Miłosierny Ojcze,
oto stajemy przed Tobą
w pierwszej odsłonie
dzisiejszej Ewangelii
my, synowie niepokorni,
ufający we własne siły,
młodzi duchem,
zdolni zdobywać
najwyższe szczyty,
stawać w szranki
z największymi trudnościami
tego świata,
który wydaje się nam
przyjacielem
w naszej podróży,
tymczasem
okazuje się zasadzką
na naszą naiwność,
małostkowość,
brak życiowego doświadczenia.
Tego jeszcze nie wiemy
opuszczając Ciebie, nasz Ojcze,
z połową twego majątku,
dobrze wyposażeni
na tę drogę życia,
idziemy w nadziei,
że cały świat
stanie u naszych stóp.
Żegnasz nas
swoim smutnym,
jakbyś wszystko przewidział,
zobaczył na widnokręgu,
tam gdzie sięga
twój wzrok.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W świecie,
w którym żyjemy
nie ma twojej Miłości,
pisanej dużą literą,
rzadkie jest twoje Miłosierdzie,
nawet litość ludzi
jest interesowna,
objawia się pogardą,
brakiem szacunku,
upokorzeniem,
a na końcu,
gdy stracimy
wszystkie dary
twojej miłości,
wpycha nas
w smutek,
odrętwienie,
a często także
w rozpacz.
Reklama
Dobrze,
gdy w takim momencie
przyjdzie zbawienna refleksja
kierująca nasze myśli
do domu naszego Ojca,
gdzie «najemnicy mają
pod dostatkiem chleba»
a my Jego dzieci
«przemieramy głodem».
W takiej chwili
otwiera się przed nami
druga odsłona
Tryptyku twego Miłosierdzia
i nadzieja,
że nasze szczere nawrócenie
spotka się z twoim przebaczeniem.
Stajemy więc wciąż na nawo
u bram twego i naszego domu
z ustami pełnymi ludzkich słów,
by wyrazić nasze nieszczęście,
nasz wewnętrzny ból
z powodu upokorzenia i wstydu,
a także rozżalenie
na samych siebie
i na świat,
który nie uszanował w nas Ciebie.
Godność
nie pozwala nam
nazywać się twoimi dziećmi,
w takiej chwili
wystarczy,
że zaliczysz nas
do grona
swoich najemników.
Twoja Miłość
jednak jest większa
od wszystkich naszych wyobrażeń,
gdyśmy bowiem na tym świecie
świetnie się bawili
beztrosko trwoniąc
twój majątek,
Ty, każdego dnia,
wciąż na nowo
wychodziłeś na drogę
wypatrując nas
na widnokręgu świata,
by czym prędzej
wybiec nam naprzeciw,
wziąć w ramiona,
przytulić,
odziać w królewskie szaty
i przywrócić godność
twego synostwa
wraz z «pierścieniem na rękę
i sandałami na nogi».
Teraz szczęśliwi
bawimy się na uczcie
przygotowanej
przez Ciebie
z radości
naszego powrotu,
«ponieważ ten syn twój
był umarły,
a znów ożył,
zaginął,
a odnalazł się».
Tymczasem twój drugi syn
jeszcze nie dojrzał
do takiej miłości,
która bez cienia zazdrości
mogłaby ucieszyć jego ducha,
rozweselić twarz,
zapomnieć urazę odtrącenia,
wyrazić radość
z powrotu
marnotrawnego syna,
swego brata.
Stąd ta trzecia odsłona
twego Miłosierdzia
dla tych twoich synów,
którzy w dumie sprawiedliwości
zatwardzili swoje serca
i teraz
nie ma w nich
miłości.
Pamiętają
swoje dobre czyny
pełnione
pod tchnieniem twojej łaski,
a zapominają
o twojej w ich życiu obecności,
że to z czego korzystają
należy do Ciebie,
że Ty im to dajesz
ze swojej wielkiej wspaniałomyślności,
bo każde twoje dziecko
zawsze jest z Tobą
i wszystko, co twoje
także do niego należy,
a trzeba się cieszyć,
że brat nasz umarły
znów ożył,
ten, który zaginął,
odnalazł się.