Gdy patrzymy na świeżą, wiosenną zieleń i piękne kwiaty majowe, gdy doświadczamy eksplozji życia w przyrodzie, Kościół ukazuje nam Ducha Świętego jako Tego, który jest duszą naszego życia wewnętrznego, jako Tego, który w nas rozpala życie Boże, życie łaski, jako Tego, który daje nam głębsze zrozumienie naszych życiowych zadań, wynikających z przynależności do grona wyznawców Chrystusa.
W okresie wielkanocnym przyglądamy się pierwotnemu, apostolskiemu Kościołowi. Także w tym Kościele pierwotnym nie było tak idealnie. Były różne spory i zatargi. Kiedy takie rozbieżności i nieporozumienia pojawiły się w Antiochii, wówczas wysłano Pawła i Barnabę do Jerozolimy do apostołów i starszych, by wyjaśnić pewne sprawy związane z zachowywaniem dawnych przepisów prawa żydowskiego. W liście przesłanym do Antiochii znalazły się znamienne słowa: „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne” (Dz 15, 28).
Kościół pierwotny szczególnie wierzył w działanie Ducha Świętego. Gdy trzeba było wybrać nowego apostoła na miejsce Judasza, wtedy modlono się do Niego. W wielu innych sytuacjach przywoływano Ducha Świętego. Pamiętano o słowach Jezusa: „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem” (J 14, 26).
Rzeczywiście, Duch Święty przypomina nam naukę Jezusa. Daje nam jej głębsze zrozumienie. Jeżeli w to wierzymy, to jakże często doświadczamy, iż przy ponownym, kolejnym czytaniu tekstów Pisma Świętego, zwłaszcza fragmentów Ewangelii, odkrywamy coś nowego, coś, co dotąd było przed nami zakryte. Dlatego też przed lekturą indywidualną czy wspólną biblijnych tekstów winniśmy prosić o światło Ducha Świętego, byśmy odkryli nowe wymiary prawd wiary, by wstąpił w nas nowy entuzjazm do ich wypełniania. W niektórych wspólnotach parafialnych w czasie Mszy św. do dziś jest śpiewana przed liturgią słowa albo tuż przed homilią czy kazaniem pieśń do Duch Świętego: „Duchu Święty, przyjdź prosimy, Twojej łaski nam trzeba. Niech w nauce postąpimy, objawionej nam z nieba. Niech ją pojmiem z łatwością, utrzymamy z stałością, a jej światłem oświeceni, w dobrym będziem utwierdzeni”.
Warto też wzywać pomocy Ducha Świętego wtedy, gdy czeka nas jakaś ważna rozmowa, podjęcie doniosłej decyzji. Bardzo roztropni są ci rodzice, którzy w wychowywaniu swoich dzieci przyzywają pomocy Ducha Świętego. Modlą się, by ich oddziaływanie wychowawcze przynosiło pomyślne owoce.
Jezus mówi do nas: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani nie lęka” (J 14, 27). Człowiek potrzebuje wewnętrznego pokoju. Taki pokój jest darem Boga. Może więc go dać tylko Bóg. Owszem, o pokoju mówi także świat.
Człowiek potrzebuje takiego głębszego, Bożego pokoju, potrzebuje zwłaszcza wtedy, gdy zewsząd doświadcza niepokoju i zagrożeń.
Inny dar Ducha Świętego, to dar odwagi: „Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka!” (J 14, 27b). Człowiek Chrystusa odznacza się odwagą. Była ona bardzo widoczna u męczenników. Uczeń Chrystusa nie może być lękliwy. Lęk jest związany z brakiem wystarczającej wiary i miłości.
Św. Jan napisał: „Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (1 J 4,18b).
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu