Uroczystości trzeciomajowe to dla nas egzamin z wiary i patriotyzmu. Podwójne święto: religijne - Maryi Królowej Polski i narodowe - Konstytucji 3 Maja skłania ku refleksjom o dziejach naszego narodu i państwa, w których przeżycia religijne niejednokrotnie splatały się z uniesieniami patriotycznymi. Wszak „Polonia semper fidelis!” - Polska zawsze wierna!
Nie inaczej było w przyjętej 3 maja 1791 r. Ustawie Rządowej, nazwanej potem Konstytucją 3 Maja, której preambuła zaczynała się od słów: „W imię Boga w Trójcy Świętej jedynego...”. I dalej: „Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, (...) wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w nasze ręce jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą, dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą konstytucję uchwalamy (...)”.
Były lata, ba, całe dziesięciolecia, gdy starano się wymazać nie tylko pamięć o Konstytucji, która miała być podwaliną nowego państwa, ale także pamięć o samym państwie. I o narodzie, który miał utracić tożsamość... Skuwały polski naród kajdany zaborców, zniewalały zbrodnicze totalitaryzmy, nadwerężały wewnętrzne spory i przywary. Skrywano dokonywane na tym narodzie zbrodnie, a krew jego synów i córek obficie rosiła ziemie rodzime i obce.
A jednak Polska przetrwała, a my, Polacy, z mozołem postępujemy na drodze przywracania narodowej pamięci i tożsamości. Wysoko sztandar tego dzieła dzierżył śp. prezydent RP Lech Kaczyński i wszyscy, którzy wraz z Nim 10 kwietnia 2010 r. udali się do Katynia, by przywrócić pamięć i dobre imię Polaków pomordowanych „na nieludzkiej ziemi”.
Czy tragiczna śmierć w katastrofie lotniczej prezydenta RP i elity polskiego narodu oznacza koniec tego dzieła? Czy okażemy się - jako naród, w sprawach wielkich i małych - godnymi kontynuatorami dzieła przywracania pamięci i tożsamości? Olbrzymie brzemię odpowiedzialności na naszych barkach, by podjąć sztandar tego dzieła i nieść go wysoko. Niechaj wspiera nas w tym Maryja - Królowa Polskiego Narodu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu