Reklama

Niedziela w Warszawie

Dowód na istnienie

Ksiądz Jan Zieja przeżył niemal cały XX wiek, i choć nigdy nie chciał być w centrum wydarzeń, był świadkiem i uczestnikiem najbardziej dramatycznych momentów stulecia.

Niedziela warszawska 24/2020, str. VI

[ TEMATY ]

film

ks. Jan Zieja

Materiały prasowe

Kadr z filmu Zieja. Nie zabijaj nigdy nikogo w reżyserii Roberta Glińskiego

Kadr z filmu Zieja. Nie zabijaj nigdy nikogo w reżyserii Roberta Glińskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Choć zmarł już prawie 30 lat temu, to pamięć o wybitnym kapłanie jest wciąż żywa, ludzie odkrywają go na nowo. Niedawno odkryli go twórcy filmu Zieja. Nie zabijaj nigdy nikogo. Reżyser Robert Gliński doczekał się premiery filmu, ale nie jego rozpowszechniania. Tuż po premierze pandemia koronawirusa na kilka miesięcy zamknęła kina. Może teraz postać Jana Ziei będzie miała szansę trafić do kolejnego pokolenia?

Kilka życiorysów

Życiorysem ks. Jana Ziei można obdzielić kilka osób. I na ogół nie był biernym uczestnikiem wydarzeń, ale także czynnie na nie wpływał. Widział wydarzenia rewolucji 1905 r., brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, w kampanii wrześniowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Był kapelanem przy Komendzie Głównej AK, Szarych Szeregach oraz Batalionach Chłopskich. Blisko współpracował z ratującą Żydów „Żegotą”. W Powstaniu Warszawskim został kapelanem pułku „Baszta”.

Ale przede wszystkim była praca duszpasterza, kapelana w czasach spokoju i pokoju. – W życiu ks. Ziei działo się tyle, że nie da się o tym opowiedzieć w dwugodzinnym filmie – mówi scenarzysta Wojciech Lepianka. – To, co chcieliśmy powiedzieć o ks. Janie, zasygnalizowaliśmy widzom. Wielu nie będzie miało pojęcia o tej postaci. Jak na pierwszy kontakt z nią – wystarczy. I tak chyba zmusi do myślenia i dyskusji.

Entuzjazm od Mickiewicza

Twórcy filmu nie pominęli wojny polsko-bolszewickiej, którą widział z perspektywy okopu i pola walki. I która miała przemożny wpływ na młodego księdza. Został pacyfistą. „Mój wzięty od Mickiewicza entuzjazm malał, gdy przechodziłem przez kolejne pola walk i potyczek. Widziałem, czym naprawdę jest wojna” – wspominał.

Całkowicie się wtedy nawrócił – jak mówi – na przekonanie, że przykazanie „Nie zabijaj” znaczy nigdy nikogo, że udział w wojnie jest przeciw woli Bożej.

– Postawa ks. Ziei wynika z Ewangelii, ale także doświadczeń wojennych – mówi reżyser Gliński. – To, co widział w czasie wojny polsko-bolszewickiej, krew, zwłoki, rany – odbiło się na jego postrzeganiu świata, na jego pacyfizmie.

Reklama

Doktor Judym

Autorzy filmu musieli pominąć pobyt i działalność kapłana na Polesiu. W latach 30. XX wieku ks. Zieja działał tam jak Doktor Judym, pomagając urszulankom w działalności apostolsko-oświatowej. Dojeżdżał w różne zakątki Polesia pozbawione kościoła, z posługą kapłana i nauczyciela. Zasłynął jako ukochany pasterz rozległej „parafii”.

Był utalentowanym nauczycielem. Miał w Mołodowie swoje dzieła: gimnazjum, uniwersytet ludowy dla gospodarzy. Miejscowi byli spragnieni wiedzy o świecie, o życiu, o Bogu. Znał to, pochodził z biednej chłopskiej rodziny z okolic Opoczna.

Zanosiło się, że będzie chłopem. Ale chęć nauki, zawziętość, potem powołanie przeważyły. Po nauce w domu, na plebanii, w warszawskiej szkole, w 1915 r. wstąpił do seminarium w Sandomierzu. Tam w 1919 r. otrzymał święcenia kapłańskie i rozpoczął studia teologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Ale przyszedł 1920 r.; do wojska, w którym służył jako kapelan, zgłosił się sam.

W zgodzie z pacyfizmem

Po wojnie był prefektem szkół podstawowych m.in. w Zawichoście. W końcu został wikariuszem w Kozienicach. Włączył się również w działalność lewicującego Związku Młodzieży Wiejskiej RP. Przyciągnął go program społeczny.

– Miał swój system wartości i żył według niego. Ale nie był lewicowy ani prawicowy. Był natomiast wyczulony społecznie, na ludzką biedę – zaznacza Gliński. Uważał, że jeżeli komuś brak chleba, to dlatego, że ktoś drugi ten chleb skradł. Skradł, gromadząc u siebie nadmiar!

Gdy wybuchła wojna, ks. Zieja znów poszedł do wojska – jako kapelan. Po kapitulacji trafił w końcu się do podwarszawskich Lasek, gdzie został w zastępstwie ukrywającego się ks. Władysława Korniłowicza kapelanem Zakładu dla Ociemniałych. Trafił na bliskie sobie środowisko. W czasie Powstania Warszawskiego miał przenosić rannych, nierzadko spod pola ostrzału. Godził to z pacyfizmem.

Reklama

Ksiądz ubogich

Nieżyjący prof. Stefan Swieżawski mówił, że ks. Zieja urzeczywistniał w swoim życiu kapłańskim ideę Kościoła ubogiego. Darzył wielką miłością św. Franciszka z Asyżu, który był dla ks. Jana niedościgłym ideałem.

Kolejne wydarzenia pokazały, że serce ma bardziej po lewej, niż po prawej stronie. Był szczególnie wyczulony na krzywdę. Mówiąc o siódmym przykazaniu, stwierdzał, że Bóg, zaopatrzył ziemię w wystarczającą ilość środków żywności dla ludzi każdej epoki. „Jeżeli komuś brak chleba – wołał z uniesieniem – to dlatego, że ktoś drugi ten chleb skradł. Skradł, gromadząc u siebie nadmiar! Biada tym złodziejom, co nie z głodu, a z chciwości okradają bliźnich! Nie znajdą miłosierdzia u Pana!”.

Bali się

W czerwcu 1945 r. rozpoczął pracę duszpasterską w Słupsku, gdzie początkowo był jedynym księdzem katolickim, obsługującym cztery kościoły w mieście oraz kilka następnych w powiecie. Pracę musiał przerwać ze względów zdrowotnych. Do Warszawy ściągnął ks. Zieję prymas Stefan Wyszyński, chcąc mieć blisko długoletniego przyjaciela. Od 1950 r. ks. Zieja został rektorem kościoła Wizytek.

Publicznie bronił uwięzionego kard. Wyszyńskiego. UB chciała go aresztować, ale górę wziął strach władz przed społecznymi konsekwencjami represji wobec charyzmatycznego kapłana.

Po aresztowaniu kard. Wyszyńskiego, usunął się z Warszawy. Najpierw udał się do Nowej Wsi pod Warszawą, a następnie – gównie dla podreperowania zdrowia – wyjechał do Zakopanego.

Empiryczny dowód

Od 1963 r. aż do śmierci żył i pracował w domu Sióstr Urszulanek Szarych na warszawskim Powiślu. Tam też zmarł 19 października 1991 r. W ostatnich latach życia poświęcał się pracy pisarskiej i duszpasterskiej. Przesłał na ręce polskich uczestników II Soboru Watykańskiego memoriał dotyczący piątego przykazania, wskazując w nim, iż przykazanie „Nie zabijaj” należy rozumieć jako: „Nie zabijaj nigdy nikogo”.

Reklama

Gdy w czasach PRL trzeba było dać świadectwo, nie chował głowy w piasek. Był sygnatariuszem protestu przeciwko zmianom w Konstytucji PRL w 1975 r., choroba nie przeszkadzała mu w działalności w KOR. W 1976 r. znalazł się wśród założycieli apelu Komitetu Obrony Robotników.

Przesłuchiwany w związku z tym stwierdził, że związał się z nim, bo jawnie wystąpił w obronie słabszych, prześladowanych, poniżanych, pozbawianych pracy, niosąc im pomoc materialną i prawną. Wzywany na przesłuchania ks. Zieja zaczął… ewangelizować esbeków. Osoby związane z nim w tamtym czasie nazywały go z pewną przesadą „empirycznym dowodem na istnienie Boga”, nie myśląc tylko o działalności w KOR.

2020-06-10 12:19

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"1917". Wojenny film twórcy "Skyfall"

[ TEMATY ]

film

Materiał prasowy

Film 1917 zdobył 2 Złote Globy (najlepszy film i najlepszy reżyser) oraz 3 nominacje. To wielkie wojenne widowisko na miarę „Dunkierki” i „Szeregowca Ryana”, które przybliża nam dramatyczne losy żołnierzy na froncie jednej z najbardziej tragicznych wojen w dziejach świata.

Premiera 24 stycznia

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję