Reklama

Wiadomości

Rosyjskie mity i polskie realia

Jak przekonać do transformacji energetycznej przeciętnego Kowalskiego? Wystarczy wyjść wieczorem na polską ulicę – fatalna jakość powietrza mówi sama za siebie – mówi Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Grzybowski: Wobec wojny na Ukrainie wszystkie tematy stają się mniej ważne, jednak nie znikają. Tak też jest z projektem transformacji energetycznej. Czym on jest i jak go rozumieć?

Anna Moskwa: W kontekście wojny projekt transformacji energetycznej Polski znacząco się nie zmienia. Naszym głównym celem jest przejście do nisko- i zeroemisyjnych źródeł wytwarzania energii. Chcemy zapewnić obywatelom możliwość oddychania zdrowym powietrzem, przywrócić czystość naszemu środowisku naturalnemu, a tym samym – albo nawet przede wszystkim – dążyć do podniesienia jakości życia każdego Polaka. Nasze działania były zawsze nakierowane na zbudowanie niezależności i bezpieczeństwa energetycznego. Aktualna sytuacja i działania ze strony Federacji Rosyjskiej tylko tę niezależność przyśpieszają i utwierdzają nas w przekonaniu o słuszności podjętych kierunków działań.

Reklama

Ostatnio przyjęto ustawę o zakazie importu węgla z Rosji i Białorusi. Czy damy sobie radę bez niego i bez gazu?

Bezpieczeństwo energetyczne Polski, a co za tym idzie – dywersyfikacja dostaw źródeł energii, od zawsze jest dla nas priorytetem. Dzięki konsekwentnym, prowadzonym od lat działaniom dziś możemy sobie pozwolić na przedstawienie najbardziej radykalnego w Europie planu odejścia od rosyjskich węglowodorów. Wbrew temu, co często słyszymy, to nie spółki skarbu państwa sprowadzają rosyjski węgiel. Głównymi jego odbiorcami są sektor ciepłowniczy i klienci indywidualni. Stosowna ustawa została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę, co oznacza, że zakaz importu węgla z Rosji już obowiązuje. W ten sposób chronimy Polskę przed skutkami rosyjskiego szantażu energetycznego i jednocześnie zabezpieczamy dostawy z kierunków alternatywnych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Węgiel to nasza decyzja, a co z gazem? Rosja wstrzymała jego dostawy do Polski.

Jesteśmy gotowi na odejście od rosyjskiego gazu nie od momentu wybuchu wojny, ale od dawna. I nie dlatego, że chciał tego Putin, ale dlatego, że sami tego chcieliśmy. Gaz-System w zakresie infrastruktury i PGNiG w zakresie dostaw od lat realizują strategię dywersyfikacji, czyli zróżnicowania kierunków i źródeł dostaw gazu do Polski; wariant zakładający odcięcie dostaw rosyjskich był przygotowywany i w tej chwili już jest realizowany. Niedawno oficjalnie otworzyliśmy gazociąg GIPL łączący Polskę z Litwą. Ponadto w tym roku zaczęliśmy uzupełnianie naszych magazynów dużo wcześniej. Dziś są one napełnione w blisko 80%, w polskich domach nie zabraknie więc gazu. Warto też nawiązać do często używanego argumentu taniego gazu z Rosji. Otóż tani rosyjski gaz to mit. Gazprom, ograniczając dostawy, wywołał wojnę cenową, która przyczyniła się do wzrostu inflacji.

W tej sytuacji prowokacyjnie zapytam: czy transformacja energetyczna jest konieczna?

W wielu polskich miastach czy na wsiach wystarczy wyjść na wieczorny spacer i spróbować wziąć głęboki oddech, by nabrać przekonania, że transformacja jest niezbędna. Fatalna jakość powietrza mówi sama za siebie.

Reklama

A jak jest z naszą „eko” świadomością?

Jest faktem, że żyjemy konsumpcyjnie z niewystarczającym poszanowaniem dla środowiska, czy to w kwestii odpadów, czy czystości powietrza. Oczywiście to się zmienia i trafia do powszechnej świadomości, także Kościoła. W ubiegłym roku przy Konferencji Episkopatu Polski został powołany Zespół „Laudato si” pod przewodnictwem ks. biskupa Tadeusza Lityńskiego, z którym niedawno rozmawiałam na temat potencjalnych możliwości współpracy. Widzimy, że Zespół intensyfikuje prace, a my, jako ministerstwo, chcemy być obecni i wspólnie podejmować dobre edukacyjne inicjatywy.

Zadanie dla Kościoła zaczerpnięte z Księgi Rodzaju?

Jako ciekawostkę opowiem, jak jeszcze na studiach odbyłam polsko-niemiecką wymianę młodzieżową na temat „Ochrona środowiska w Europie”. Szukałam wtedy w Lublinie, bo tam studiowałam, naukowców, którzy by się zajmowali środowiskiem, ale nie w sposób ideologiczny. No i znalazłam na KUL-u katedrę ekologii społecznej. To było dosyć ciekawe zjawisko, bo już wtedy strona polska mówiła, że w ekologii chodzi o człowieka, a strona niemiecka - te 20 lat temu, mówiła, że wyłącznie chodzi o planetę, rośliny, zwierzęta, dzikie rzeki, które powinny płynąć dalej i być dzikie bez żadnych ingerencji. To mocno pokazuje różnice podejść. I rzeczywiście, gdy spotykamy się z ministrami europejskimi na radach europejskich, czy spotkaniach bilateralnych, to cały czas widzimy różnicę w podejściu. My mówimy transformacji w modelu, jakiego chcą Polacy, takiej która działa na ich korzyść, a nie wyłącznie o ambicje klimatyczne, które często nie uwzględniają kosztów gospodarczych, społecznych, czy nawet ograniczeń technologicznych.

Reklama

W jakim stopniu ramy prawne, czasowe i zobowiązania międzynarodowe wymuszają nasze działania na rzecz transformacji energetycznej?

Dokumenty Porozumienia paryskiego rozpoczęły proces transformacji, ale z czasem dosyć szybko się zradykalizowały. Stanowiska, polityka, światowe ambicje są ciągle zwiększane. Tymczasem nasz plan transformacji jest w dalszym ciągu taki sam. Wciąż mówimy, że mamy przestarzałe bloki energetyczne, które wymagają modernizacji. Mamy świadomość, że nadejdzie moment, kiedy nie będą mogły być już dłużej użytkowane.

Transformacja jest niezbędna również w wymiarze technologicznym. Ale pamiętajmy, że mamy swoje własne surowce, choćby węgiel, który w obecnej sytuacji jest dla nas szczególnie cenny.

Czy znajdujemy zrozumienie dla naszych racji?

Jesteśmy w czasie obalania wielu mitów. Ostatnio słyszymy coraz więcej głosów zdziwienia w związku z naszą gotowością na derusyfikację węglowodorów; zakończenie dostaw gazu z Federacji Rosyjskiej nie będzie miało dla nas większego znaczenia. Druga rzecz, którą słyszymy, to: „mieliście rację”. To nasz gorzki sukces, który musimy wykorzystać. Pokazał on, że realizowany przez nas od 2015 r. plan osiągnięcia niezależności energetycznej był bardzo konsekwentny. Dziś stoimy już u progu tej niezależności.

Reklama

Jak wiele czasu mamy na odejście od węgla?

Ponieważ w naszym miksie energetycznym 70% stanowi węgiel, na dziś osiągnięcie zeroemisyjności w szybkim tempie jest dla nas niemożliwe. W umowie społecznej z górnikami jako moment zamykania ostatniej kopalni mamy wpisany rok 2049, ale wszystkie dokumenty zawierają element elastyczności z naszej strony – zdołamy się wywiązać z tej daty, jeżeli będziemy w stanie zapewnić państwu bezpieczeństwo energetyczne i stabilne źródła. Widzimy, że OZE rozwijają się u nas bardzo dobrze – przekroczyliśmy wyznaczony na 2020 r. cel 15% – i chcemy jeszcze bardziej przyśpieszyć ich rozwój, m.in. zwiększając finansowanie. Jednocześnie żeby źródła te mogły się rozwijać, potrzebujemy stabilnych mocy. Dziś w Polsce są to węgiel i gaz, a docelowo – atom. W planach transformacji musimy również wziąć pod uwagę każdą sytuację, która zagrażałaby bezpieczeństwu dostaw do naszych domów zarówno prądu, wody, jak i ciepła. Dlatego przyglądamy się wszystkim technologiom, które pozwolą nam choćby modernizować ciepłownictwo systemowe, z którego korzysta dziś w Polsce 15 mln obywateli.

Skoro wszystko było ustalone i podpisane, to skąd pomysł na „Fit for 55”?

W naszej drodze „transformacyjnej” byliśmy konsekwentni. Byliśmy w stanie osiągnąć w swoim tempie zadeklarowane cele, dopóki nie pojawił się pakiet „Fit For 55” i wywrócił podjęte zobowiązania i umowy. Nagle mówi się, że cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 55 procent osiągniemy wcześniej, czyli w ciągu kilku lat, bo nagle zmieniły się ambicje państw europejskich. Dzieje się to bez uzasadnienia - ani naukowego, ani żadnego innego. Pakiet Fit nie jest wykonalny dla wielu polskich sektorów, w tym ciepłownictwa, ale i dla transportu, czy nawet gospodarki leśnej.

Jak wykorzystać transformację energetyczną, aby przy tej okazji rozwijać nowe, własne technologie?

Wiele państw europejskich potrafi wykorzystać transformację również w wymiarze gospodarczym, nie tylko dla swoich potrzeb, ale też na zewnątrz. My mamy dobre przykłady, choćby rozwoju sektora fotowoltaiki. W Polsce rozwinęło się bardzo dużo firm instalacyjnych, powstał duży rynek klienta. Kolejny przykład to morska energetyka wiatrowa, w której działają polskie firmy: PGE i Orlen, które budują swoje farmy i starają się w jak największym stopniu zapewnić w swoich projektach udział lokalnym przedsiębiorstwom, zarówno na etapie przygotowania, jak i wykonawstwa. W produkcji wodoru jesteśmy na 3. miejscu w Europie, ciągle za Holandią i Niemcami, ale szybko je gonimy. Produkujemy autobusy wodorowe, za chwilę powstanie pierwsza w Polsce lokomotywa wodorowa. Kolejna kwestią to kształcenie specjalistów. Te wszystkie branże wymagają nowych kierunków kształcenia. Coraz więcej uczelni w Polsce otwiera kierunki związane z odnawialnymi źródłami energii, morską energetyką wiatrową. Specjaliści z tych dziedzin są poszukiwani i w Polsce i za granicą, a my tę szansę widzimy i wykorzystujemy.

Rozumiem, że za to Komisja Europejska nas chwali?

Docenia i chwali, a na wielu spotkaniach podkreśla, że Polska staje się liderem branży wodorowej. Oczywiście to pokazuje, jako element zachęcający do transformacji: skoro potrafimy być ambitni w wodorze to powinniśmy być ambitni w odejściu od węgla. W ten sposób Komisja wykorzystuje ten argument naszych ambicji i możliwości przeciw nam. Natomiast to pokazuje też, że odnawialne źródła stwarzają szansę dla naszej gospodarki. Jesteśmy w stanie zaistnieć zarówno krajowo, jak i międzynarodowo.

Jak przekonać do transformacji energetycznej przeciętnego Kowalskiego? Jest coraz drożej...

To prawda, jest drożej, bo Federacja Rosyjska zafundowała nam swoją własną transformację energetyczną, zawyżając ceny na całym świecie i zakręcając nam kurek z gazem. Żaden analityk nie był w stanie przewidzieć tego, że Gazprom zacznie spekulować w 2021 r., że ograniczy dostawy, że cena gazu poszybuje w górę. Dlatego jesteśmy orędownikami pełnego embarga na rosyjskie surowce energetyczne. Owszem, będzie to kosztowne, ale zapewni nam bezpieczeństwo. Lepiej, by wspólnota międzynarodowa wykonała ten trudny krok razem, niż żebyśmy czekali na ruch ze strony Putina.

No właśnie, czy to nie jest najlepszy moment, aby przez pokazywanie tak dużej nieprzewidywalności w cenach surowców ostudzić zapał entuzjastów zielonego ładu?

Postulowaliśmy to, bo dziś większość założeń polityki transformacyjnej Unii Europejskiej jest już nieaktualna. Jeżeli państwa stają teraz przed dylematem: rosyjski gaz czy własny węgiel lub nawet obcy węgiel, ale nie rosyjski, to odpowiedź – przynajmniej dla nas – wydaje się absolutnie prosta i niekwestionowana. A jak na to patrzą inne państwa UE? Rosyjski gaz oznacza zależność, ale rozumiemy, że nie wszystkie kraje są w tak komfortowej sytuacji jak my. Apelujemy, by dokonały one rewizji swojej polityki energetycznej. Stąd nasz pomysł wprowadzenia „rosyjskiego ETS”, czyli opłaty za poziom zależności od rosyjskich surowców. To system wzorowany na obowiązującym, dobrze znanym systemie opłat za emisję CO2. Uważamy, że bezpieczeństwo i pełna niezależność energetyczna powinny być tak samo ważne jak nasze ambicje dotyczące zero- i niskoemisyjności.

Anna Moskwa polska urzędniczka państwowa, przedsiębiorca i ekonomistka, w latach 2017-20 podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, od 2021 minister klimatu i środowiska.

2022-06-07 12:34

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na straży bioróżnorodności

Niedziela Ogólnopolska 39/2017, str. IV-V

[ TEMATY ]

środowisko

Lasy Państwowe

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Łowiectwo już od dawna budzi w tzw. cywilizowanym świecie złe emocje, wywołuje wielką krytykę tzw. ekologów, tymczasem w Polsce resort środowiska niejako na przekór tym trendom usiłuje dziś przywrócić mu nie tylko prastarą godność, ale przede wszystkim istotne miejsce w gospodarce kraju. Czy warto, Panie Ministrze, w tej błahej sprawie budzić ekologiczne demony, otwierać kolejne pole walki?
CZYTAJ DALEJ

Ks. Piotr Pawlukiewicz: „Nie traćcie nadziei”

2024-12-14 21:41

[ TEMATY ]

książka

ks. Piotr Pawlukiewicz

Materiał prasowy

Słowa i życie księdza Piotra Pawlukiewicza zainspirowały miliony Polaków. Dziennikarka Katarzyna Szkarpetowska w książce Bóg nie umie dawać mało zebrała wspomnienia wielu bliskich i przyjaciół księdza Piotra, między innymi Krzysztofa Antkowiaka i księdza Bogusława Kowalskiego. Ich barwne opowieści ukazują go jako osobę pełną humoru, miłości i głębokiej wiary. Przeczytaj premierowo fragment z książki.

Katarzyna Szkarpetowska: W latach 2009–2022 był ksiądz proboszczem parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście w Warszawie: parafii, na terenie której przez blisko trzydzieści lat mieszkał ksiądz Piotr Pawlukiewicz. Jaką księża mieli relację?
CZYTAJ DALEJ

Ks. Piotr Pawlukiewicz: „Nie traćcie nadziei”

2024-12-14 21:41

[ TEMATY ]

książka

ks. Piotr Pawlukiewicz

Materiał prasowy

Słowa i życie księdza Piotra Pawlukiewicza zainspirowały miliony Polaków. Dziennikarka Katarzyna Szkarpetowska w książce Bóg nie umie dawać mało zebrała wspomnienia wielu bliskich i przyjaciół księdza Piotra, między innymi Krzysztofa Antkowiaka i księdza Bogusława Kowalskiego. Ich barwne opowieści ukazują go jako osobę pełną humoru, miłości i głębokiej wiary. Przeczytaj premierowo fragment z książki.

Katarzyna Szkarpetowska: W latach 2009–2022 był ksiądz proboszczem parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście w Warszawie: parafii, na terenie której przez blisko trzydzieści lat mieszkał ksiądz Piotr Pawlukiewicz. Jaką księża mieli relację?
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję