Duchowe dania
Z modlitwą jest trochę jak z daniami na szwedzkim stole. Podchodząc do niego, sięgamy po te potrawy, na które mamy ochotę, które nam – i czasem tylko nam – smakują. Jeśli na stole znajduje się kilkanaście dań, nie próbujemy wszystkich, bo zwyczajnie nie dalibyśmy rady. Częstujemy się tym, co lubimy. Wybieramy to, co nam smakuje, syci, co daje nam siłę. Z czasem może coś innego zacząć nam smakować bardziej, a coś mniej. I tak jest z modlitwą.
W przełożeniu na życie duchowe, na nasze wnętrze – każdy z nas ma swój sposób spędzania czasu z Bogiem. W jakimkolwiek miejscu jesteśmy, kimkolwiek jesteśmy – księdzem, mężem, żoną, studentem, dzieckiem, wdową, dziadkiem – musimy zadać sobie pytanie: co mnie karmi w relacji z Bogiem? Czy mam swoje „duchowe danie”, które mnie posila? Uwaga: nie będzie ono smakowało żonie czy dzieciom. Dla przykładu Koronka, którą lubię odmawiać, niekoniecznie musi odpowiadać żonie. Ona w czym innym gustuje, innym daniem się karmi, dlatego na siłę nie można narzucać żonie tego, co jej nie smakuje. Ona woli po prostu inny rodzaj posiłku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jak to wytłumaczyć prościej? Na bazie eksperymentu, który zrobiono w Niemczech. Otóż, zaaranżowano tam wypadek dwóch samochodów, a następnie poproszono dziesięć kobiet oraz dziesięciu mężczyzn jako świadków, aby powiedzieli, co w sytuacji, w której się znaleźli, zwróciło ich uwagę. Kobiety zapamiętały, że w jednym z samochodów było dziecko; mężczyźni – marki aut.
Przestroga przez substytutami
Można patrzeć na tę samą rzeczywistość i różnie ją postrzegać. Każdego z nas Pan Bóg chce podprowadzić pod osobiste spotkanie z Nim samym. Zachęcam żony, aby nie zmuszały za wszelką cenę swoich mężów do takiej modlitwy, jaką one lubią. Mężowie niekoniecznie chcieliby takiej formy modlitwy; im to może po prostu „nie smakować” w danym momencie ich duchowego życia. Drogie żony, w zamian pokażcie stół zastawiony różnymi duchowymi „daniami” i pozwólcie im wybrać. Drogi ojcze, zachęcam, byś synów prowadził do spotkania z Bogiem, bo inaczej uciekną do innych stołów, do „innych dań tego świata”.
Abp Jaime Sin mówiąc o modlitwie, zwrócił uwagę, że kiedy Piotr wyparł się Jezusa, kiedy Go zdradził w Ogrójcu, poszedł grzać się przy innym ogniu – innym niż ten, którym była miłość Chrystusa. Jeśli nie znajdziemy swojego sposobu karmienia się Bogiem, będziemy szukać substytutów, które będą nas zaspokajały, ale zawsze na krótko.
Jeśli nie znajdziemy swojego sposobu karmienia się Bogiem, który dla każdego jest inny (dla jednego Różaniec, dla innego Koronka, jeszcze innemu bardziej odpowiada dobra lektura czy adoracja), to będziemy szukać alternatywnych źródeł ciepła – substytutów, które będą nas zaspakajały tylko na jakiś czas.