Szkoła w Andrzejewie, miasteczku nad małą rzeczką Broczkiem w powiecie Ostrów Mazowiecka, jak wszystkie placówki oświatowe w zaborze rosyjskim, prowadziła naukę w języku zaborcy, a władza karała nauczycieli i uczniów za wszelką nieprawomyślność. Stefan wychowany w rodzinie, gdzie pielęgnowało się wiarę, tradycję i język ojczysty, z trudem znosił szkolną atmosferę.
Andrzejewo
Małomówny, ale żywy i impulsywny, czasem z buntowniczą iskrą, miał własne spojrzenie na świat. Kiedy ciężko zachorowała mama, tata wysłał do szkoły siostrę Stefana z prośbą o zwolnienie syna z zajęć. Gdy nauczyciel rozważał wykonanie prośby, chłopiec – nie czekając na zezwolenie i dziękując belfrowi za naukę – czmychnął do domu i nigdy więcej nie pokazał się w andrzejewskiej szkole.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po latach napisze: „Z Andrzejewem jestem związany bardzo mocno”. Tam spoczywa na cmentarzu jego matka, a zacna Ulisia – służąca domowa – wiele mówiła wtedy o Matce Niebieskiej, gdy ta jego ziemska odeszła do Pana. Mały Stefan zapamiętał posąg Maryi na cmentarzu kościelnym. Jego myśli często biegły ku świątyni w Andrzejewie, w której po raz pierwszy przystąpił do stołu Pańskiego, uczył się służyć do Mszy św., posługiwał przy ołtarzu.
Reklama
Tu przystąpił do bierzmowania, które otrzymał z rąk późniejszego męczennika – bp. Juliana Nowowiejskiego. „Wspomnienia te zachowuję głęboko w pamięci” – pisał kardynał. Z pewnością dlatego, że tu rodziło się i kształtowało powołanie kapłańskie. Tutaj zapadła świadoma decyzja młodego chłopaka, że pójdzie do seminarium. Tę skrywaną tajemnicę wyjawił ojcu.
Gimnazjum
Mimo że Stanisław całe życie służył ku większej chwale Bożej, nie bez oporu udzielił synowi błogosławieństwa na kapłańską drogę. A potem zrobił wszystko, żeby Stefan odebrał należyte wykształcenie. Takie właśnie gwarantowała nauka w prywatnym Gimnazjum Wojciecha Górskiego w Warszawie, cieszącym się ogromnym autorytetem narodowym i społecznym, gdzie chłopiec pobierał edukację w latach 1912-14 do wybuchu pierwszej wojny światowej.
Szkoła pozostawiła niezatarty ślad w życiu i posłudze Prymasa Tysiąclecia.
Szkoła pozostawiła niezatarty ślad w pamięci i sercu kard. Wyszyńskiego. Osobowością był jej dyrektor. Nie musiał uciszać uczniów podniesionym głosem, bo wystarczyło, że spojrzał uważnym wzrokiem i w klasie panowała cisza.
Przyszły kapłan wspomina swojego życzliwego wychowawcę – Antoniego Górskiego i nauczycielkę geografii – panią Lorenz, kobietę o wielkiej kulturze i ciekawych wykładach. Te o Italii prymas miał przed oczami, gdy potem kroczył ulicami Rzymu.
Na Krakowskim Przedmieściu przed kościółkiem Res Sacra Miser, gdzie młodzież szkolna zbierała się na nabożeństwa, stał posąg Matki Bożej Passawskiej. Tu modlił się Stefan i na tę Maryję, jak pisze, przeniósł swoje uczucia. To były pierwsze fascynacje Matką Bożą, które w dorosłym, kapłańskim życiu przeniósł na Matkę Jasnogórską i Jej zawierzył swoje życie oraz narodu.