Na łamach „Corriere della Sera” jego komentator polityczny, zajmujący się również sprawami Kościoła (Franco przyszedł do mediolańskiego dziennika z wydawanego przez episkopat „Avvenire”), wyjaśnia, że „pamięć dotyczy faktu, że europejskie podziały doprowadziły do dwóch wojen światowych w ubiegłym stuleciu, ale dotyczy również dziedzictwa wartości i osobistości, którego nie wolno roztrwonić”.
Podczas gdy w Mediolanie Franciszek mówił nie tylko do katolików, podkreśla publicysta, „w Rzymie instytucje europejskie obchodziły 60-lecie traktatów ustanawiających Wspólnotę Europejską w jednym z najbardziej krytycznych momentów jej historii”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bardziej jednak dla Massimo Franco liczy się fakt, że w czasie tej krótkiej podróży „Bergoglio zamknął pierwsze czterolecie swego pontyfikatu, będącego rezultatem konklawe, na którym pojawiły się akcenty antywłoskie z powodu rezygnacji Benedykta XVI”. Wizyta w Mediolanie jest zapowiedzią nowego okresu, w którym więcej łączyć będzie włoski episkopat z argentyńskim papieżem, który go „nieco zdezorientował”.
Także dlatego, dodaje komentator, że w kryzysie tożsamości Europy niemały udział ma Kościół katolicki, który „nie zawsze potrafił wskazać rozwiązanie czy choćby tylko granicę rozkładu zachodnich wartości”. W tym kontekście, stwierdza Massimo Franco, narodziła się papieska krytyka „zamkniętej pobożności w postawie obronnej oraz jałowej Europy”.