z tradycją na placu przed bazyliką miało miejsce wręczenie aktu nadania honorowego obywatelstwa miasta Jarosławia. Otrzymał je mieszkający od 50 lat w tym mieście ceniony pedagog Zespołu Szkół Plastycznych i wykonawca sakralnych dzieł dla Jarosławia, m.in. stylowych drzwi ukazujących dzieje naszej ojczyzny, Stanisław Lenar. Laureat jest autorem wielu tablic upamiętniających bohaterstwo i męczeństwo rodaków w latach minionej wojny i okupacji. Portret bł. Michała usytuowany w bazylice jest także jego dziełem. Dokonania wybitnego artysty na rzecz Jarosławia przedstawili wiceprzewodniczący Rady Miasta Jarosław Pagacz i burmistrz Waldemar Paluch.

Kulminacją jarosławskich uroczystości był koncert zespołu Siewcy Lednicy, który ma w swoim dorobku pięć płyt oraz prestiżową nagrodę „Feniksa” przyznaną przez Fundację Zakonu Kawalerów Maltańskich za ewangeliczny zasiew wyrażany muzyką i śpiewem.

Bp Stanisław Jamrozek otrzymał od gospodarzy i mieszkańców miasta replikę muralu. Uroczystości 9 czerwca odbyły się pod patronatem prezydenta RP Andrzeja Dudy w 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę.

2018-06-20 08:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierny do końca

Niedziela warszawska 36/2022, str. I

[ TEMATY ]

wywiad

Michał Czartoryski

Archiwum o. DK

O. Dariusz Kantypowicz, dominikanin

O. Dariusz Kantypowicz, dominikanin

O tym, że nawet stolarka może przydać się w zakonie, niezbywalnej godności ludzkiego życia i wierności powołaniu aż do męczeństwa, z o. Dariuszem Kantypowiczem rozmawia Łukasz Krzysztofka

Łukasz Krzysztofka: 6 września 1944 r. zginął bł. o. Michał Czartoryski, dominikanin. W czasie Powstania Warszawskiego nie opuścił rannych powstańców i został razem z nimi zamordowany przez Niemców. Z czego wynikała ta heroiczna postawa o. Czartoryskiego?

O. Dariusz Kantypowicz: Myślę, że z pragnienia wypełnienia swojego powołania do końca. Personel medyczny i znajomi prosili go, żeby wyszedł jako świecki, przebrał się, zdjął habit. Ale on był kapłanem, który nie opuszcza swoich owiec, nawet jeśli grozi to śmiercią. Nie wiedział na 100 proc., że Niemcy go zabiją, ale był pewien, że chce zostać przy rannych. Zwłaszcza, że oni mieli zostać pozostawieni na pastwę żołnierzy, którzy mogli bardzo okrutnie ich potraktować i tak ostatecznie postąpili. To był szczególny wymiar jego powołania – wierność do ostatniej chwili, jako pasterz wśród tych, których życie wydawałoby się, że nie ma już wartości.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

W piątek 26 kwietnia 2024 r., w 72. roku życia i 43. roku kapłaństwa, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę śp. ks. kan. Zbigniew Nidecki, emerytowany kapłan naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję